Najnowszy numer „Kobiety Sukcesu” był dzisiaj w biurowcu Febo & Dobrzański gorącym towarem. Wszyscy starzy pracownicy albo już czytali, albo czekali na swoją kolejkę. Wywiad z Ulą budził wiele wspomnień i niezdrowe emocje. Nikt, nie wiedział co lata temu zaszło pomiędzy prezesem i dziewczyną, dla której rozstał się z Pauliną Febo. Ich szczęśliwy związek po prostu zniknął, a wraz z nim sama Ula. Dla firmy rozstanie to było brzemienne w skutki.
Prezes po zniknięciu ukochanej, która była jednocześnie jego prawą ręką, a nawet obiema rekami i oczami na dodatek, nie był w stanie wypełniać swoich obowiązków. Przestał przychodzić do firmy, wydawało się, że jest mu obojętny jej los. Nic do niego nie docierało, ani prośby matki, ani cierpkie uwagi ojca. Powoli z upływem kolejnych tygodni i miesięcy wciągał się coraz bardziej w alkoholowo - towarzyskie libacje. Urządzał u siebie sławne imprezki. Nawet Seba nie był w stanie dotrzymać mu kroku, a właściwie to po ślubie z Violką już nie chciał. Zarząd odwołał Marka z funkcji prezesa i powierzył to stanowisko Aleksowi Febo. Ten z kolei prawdopodobnie specjalnie pogrążał FD w kłopotach. Szeptano po kątach, że zamierza oddać firmę za długi jakimś znajomkom z Włoch. Nikt nie miał na niego wpływu, ani Dobrzański senior, ani jego siostra. Z Febo & Dobrzański było już naprawdę źle, gdy do walki o nią przystąpili pracownicy. Silna grupa pod wodzą Sebastiana, w skład której wchodzili Violka, Ala, Ela, Iza, Władek i Pshemko wzięła sprawy w swoje ręce. Na początek postanowili przekupić Adama. To był strzał w dziesiątkę. Adam w gruncie rzeczy nie był złym facetem, kochał firmę w której pracował już dziesięć lat. Nienawidził brudnych gierek Aleksa i brzydził się rzeczami do robienia których zmuszał go szef, nie przebierając w środkach. Seba obiecał mu, że Marek po powrocie na stanowisko prezesa, zrobi go dyrektorem finansowym. Marek oczywiście nic o tym nie wiedział, ale tym punktem planu mieli zająć się potem. Adam spełnił swoją rolę i dostarczył im materiałów obciążających Aleksa w takiej ilości, że nie było problemów i udowodnieniem mu, że z premedytacją działał na szkodę swojej firmy. Następnie Pshemko i Seba zajęli się Markiem. Zabrali go z jego domu do rodziców, odcięli dostęp do alkoholu i panienek. Po tygodniowym odwyku zaczęło do niego docierać co grozi firmie, której w końcu był współwłaścicielem i z której żył. Ojciec wybaczył mu to, że zaniedbał rodzinny interes oraz hulaszczy tryb życia jaki ostatnio prowadził. Rodzice i przyjaciele przyjęli, że był to efekt załamania jakie spowodowało w nim zniknięcie Uli. Razem opracowali dalszy plan działania. Udziały w FD dzielili po połowie Marek i Aleks, w zarządzie nadal zasiadali Aleks, Paulina, Krzysztof, Helena oraz Marek. Zwołano nadzwyczajne posiedzenie zarządu, na którym Marek przedstawił dowody zdrady Aleksa. Zdecydowano o usunięciu go z zarządu, musiał również pokryć straty finansowe firmy. W zamian za dyskrecję i w obliczu niewypłcalności zmuszony został do sprzedaży prawie wszystkich swoich udziałów, zostało mu ich 10%. Pozostałe 40% kupili po połowie Pshemko i Sebastian. W celu uniknięcia rozgłosu wokół przekrętów Aleksa sprawy specjalnie nie nagłośniono, nazwa firmy miała pozostać nie zmieniona. Marek ponownie został prezesem, do zarządu weszli jeszcze Pshemko i Sebastian. Rodzice Marka sami zdecydowali, że opuszczą zarząd. Aleks wyjechał do Pauliny, która po rozstaniu z Markiem przeniosła się na stałe do Włoch. Nowy – stary prezes spełnił obietnicę Seby i Adam został dyrektorem finansowym. Od tego czasu FD rozwijało się bez przeszkód. Marek szybko odnalazł się w roli prezesa, przestał pić i dbał bardzo o firmę.
Violetta Olszańska była asystentką prezesa. Do wypełniania swojej roli konieczna jej była pomoc - „wice-asystentka” i „wice-asystent”. Na szczęście Marek, nauczony doświadczeniem poszukał kompetentnych ludzi - Karolinę i Roberta. Dzisiaj, jak każdego dnia pracowali jak mróweczki robiąc zestawienia i analizy, a Violka pogrążyła się w lekturze prasy. Zwykle czytywała katalogi wysyłkowe, ale nie dzisiaj. Jak reszta pracowników z wypiekami na twarzy czytała „Kobietę Sukcesu”, co chwilę wykrzykując pod noskiem – dasz wiarę? Gdy skończyła natychmiast pobiegła do mężusia.
- Sebulku kochany, masz czytaj – wyrwała mu z ręki „Rzeczpospolitą” i wcisnęła swój magazyn.
- Violka no co ty, przeszkadzasz mi.
- Czytaj, nie marudź – jak zawsze słodko zachęciła go.
- Kurczę, skąd ja znam tę ślicznotkę – ze zdjęć uśmiechała się do niego Ula Cieplak.
- To Ula, no Ula Cieplak, czytaj!
Seba w końcu posłuchał żony i powoli szczęka opadła mu na biurko. Natychmiast wziął gazetę i pobiegł do Marka.
- Stary, zostaw tego kompa i czytaj – rzucił przyjacielowi pismo.
- „Kobieta Sukcesu”? Co ci padło na mózg – Marek zażartował z kumpla.
- Nie padło, ale tobie zaraz padnie, strona 5.
Marek usiadł wygodnie i otworzył na wskazanej stronie. Na początek rzuciły mu się w oczy zdjęcia. Poznał Ulę od razu. Pamiętał jaka była piękna, na tych zdjęciach wyglądała jeszcze lepiej niż kiedyś. Przez te lata nabrała klasy. Marek podziwiał w milczeniu. Po chwili zaczął czytać wywiad. Co chwilę podnosił wzrok na przyjaciela i chaotycznie komentował:
- zrobiła karierę!
- jest w Warszawie!
- materiały?
- przejmuje rynek?
- wspomniała o nas
- nie ma rodziny
- jest z kimś
Po przeczytaniu artykułu ukrył twarz w dłoniach i poprosił Sebastiana aby go zostawił samego.
Wróciła, no i co z tego? Powiedziała wtedy, że wróci jak zrozumie. Co on jej powie jak go zapyta. Właściwie to może lepiej tego nie rozgrzebywać, znowu będzie bolało. Po jej odejściu cierpiał i zrobił wszystko aby o niej zapomnieć. Na swój sposób. Chciał wymazać ją ze swojego serca i pamięci. Po odejściu jego anioła, głosu sumienia, przewodniczki po jasnej stronie mocy, ujawniła się ciemniejsza strona jego duszy. Pił jak smok, prawie co wieczór zmieniał dziewczyny, imprezował, wyjeżdżał daleko po nowe wrażenia, ale egzotyczne piękności też nie pomogły. Próbował nawet medytacji, to była porażka. Mało brakowało, a straciłby firmę przez swoje głupie zachowanie. Poddał się, nie był w stanie o niej zapomnieć. To była jedyna kobieta na świecie której tak naprawdę chciał i jedyna która go nie chciała. Wciąż ją kochał. Nie chciał, a i tak kochał.
Teraz po kilku latach jest już lepiej, nie wariuje już tak. Ale po Uli już nie był w stanie związać się z nikim. Ostatnio nachodziły go niewesołe refleksje. Chyba się starzał. Z zazdrością kibicował Sebastianowi. Jego przyjaciel miał żonę, o dziwo byli szczęśliwi, urodziło się im dwoje fajnych dzieciaków. Myślał często, że sam też chciałby mieć rodzinę, ale tylko z Ulą. Nie widział w tej roli żadnej innej kobiety. To było beznadziejne. Ula nigdy do niego nie wróci. Nie po tym co jej zrobił. Był świnią.
Zrezygnowany zebrał swoje rzeczy i wyszedł z biura. Miał wrażenie, że wszyscy patrzą na niego. No tak, pewnie czytali.
- O Marek, idziesz już? – zagadnęła go Violka.
- Tak idę. Dzisiaj już mnie nie będzie. Jak Karolina i Robert skończą raport to połóż go na moim biurku, jutro rano przeczytam.
- A może przesłać ci go mailem do domu?
- Nie, nie sądzę żebym dzisiaj był w stanie go strawić.
- A może przyjdziesz do nas na kolację, dzieciaki się ucieszą, nie powinieneś być sam.
- Dzięki Violka, ale nie, nie martw się o mnie. Będę grzeczny – uśmiechnął się do niej.
Było już późno. Siedział ze szklaneczką w ręku, ale nie był pijany. Przypomniała mu się tamta noc, która zmieniła jego i Uli życie.
Trwało wesele Seby, Ula rozmawiała z Alą, a do niego podeszła Klaudia.
- Zatańczysz? – Właściwie nie chciał z nią tańczyć ale wzięła go za rękę i pociągnęła na parkiet. Grali jakiegoś przytulańca.
- No i jak tam w waszej bajce. Czar dobrej wróżki wciąż działa.
- Działa i to bardzo.
- To pięknie, ale trochę mdło, nie uważasz? – Ocierała się o niego jak rozgrzana kotka.
- Nie wcale nie – odpowiedział z niepewnym uśmiechem, nie patrzył jej w oczy.
- Nie miałbyś ochoty na mały kawałek pikantnego ciasteczka od swojej diablicy.
- Nie – odpowiedział, ale jego ciało mówiło tak, w głowie lekko szumiał wypity alkohol.
- No chodź, nie żałuj, na górze mam pokój, twoja wróżka nie patrzy.
Tańczyli tak blisko drzwi. Klaudia pociągnęła go za sobą.
Powinien był jej się oprzeć, kochał przecież Ulę, a Klaudia to było jej przeciwieństwo. Przecież dzięki Uli się zmienił, tyle zrozumiał. Mimo to ta diablica działała na niego. Tak jak Ula wydobywała z niego to co najlepsze, Klaudia budziła jego gorszą stronę, przywoływała dawnego Marka, który nie przepuszczał takich okazji. Dodatkowa adrenalina jeszcze bardziej go podniecała. Klaudia znała go od tej strony nie od dzisiaj i dobrze wiedziała, że tak zareaguje. Nie myślał wtedy o konsekwencjach, w ogóle nie myślał, przynajmniej nie głową. Lubiła go za to. Byli do siebie podobni. Jaki on był wtedy głupi, jednym kaprysem przekreślił wszystko co go łączyło z Ulą. Pozostał mu potem tylko żal i złość na samego siebie.
Klaudia wiedziała, że to przez ich fatalne zbliżenie Ula go opuściła, cieszyła się z tego. Odwiedziła go po kilku dniach z nadzieją, że kiedy nie było już jej rywalki, przyjmie ją z otwartymi ramionami. Nie miał siły wyrzucić jej za drzwi. Był już lekko wstawiony, nie spał od wielu dni. Znowu jej uległ. Gdy byli w łóżku, stało się z nim coś dziwnego, patrzył na Klaudię, ale widział Ulę.
- Wróciłaś, moje Serce, kocham cię Ula – wyszeptał do ucha Klaudii i przytulił się z całej siły.
W dziewczynie krew się zagotowała. Już nie ocierała się o niego jak kotka, chciała wydrapać mu oczy. Nigdy więcej jej już nie widział, wyjechała do Włoch i zdobyła jakiegoś milionera.
Ula naprawdę go opuściła i nie dawała znaku życia. O tym co między nimi zaszło nikt nie wiedział. On nie powiedział nikomu, nawet Sebastianowi, a Ula nie powiedziała nawet ojcu czy Ali. Wiedział, bo Józef sam go kiedyś o to pytał. Jednak rodzina Uli czuła podskórnie, że to przez niego wyjechała na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz