Get your own Digital Clock

środa, 12 sierpnia 2009

"Brzydula – jak zniszczyć i odnaleźć miłość." - cz.2 WSPOMNIENIA wg Iwony

Ula dalej przeglądała stare zdjęcia. Nie miała ich wiele z tamtego okresu. Kilka ujęć ze służbowych imprez i pokazów. Były też zdjęcia zrobione podczas ich pamiętnego wyjazdu do spa. Wtedy pierwszy raz kochali się, była taka szczęśliwa, Marek powiedział jej wtedy, że ją kocha i zostawi dla niej Paulinę. A ona mu uwierzyła.

Chwilę później pobiegła myślami do dnia kiedy przypadkiem usłyszana rozmowa uświadomiła jej, że Marek ją oszukiwał, manipulował, zwodził fałszywymi obietnicami. Była już jego kochanką, chociaż wtedy myślała, że jest jego ukochaną. Teraz to dla niej było dziwne, ale wtedy to była zasadnicza różnica. Zależało mu na niej, bo była powiernicą weksla i autorką fałszywego raportu dla zarządu. Chciała wtedy odejść na zawsze załamana i wykorzystana, ale on przekonywał ją, że się w niej zakochał. Tłumaczył, że co prawda pobudki jego zachowań były złe, ale w końcowym efekcie zrozumiał, że nie kocha narzeczonej tylko ją - Ulę i to z nią chce być. Nie uwierzyła mu. Prosił, błagał, zaklinał, wiec mu obiecała, że po urlopie wróci do pracy i może da mu drugą szansę. Nie było jej wtedy w Warszawie przez miesiąc. Odpoczywała na Mazurach, jezioro, słońce, miłe towarzystwo, wszystko to razem pomagało jej dojść trochę do siebie. Miała też nadzieję, że może jak wróci to Marek rzeczywiście da jej dowody na prawdziwość swoich słów. Tylko jedno mogło ją przekonać, że on naprawdę ją kocha. Rozstanie z Pauliną, której podobno nie kochał od dawna, ale z którą niedługo miał się ożenić.

Poznała wtedy Piotra, młodego przystojnego i szczerego lekarza z Warszawy, który był na wakacjach u rodziców. To była niezwykła znajomość. Właściwie to zaiskrzyło między nimi, ale Ula szybko ostudziła zamiary Piotra, opowiadając mu o sobie i swojej nieszczęśliwej miłości. Piotr ją zrozumiał, bo też kiedyś był nieszczęśliwie zakochany. Mimo to spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, pływali po jeziorze, wędkowali, opalali się. Piotr uważał, że Ula jest piękna i mówił jej to często. Ula ze zdziwieniem spostrzegła, że gdyby nie Marek, to pewnie zakochałaby się w nowym przyjacielu. Bardzo potrzebowała wsparcia, akceptacji, podziwu i miłości mężczyzny. Jej zraniona duma czekała na takie właśnie lekarstwo. Byłaby to pierwsza szczęśliwa miłość w jej życiu. Jednak do niczego, oprócz kilku pocałunków, miedzy nimi nie doszło. Urlop dziewczyny dobiegał końca, Piotr też miał niedługo wracać do Warszawy. Umówili się, że jak przyjedzie to ją odwiedzi lub zadzwoni.

Ula wróciła do Warszawy na kilka dni przed planowanym przyjściem do pracy. Chciała jeszcze coś zmienić w swoim wyglądzie. Ortodonta miał zdjąć jej wreszcie aparat z zębów. Gdy się to stało, poprosiła Alę aby pomogła jej w wyborze nowych okularów i kilku nowych ciuszków. Potem poszły jeszcze do fryzjera, który poprawił jej fryzurę. Ala powiedziała jej wtedy, że Marek nie rozstał się jednak z narzeczoną. To był dla Uli cios, jednak wybrał Paulinę. Trudno będzie jakoś musiała z tym się pogodzić.

Pamiętała tamten poniedziałek jakby to było wczoraj. Przyszła rano do pracy. Wszyscy się za nią oglądali, gratulowali, komplementowali, bardzo się zmieniła. Od tego dnia już nikt nie mówił o niej - Brzydula. Udała się najpierw do swojego gabinetu. Niedługo po niej do firmy przyszedł Marek, powiedziano mu szybko nowinę i zaraz zjawił się u swojej dyrektor finansowej. Ula czekała na niego, przemyślała na nowo całą sytuację i podjęła decyzję.

- Cześć Ula, kochanie, jak urlop? – powitał ją od progu Marek. Mówiąc te słowa patrzył na nią i nie wierzył własnym oczom. Jego Ulka, zmieniła się bardzo. Pięknie wyglądała, wypoczęta, opalona, w nowej fryzurze i okularach. Nowa sukienka pięknie podkreślała jej kobiece kształty, które tak uwielbiał. Tylko oczy się nie zmieniły, ale było w jej spojrzeniu coś nowego - pewność siebie. Gdy się uśmiechnęła, zobaczył, że nie ma aparatu na zębach.
- Jejku, ale pięknie wyglądasz, jakie zmiany, Ula jesteś niesamowita. – podszedł do niej i chciał pocałować. Ula odwróciła głowę i Marka usta wylądowały na jej policzku.
- Cześć Marku. Urlop się udał, nawet bardzo. A co u ciebie? – Ula z trudem odsunęła się na bezpieczną odległość od mężczyzny który powodował szybsze bicie jej serca.
- Widzę, że jednak nie wybaczyłaś mi moich błędów?
- Wybaczyłam, ale nie będę twoją kochanką.- powiedziała mocnym głosem przygotowaną odpowiedź i przerwała na chwilę, Marek z napięciem wpatrywał się w jej usta.
- Tak jak obiecałam wróciłam do pracy. Nie wiem na jak długo, zawsze możesz mnie zwolnić lub ja mogę odejść z pracy. Mogę cię zapewnić, że będę jak najlepszą dyrektor finansową, ale już więcej dla ciebie kłamać nie będę. Nie chcę też twojego weksla. Pomyślę nad innym zabezpieczeniem swoich interesów. Tak będzie uczciwie. Co do naszych potajemnych spotkań, naszego sama nie wiem czego, to już koniec. Za miesiąc twój ślub, zamiast o mnie zacznij myśleć o nim.
- Ale Ula, ja się nie zgadzam, potrzebuje ciebie i kocham. – Marek próbował ją przekonać.
- Dorośnij wreszcie, albo Paulina albo ja, nie można mieć ciastka i zjeść je jednocześnie. Ja wiem, że ty jej nie zostawisz, skończmy już wreszcie ten temat.
- Jak chcesz. Miłego dnia.
- Nawzajem.

Pojedyncze wspomnienia sprzed lat nawiedzały Uli głowę. To mógł być ich koniec, ale tak się nie stało.
Po tej rozmowie ich kontakty ograniczały się tylko do kwestii zawodowych. Ciężko jej było widywać go codziennie w pracy. Na szczęście miała Piotra. Tak jak obiecał odnalazł ją w Warszawie. Któregoś dnia Dorota zapowiedziała niespodziewanego gościa. To był właśnie Piotr, przyszedł do niej z bukietem kolorowych róż. Ucieszyła się jak dziecko. To był początek ich krótkiego i gorącego romansu. Wyszli z pracy razem, Marek i Paulina to widzieli. Spotykali się prawie codziennie, Piotr przyjeżdżał po nią do pracy. Stawał na głowie by zapomniała o Marku, wierzył, że jest w stanie sprawić by się odkochała. Było im dobrze mieli szansę na szczęście. Wszystko się skończyło przez Marka.

To był kolejny pokaz kolekcji Pshemko, zakończony wystawnym bankietem. Ula przyszła z Piotrem. Bawili się, tańczyli, całowali bez skrępowania. Marek już od dawna był chory z zazdrości, ale to przepełniło czarę goryczy. Paulina przyglądając mu się zrozumiała nagle wszystko. Jego zachowanie w ciągu ostatnich tygodni. Jej narzeczony był zazdrosny o Ulę Cieplak, do tego stopnia, że przestał zwracać uwagę na pozory, na nią, dobre wychowanie. To było niestosowne i to na tydzień przed ich ślubem.
Ula nie wierzyła własnym oczom i uszom, kiedy Marek podszedł do niej i Piotra gdy tańczyli, ze słowami
- Odbijany – Piotr zaskoczony ustąpił, a Marek porwał Ulę do tańca.
- Ula ja zwariuję przez ciebie jak możesz mi to robić. Jesteś moja, tylko moja – trzymał ją tak mocno, że prawie nie mogła oddychać.
- Marek puść, bo mnie udusisz. Daj spokój, nie jesteśmy już razem, pamiętasz za tydzień bawię się na twoim ślubie, ale chyba jednak nie przyjdę.
- Żadnego ślubu nie będzie, krzyknął głośno. Kilka osób to usłyszało.
Podeszła do nich Paulina i zażądała by ją natychmiast odwiózł do domu. Marek spojrzał na nią gniewnie i puścił Ulę.
- Dobrze Paulina jedziemy i musimy porozmawiać.

Na drugi dzień w firmie gruchnęła wiadomość, że Paulina i Marek zerwali zaręczyny. To był dla wszystkich szok i skandal. Ula nie mogła się pozbierać, wiedziała, że to przez nią. Niesamowite koniec związku Marka i Pauliny nie dokonał się z powodu jej czystej miłości do niego, ale z powodu gwałtownej zazdrości Marka o nią. Faceci są dziwni. To powinno dać jej do myślenia.
Ale Marek nie dał jej czasu na myślenie. Od razu przystąpił do ataku, chciał ją zdobyć, pokonać rywala. Przysyłał jej codziennie kwiaty z liścikami. Przychodził do biura, zapewniał o miłości. Czarował uśmiechami, dołeczkami, głębokimi spojrzeniami, aksamitnym głosem. Nie miała szans, tym bardziej, że w jej sercu Marek ciągle był. Nigdy z niego nie zniknął. Nawet wtedy gdy była z Piotrem. Jej chłopak ciężko przeżył ich rozstanie, ale wiedział, że nie ma szans wobec miłości jaką Ula darzyła Marka.

Przez kilka następnych miesięcy byli razem, oficjalnie i na 100%. Mieszkali razem, pracowali razem, mieli tyle planów, byli szczęśliwi. Rozumieli się i było im razem dobrze, przynajmniej tak się jej wydawało. Gazety sporo o nich pisały, mimo, że starali się chronić prywatność. Ale w końcu Marek Dobrzański po rozstaniu z Pauliną Febo, to była jedna z lepszych partii w Warszawie. A do tego ciągnęła się za nim sława playboya. Czuła, że Marek ją kocha, często jej to mówił. Mimo to, czuła się trochę zagubiona w jego świecie. Marek przy niej zmienił się, tak to było widać. Zaczęły się dla niego liczyć ważne sprawy zamiast ciągłej zabawy. W firmie wszystko się układało. Ula miała pomysły na jej rozwój. Nic nie zapowiadało katastrofy.

Było już bardzo późno, Ulę ukołysały do snu wspomnienia o jej dawnym szczęściu z Markiem.

1 komentarz: