Get your own Digital Clock

wtorek, 18 sierpnia 2009

SZKOLNE CZASY cz.2 - twórczość loose

Ula była bardzo speszona zachowaniem Marka, szybko przebrała pościel i wyszła z pensjonatu. Dobrzański owinięty jedynie ręcznikiem w pasie, wszedł do pokoju, aby się ubrać. Założył ciemne dżinsy, biały podkoszulek i koszulę w kratkę, biorąc telefon komórkowy, wyszedł z pensjonatu. W głowie snuł plany przyjęcia urodzinowego, idąc w kierunku jeziora, zaczął po kolei czytać SMSy od Roberta i kilku dobrych znajomych jego paczki.

Zadzwonił do mamy, informując ją o przyjeździe i opowiadając z grubsza o okolicy i pani Maryli. Po rozmowie, wyłączył telefon i schował do kieszeni. Dochodząc do pomostu, zauważył jaka tu panuje pustka, wykorzystał chwile ciszy i położył się przymykając oczy. Ula, która sadziła rośliny zauważyła go, nie mogła zaprzeczyć, że był niezwykle przystojny, podeszła bliżej siadając na ławce z koszem pełnym prania, przyglądała mu się. Nagle Marek otworzył oczy i leniwie się podniósł, zobaczył siedzącą na ławce dziewczyne i podszedł do nie.

-No więc, Ulo , mieszkasz tutaj ???- zapytał bez skrępowania, w sprawach związanych z płcią przeciwną miał duże doświadczenie, pytając ją tak uroczo się uśmiechnął, aż Uli zakręciło się w głowie

-Nie, mieszkam pod Warszawą, przyjechałam tutaj pomóc za tydzień będą tu dwa wesela i twoje urodziny, więc cioci potrzebne były ręce do pomocy- rzekła przebierając nogami ze wzrokiem wbitym w jezioro

-A szkoła, nie szkoda ci opuszczać lekcje ???- Nie wiedzieć czemu zadał jej takie pytanie

-Nie chce się chwalić, ale w moim wypadku te kilka lekcji opuszczonych, mi wpływa na moją niekorzyść, niekorzyść , jestem bardzo do przody z wiedzą- powiedziała patrząc mu w oczy

Marek nie odzywał się przez chwile

-Pewnie sobie myslisz, że jestem obłąkaną kujonką !?

-Nie, dlaczego, mnie na około powtarzają, że jestem inteligentny, tylko leniwy- rzekł i razem z Ulą głośno się zasmiali

-Masz już plan na impreze, jak ma wyglądać i te sprawy ???- zapytała

-No właśnie nie, chyba sobie podaruje balony i serpentyne, może ty mi pomożesz cos wymyslec???- zapytał z nutką nadzieji w głosie

-Ja się na tym nie znam, wybacz- rzekła robiąc smutną minę i wstając. Chwyciła w dłonie wielki kosz i ruszyła w stronę sznura. Marek natychmiast zerwał się z ławki

-Chyba nie myślisz, że pozwolę damie taszczyć pranie- spojrzał na nią z zalotnym uśmiechem

Marek, nie wiedział, że można tak prozaicznie i miło spedzać popołudnie, po rozwieszaniu prześcieradeł , usiedli razem na trawie

-Już 16, jesteś głodny, zrobiłam pyszne pierogi na obiad- powiedziała Ula z dumą, uśmiechając się i ukazując aparat na zębach

Marek dopiero teraz dostrzegł, jak ładnie się uśmiechała, Ula zauważyła jak jej się przygląda i wstała

-To jak idziesz ???

-Noo, muszę koniecznie spróbować, skoro ty zrobiłaś, w co szczerze wątpie- zaśmiał się szyderczo

Po chwili byli już w kuchni, Marek usiadł przy stole i z podziwem patrzył jak Ula sobie sprawnie radzi w kuchni, spróbował sobie nawet wyobrazić swoje koleżanki, które w winiówkach i szpilkach stały by przy garach i gotowały, w duchu się zaśmiał

-Proszę – powiedziała z uśmiechem i podała mu talerz pełen pierogów

-Wyglądają … pysznie- rzekł i zaczał je konsumować- W życiu nie jadłem takich pierogów- zachwalał Marek

Po chwili Ula usiadła obok niego ze szklankami wypełnionymi po sam brzeg sokiem wiśniowym domowej roboty.

-A ty nie jeszcze ???- zapytał

-Już jadłam- odpowiedziała zgodnie z prawdą

-Tylko mi nie mów, że się odchudzasz- rzekł patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem

-Cos ty , mam inne rzeczy na głowie- powiedziała upijając sok

-To dobrze, pozatym , nie miałabys nawet z czego- rzekł i powrócił do jedzenie

Ula udała, że puściła tą uwagę mimo uszu i ukradkiem przypatrywała się Markowi

-Twoja mama ci nie robi pierogów – zapytała, przerywając cisze

Marek zamyslił się chwile i odkładając sztućce powiedział

-Moja mam nie gotuje, mamy gosposie

-Ahh- Ula nie wiedziała co powiedzieć

-Moi rodzice wraz z przyjaciólmi prowadza firme odziezową Febo&Dobrzański, nie wiem obiło ci się to o uszy ?

-Słyszałam, to ci się nieźle powodzi- powiedziała z lekkim uśmiechem

-Wiesz, nie chce o tym gadać, przyjechałem tu na małe wakacje, więc lepiej pogadajmy o tej mojej osiemnastce, na pewno masz kobiecą ręke do niektórych spraw i mi pomozesz- popatrzył na nia z czułością w oczach

-Jasne- wypaliła tylko- I jak smakowało ???

-Naprawde, twój mąż będzie miał z ciebie prawdziwy skarb- powiedział Marek upijając łyk soku

Ula wzięła talerz i zaczęła go szorować, Marek do niej podszedł ze szklanka soku

-A tak w ogóle o ile ty masz lat ???

-No wiesz, kobiet się o wiek nie pyta- udała oburzenie i znów zaczeła szorować naczynia

Marek przybliżył się do niej tak, że czuła jego oddech na szyji

-Widziałaś mnie już, bez koszulki, więc chyba możesz mi napomknąć o swoim wieku

Wiedział, że jego urokiem, żadna nie może się oprzeć i w tym celu postanowił go użyć. Ula az wzdrygnęła, od namiaru gorąca, które, ją przeszło

Zmoczyła sobie wodą dłonie i z trudnością powiedziała

-17- wytarła dłonie w ściereczkę i odsuwając się od niego wziela kartkę i długopis i usiadła przy stole

-To teraz mi powiedz co chcesz, żeby było na przyjęciu ??? zapytała nagle

Zdziwiony Marek usiadł bardzo blisko Uli i opierając się na ręce, wpatrywał się w nią

-Sam nie wiem

-Ciocia mówiła, że twoi rodzice, założyli duzo kasy, więc nasz kuchasz naprawdę zrobi super potrawy, prowadził bistro w Francji i w Niemczech- zaczęła

-Myślałem, że ty coś ugotujesz ???- zapytał

-Ja robie pierogi, jak mam jakieś zmartwienia, twoim kolegą, na pewno by to nie zasmakowało- powiedziała z zadumą

Marek nic nie odpowiedział, wiedział, że jego kumple to snoby, on też miał taka opinie, ale w duchu był inny.

Do końca dnia nie spotykali się, Ula nie wiedziała, dlaczego taki przystojny chłopak rozmawia z nią szarą myszką i szkolną sierotą. Pomyślała, że może mu się podoba, nigdy nie rozmawiałam z chłopcami o tak zwyczajnych rzeczach, w ogole nie rozmawiala, jedynym jej rozmówca był- Maciek. Wyszła na pomost i zobaczyła go tam, z uśmiechem podeszła bliżej bliżej postanowiła poczekac, aż skonczy rozmawiac

-Kasieńko, no jasne, że tęsknie

-……

-Już nie mogę się doczekac, kiedy przyjedziecie tu na impreze

-……

-Taaa, jasne.. dobra .. zadzwonie jutro

-……

-Ja też cie całuje

Ula przysłuchiwała się ze smutkiem rozmowie, Marek zauważył jej postać odbijającą się w wodzie i szybko się odwrócił za siebie, jednak zobaczył tylko zamykające się drzwi. Chciał zapukać, jednak się bał, podszedł do drzwi, jednak zaraz odwrócił się na pięcie i podążył w strone pensjonatu. Leząc w łózku, zadawał sobie pytania. Dlaczego Ula go tak pasjonowała??? Dlaczego wydawała mu się inna niż jego pozostałe koleżanki??? Dlaczego uciekła , gdy stał na pomoście???

Rozmyślając zasnął.

Rano umył się, ubrał i poszedł do sklepu po jakies sniadanie, nie wiedząc czemu, wstydził się iśc do domu Maryli, ze względu na Ule, sądził, że podsłuchała rozmowę z Kaśką i dwuznacznie ją zrozumiała, ale później odgonił ta myśl. Dziwił się, tym jaki ma stosunek do dziewczyny, przeciez jest tylko jego znajomą.

Około południa wyszedł, aby przejść się po okolicy, zobaczył Ule myjącą okna w drugim budynku, była bez okularów, miała na sobie zwiewną koszulkę i szorty, nie mógł się napatrzeć. Dziewczyna spojrzała na niego i wróciła do zajęcia.

Marek zdobył się na odwagę i podszedł do niej

-Gniewasz się na mnie ???- zapytał

-Dlaczego tak myślisz?- odpowiedziała nie patrząc na niego

-Unikasz mnie i wczoraj uciekłaś i teraz – Marek zaczał się plątac w słowach

-Wydaje ci się- powiedziała cicho i zaczela schodzic z drabiny, jednak jedna noga podwinęła się i Ula nie zdąrzyła chwycić się poręczy ….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz