Get your own Digital Clock

wtorek, 18 sierpnia 2009

BrzydUla - odcinek 159 - cz.12 wg Miśki3

Marek przekręcił zamek i weszli.
Puścił Ule przodem i zanim spojrzał na pokój rzekł:
M - Jedna kwatera dwuosobowa.
U - Ale Marek, tu jest jedno łóżko.
Mężczyzna dopiero teraz to spostrzegł. Mu to się spodobało, ale Uli:
U - To jakieś szaleństwo!
Wzięła swoją walizkę i usiadła na prawej stronie łóżka.
Marek przysiadł się.
M - Ula, posłuchaj - złapał ją za ręce - kocham cię i nie widzę przeszkód byśmy spali w jednym łóżku.
Połóż sie z tej strony, a ja z tej, jeśli chcesz?
U - Ale Marek ty o tym wiedziałeś!
Marek pomyślał chwilę i spojrzał jej głęboko w oczy:
M - O jednym pokoju wiedziałem, ale myślałem, że będą dwa łóżka, chociaż mówiąc szczerze mi to odpowiada.
U - Marek…
M – Ula, kocham cię, rozumiesz to? Chce być jak najbliżej ciebie.
Ona też chciała. Nawet bardzo. Ale wiedziała, że nie opanuję się tak jak w gabinecie, że zrobi to, jeśli on tylko zacznie jej pożądać - tego się bała. Przerażała siebie samą.
M - Ula. Wróć na ziemie?
U - Zamyśliłam się. No dobrze wytrzymam jakoś.
M - To genialnie. Rozpakujemy się i zamówię kolację do pokoju.
Nim zdążyła się odezwać Marek już dzwonił. ‘On coś knuje’ myślała.
M - Co ci wziąć?
U - Pierogi.
Wyjęła swój pamiętnik w czasie, gdy Marek składał zamówienie.
I zaczęła pisać:
”Ula wzięła się za siebie,
I czuje się jak w niebie,
Ze swoim Markiem-kanarkiem.

To tak na wstęp. Marek zerwał z Paulą.
A teraz całe 4 dni z nim, w jednym pokoju.
Razem. Kocham go, tak mocno, że…’’

Nie dokończyła, bo zobaczyła, że ukochany zerka, co pisze.
U - Marek!
M - No, co?
U - Wstydź się!
M - Oj chciałem zobaczyć czy wspomnisz coś o mnie - uśmiechnął się aż jego piękne dołeczki rozczuliły Ulkę.
U - No chyba to jasne. - nadal grała twardą - Dobra, słuchaj idę wziąć prysznic.
M - To ja skocze ci kupić pidżamę.
U - Słucham?!
M - Wolisz bez pidżamy?
U - Nie! Idź już, idź!
M - Do zobaczenia - posłał jej buziaka.
Wyszedł.
‘W końcu’ - pomyślała z ulgą i dokończyła zdanie:

‘’…tak mocno, że mogłabym zostać tu na zawsze,
by tylko czuć jego zapach, męski zapach.’’

Skończyła i ukryła pamiętnik w walizce.
Skierowała się do łazienki. Była już rozebrana pod prysznicem, gdy przyszła obsługa hotelowa z kolacją.
O - Zamówienie zrealizowane.
Ulka krzyknęła z toalety:
- Dobrze, dziękujemy. Zapłacimy w recepcji.
O - Miłego wieczoru.
U - Dziękuję.
Poczekała aż usłyszy zamknięcie drzwi i zaczęła orzeźwiającą kąpiel.

W tym samym czasie Marek zdążył znaleźć hotelowy sklepik z pidżamami.
Oglądał przeróżne kroje, po czym usłyszał głos sprzedawczyni:
S - Pomóc w czymś Panu?
M - Ee… W sumie to tak. Szukam pidżamy dla swojej. No swojej… - no właśnie, kogo?
Małżonki - no przecież nie mieli ślubu. Narzeczonej - nie oświadczyłem się. Dziewczyny - może?
M - swojej dziewczyny - skwitował.
S – Ach, no tak. Więc, jakie kroje lubi Pańska wybranka?
‘Pańska wybranka jak to cudownie zabrzmiało’ - myślał.
M - No tak, w tym problem, że ona jest bardzo nieśmiała.
S - Rozumiem, coś porywczego, ale z granicą?
M – Tak, dokładnie.
S - A może to?
Wskazała prześliczną, fiołkowo -lawendową sukienkę, na ramiączka, do
kolan. No dobra, przed kolana. Na klatce piersiowej miała koronkę, a dalej
była puszczona luźno, z jedwabnego materiału. Marek wyobrażał sobie Ule w niej.
Nie wytrzymał i choć wiedział, co Ulka powie to odparł:
M - Biorę ją.
S - 60 zł.
M - Proszę, dziękuję, do widzenia.
S - Mam nadzieję, że się spodoba ukochanej.
Uśmiechnął się i wyszedł.

Gdy wszedł do pokoju, Ulka jeszcze siedziała w łazience czekając na strój.
M - Ula! Przyniosłem! - Krzyknął.
U - Ciszej! Słyszę, podaj ją jak tylko uchylę drzwi.
M - Zasłonić oczy? - Zaśmiał się.
U - Głupek!
M - No już dobrze, nie będę podglądał.
Ula uchyliła drzwi i szybko szarpnęła zdobycz - sukienkę.
Założyła i nie wytrzymała:
U - Marek! Coś ty kupił. Nie pokaże ci się w tym.
M - Ula, to piękna pidżama wyjdź.
U - Marek…
M - Ula, proszę.
Ociągając się wyszła z łazienki. Marek siedział na łóżku wprost skierowanym na nią.
Wyglądała nieziemsko. Mokre włosy wiły się jak węże po jej szyi.
Oczy miała większe niż kiedykolwiek - tak mu się wydawało, może to tylko, dlatego że nie założyła okularów? Tonął w ich głębi.
Strój podkreślał jej niezwykle pociągającą sylwetkę, a jego kolor dziewczęcą delikatność Uli.
Wiedział, że ‘jego wybranka’ jest piękna, ale to było jak ujrzenie spadającej gwiazdy, albo komety.
Takie wyjątkowe. W końcu coś wyksztusił wstając i zbliżając się do niej:
- Wyglądasz…
U - Jak?
M - Mój zasób słów jest za mały, by to zjawisko opisać.
U - Tak źle? - Zdziwiła się na poważnie.
M - Wręcz przeciwnie. Bez okularów twoje oczy są jeszcze piękniejsze, a ja, mógłbym w nich dryfować o każdej porze.
Przyciągnął ją i zaczął namiętnie całować, centymetr po centymetrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz