Get your own Digital Clock

sobota, 15 sierpnia 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.18 wg Słonecznej

Ze specjalną dedykacją dla KittyTheStrange :D ;**


-Gdzie on jest?!-denerwował się Józef.
Właśnie przed chwilą dzwonił do Jaśka, chyba setny raz.
“Tu Jasiek. Niestety, nie mogę teraz odebrać. Zostaw wiadomość.”-to Józef już znał na pamięć..
Chciał poprosić o pomoc Ulę.. ale nie chciał psuć jej urlopu, pozatym trochę było mu wstyd prosić o pomoc własne dziecko. Nie, nie.. Muszę poradzić sobie sam-pomyślał.
W hotelu.
Ula krzyczy spod prysznica:
-Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?
Cisza.
-Marek?!
-Ćsiii..Już jestem, spokojnie.-wszedł pod prysznic.
-Budziłem Cię, ale powiedziałaś że jestem brutalny wobec Ciebie, i nie mam litości i serca, więc się poddałem..-pocałował ją w szyję.
-Nie słuchaj mnie nigdy, gdy śpię..-odpowiedziała mu. Nie pytała już nawet co tu robi, przecież byli przyszłym małżeństwem, więc pozwalała Markowi na takie “wyczyny”.
Marek wziął trochę żelu pod prysznic, i rozsmarował go na ciele Uli. Masował ją, Uli było błogo..
Ula to samo zrobiła: wzięła żel, i rozsmarowała go na ciele Marka. Potem spłukali się obydwoje wodą, po czym wyszli spod prysznica. Marek nawet nie dał owinąć się w ręcznik Uli. Wziął ją na ręce, położył na łóżku, i zaczął gilgotać.
-Aaaa, Ma..ma..Marek! P..p…prz..e..s..t..a..ńńń! - wołała śmiejąc się Ula.
-Dlaczego? Jest zabawnie-pocałował ją.
-A.aaaaleee…jaaa…n..n..nieee…wytrzymam!!!!-zaśmiała się.
-Wytrzymasz, kocham gdy się śmiejesz!-szepnął.
-Prooo..sz..ęę..C..c…ięęęę!!!!!!!-znów się zaśmiała.
-Dobrze, dobrze już.-przestał.
-To teraz moja kolej!-zawołała, i rzuciła się na Marka, gilgocząc go.
-Oo..n.nn..nie!! To jest wojna!!-zawołał Marek śmiejąc się. Sprawił tak, że odwróciły się role, i teraz on “zaatakował”Ulę.
-To nie fair!-zawołała.
-Wszystko jest fair!-zaśmiał się.
Po kilku minutach krzyków, śmiechów, chichów, odwracania ról, Marek i Ula leżeli, śmiejąc się.
-Jesteś brutalny, mówiłam ci już ?-zapytała.
-Mówiłaś już to dziś 10 razy.
-To mówię 11-sty!-zawołała.
A teraz chciałabym się ubrać, lecz w spokoju, dobrze?
-Hmm, dobrze.-odpowiedział.
Ubrali się, i pojechali do małego lasu. Marek wyjął z bagażnika koc, koszyk i czerwone wino.
-Skąd to masz?
-Zaplanowałem.-odpowiedział z uśmiechem.
Ula stała zszokowana, patrząc podejrzliwie na Marka.
-Mówiłem, że jeszcze nie raz Cię zaskoczę?-zaśmiał się-Chodźmy.
Poszli w głąb lasu, rozłożyli koc. W koszyku były dwa kieliszki, radio bezprzewodowe, kilka kaset, i kanapki. Marek puścił muzykę, nalał wina, i siedzieli tak..
-Tylko jeden moment mam w pamięci..tylko jeden który ciągle trwaaa…-zaśpiewał Marek.
-Nie wiedziałam że umiesz śpiewać!-odpowiedziała Ula.
-Mówiłem Ci, że będę Cię zaskakiwać! Pozatym specjalnie wybrałem tą piosenkę.
-Dlaczego?
-Bo ten JEDEN MOMENT, to ten, w którym po raz pierwszy się pocałowaliśmy. To było niesamowite uczucie… Naprawdę.
-Rzeczywiście, niesamowite, pamiętam..
-Wyłączę radio, posłuchajmy ciszy, i z daleka szumiącego morza.
Słuchali szumu fal, śpiewu ptaków, pili wino, i delektowali się sobą. Było im razem naprawdę dobrze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz