Ula wyszła z klubu bardzo wzburzona. Po chwili dogonił ją Maciek i zabrał do domu. W drodze opowiedziała mu, co usłyszała.
- Doigrał się. Teraz to jest już sprawa osobista. Jak on tak może? Czy dla niego nie ma żadnych świętości? Nic nie jest ważne, ani przyjaźń, ani miłość? Tylko własny tyłek i władza. Maciek przecież ty też jesteś facetem. Wytłumacz mi, czy coś ze mną jest nie tak, czy z Dobrzańskim? Przecież ja się nie prosiłam o te udziały. Po to mi je dał, żeby teraz za wszelką cenę, próbować rozkochać mnie w sobie, abym była bezwolnym narzędziem w jego ręku? Przecież gdyby poprosił o ich zwrot, to dostałby je. Uważałam go za mojego przyjaciela. A on mnie uważa za marionetkę, bez własnej woli.
- Ula jestem facetem, tak jak on, ale ja go nie rozumiem. Myślę, że ani ty, ani ja, nigdy nie zrozumiemy ludzi takiego pokroju. My jesteśmy z innej gliny. A z drugiej strony, ty też nie miałaś w stosunku do niego czystych zamiarów. Nie zapominaj o tym.
- Tak. Tak było na początku, nie wypieram się. Ale od czasu kredytów już nie kombinowałam. Pomogłam mu szczerze. On nic nie wie o mojej grze. To nie jest dla niego usprawiedliwienie. Marek widzi we mnie Brzydulę, dziewczynę która powinna się była w nim zakochać, ale ze względu na jakiś mentalny feler, obdarzyła go przyjaźnią i zaoferowała pomoc. Nie miał większych oporów by ją przyjąć. A teraz dostrzegł, że trochę się zagalopował. Gdyby rzeczywiście uważał naszą relację za przyjaźń, to nie czułby zagrożenia z mojej strony. Ale on patrzy na to przez pryzmat własnych uczuć i doświadczeń. Stałam się zagrożeniem, mam jego udziały i haka na niego. I co on robi? Staje na głowie, żebym go pokochała. Rozumiesz? Pokochała. Po co? Tylko po to, aby sterować marionetką. Mieć władzę. Ja jestem tu zupełnie nieważna. On nawet nie dostrzega, że krzywdzi i rani. Jest odrażający. On jest sto razy gorszy od Artura. Artur kiedyś mnie kochał. Był szczery i prawdziwy. Potem mnie poświęcił, ale chyba nie było to dla niego takie łatwe. Marek zupełnie nic sobie nie robi z uczuć otaczających go ludzi. Jest jak zaraza. Zabija uczucia. Nikogo nie kocha oprócz siebie. Nawet narzeczoną traktuje przedmiotowo. Jest jedną z kart w jego grze. Nie kocha jej, tylko nią gra. Żal mi jej.
- Zgadzam się z tobą, że facet przegina. To już nie jest zwykłe zaliczanie napalonych lasek. Co teraz zrobisz?
- To, co miałam zrobić. Moja pułapka – FD Sportivo działa. Już niedługo koniec roku. Wyniki sprzedaży będą złe. Zarząd odwoła Marka. Jedno, co muszę zrobić, to wyplątać się z zależności finansowych. To nie było częścią planu, tylko wypadkiem przy pracy. Wynik niezamierzonej przyjaźni, którą tak lekkomyślnie go obdarzyłam. Mój błąd. Muszę pomyśleć jak się z tego wykaraskać. Być może, że będzie potrzebna mi twoja pomoc.
- Możesz na mnie liczyć. Coś razem wykombinujemy. Najważniejsze, że się zdecydowałaś i chcesz to wreszcie przeciąć.
- A tak swoją drogą, do czego on by się posunął, żeby podporządkować sobie Brzydulę. Maciek, przecież ona mu się nie podoba, nie wie, że to przebranie. Jest zdecydowany spotykać się z nią, kłamać w oczy, całować, tulić. On chyba nawet byłby w stanie pójść z nią do łóżka. A przecież gdyby ona była prawdziwa, to już dawno kochałaby go całym sercem. Przecież to jest chore. Marek by ją zniszczył i chyba nawet nie zauważyłby tego. Jak nazwać kogoś takiego. Kogoś kto wysysa z ludzi najpiękniejsze uczucia i posługuje się nimi dla własnej korzyści. To taki emocjonalny wampir.
- No następna, co wy wszystkie ostatnio z tymi wampirami? Nie dalej jak wczoraj Joaśka twierdziła, że wgryzam się w jej sernik jak wampir w ukochaną. – Maciek próbował rozładować troszkę sytuację. – Nie martw się Ula już niedługo koniec z tym i będziemy razem prowadzić nasz biznes. Chrzanić Dobrzańskiego i całe to Febo&Dobrzański.
No z jednym wyjątkiem pomyślała Ula i odezwały się nieśmiało motylki w jej brzuchu. Jutro o tej porze będzie z Aleksem. Wyjaśni mu to, co się da wyjaśnić. Zapyta go skąd o niej wie? Potem będą delikatnie sondować się nawzajem. Ciekawe, czy lekkie napięcie, jakie wyczuwała pomiędzy nimi, przerodzi się w coś głębszego. Zainteresowanie? Zakłopotanie? Flirt? Sympatię? Antypatię? Przyjaźń? Miłość? No cóż, różnie może być. Aleks słynie w końcu z trudnego charakteru. Ona też nie należy do przewidywalnych i prostych. Jednak wiele wskazuje, że mu zależy. Wiersz, list, prezenty, niezapomniana chwila w windzie, kiedy iskrzyło między nimi, jak pomiędzy przyciągającymi się biegunami. Ciekawe czego się spodziewa po ich spotkaniu. Co o niej myśli?
Kolejny dzień dłużył się Aleksowi niemiłosiernie. Rozpierała go energia. A właściwie nie energia, tylko testosteron. Gdyby mógł to dwudziesta byłaby już, zamiast dwunastej. Zrobił już wszystko, co miał do zrobienia. Aby się uspokoić pognał na siłownię, potem na basen. Zjadł coś, rzadko nie zwracał uwagi na to, co je, dzisiaj tak było. Denerwował się. Znał siebie. Kobiety z reguły bały się go. Odstraszał je pozorną szorstkością i gwałtownością. Do tej pory tylko Julia poznała prawdziwego Aleksa – wrażliwego, romantycznego i rycerskiego. Zraniła go w sposób, którego nie mógł jej wybaczyć. Zdradziła go. To nie była zwykła zazdrość o kobietę, o jej ciało. Zdradzając go wzgardziła jego miłością. A on ją kochał jak wariat, miłością dziką i wierną. Inne dla niego nie istniały. Należał do ginącego gatunku mężczyzn. Po niej nie pokochał już żadnej. Dopiero Ula spowodowała, że drgnęło jego serce, przypomniało mu o swoim istnieniu. Najpierw po prostu go intrygowała, była inna, to wiedział od pierwszej chwili. Potem, gdy podstępem poznał niektóre z jej tajemnic, wdarła się na dobre do jego głowy i powoli zdobywała jego uczucia. Chciał ją chronić, chciał, żeby była radosna i uśmiechnięta. Chciał dać jej szczęście. Marzył by ją poznać bliżej, czuł, że to ona. Tylko czy Ula będzie chciała go rozszyfrować tak bardzo jak on ją? Chyba tak, skoro go zaprosiła. Nie znał kawiarni Poezja. Ciekawe czy ona często tam bywała. Tak wiele chciał o niej się dowiedzieć.
- Ula, dlaczego mnie unikasz? Już drugi dzień nawet się do mnie nie odezwiesz. Zrobiłem coś nie tak? – Marek z wyrzutem zwrócił się do asystentki, kiedy zmuszona była podać mu pisma do podpisania.
Jeszcze się pytasz? Pijawko jedna – pomyślała Ula.
- Nie unikam cię. Mam dużo pracy.
- Nieprawda. Co cię gryzie? Może dzisiaj dasz się gdzieś wyciągnąć, może spacer w parku? Stęskniłem się za twoim towarzystwem. Wciąż wspominam nasz ostatni wieczór i żałuję, że tak szybko się skończył.
- Marek czemu mi to robisz? Przecież masz narzeczoną, a jak potrzebujesz dziewczyny do łóżka, to źle trafiłeś. A tak w ogóle to myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Ulka, jedno nie wyklucza drugiego.
- Wyklucza i to bardzo, w stu procentach. Nie chcesz, żebym nadal była twoja przyjaciółką?
- Chcę. Bardzo chcę. Nie podobam ci się? – posłał jej filmowy uśmiech i błysnął dołeczkami.
- Ta rozmowa jest absurdalna, wybacz – Ula potrząsnęła głową i wyszła z gabinetu. Rozzłościł ją tylko i zepsuł humor. Na szczęście była już prawie piąta.
Brzydula została zamknięta w szafie. Dzisiaj był wieczór Uli. Ubrała czarną sukienkę przed kolana, miękko otulającą ciało i delikatnie podkreślającą figurę. Do tego zgrabne kozaczki. Rozpuściła włosy, które po wyprostowaniu pięknie podkreślały owal twarzy, której nie szpeciły ani okulary, ani aparat na zębach. Przyszła do ulubionej kawiarni pół godziny wcześniej. Dawno tu nie była. Kiedyś, w dawnych dobrych czasach, często bywali tu z Arturem. Poezja miała niepowtarzalny klimat. Secesyjny wystrój wnętrza, delikatne oświetlenie, sącząca się skądś cicha muzyka i tajemnicze zapachy zachęcały do relaksu i zapomnienia o codzienności. Wielu miłośników poezji i studentów literatury odwiedzało z upodobaniem to miejsce. Często wieczorami czytano tu na głos dzieła mistrzów lub początkujących artystów. Mimo, iż Ula nie przychodziła do Poezji od rozstania z Arturem, jeszcze ją tu pamiętano. Przywitała się ze znajomą właścicielką i barmanem. Usiadła przy ulubionym stoliku w głębi sali i czekała.
Aleks przyszedł punktualnie. Nie zauważył Uli od razu. Wstała i skinęła mu na powitanie. Szedł w jej kierunku, myśląc, ze żadne zdjęcie nie byłoby w stanie oddać piękna tej dziewczyny.
- Witaj – wyciągnęła rękę na powitanie i uśmiechnęła się. – Urszula Cieplak, mów mi Ula.
- Cześć Ula. – Zrozumiał natychmiast i również się przedstawił. – Aleksander Febo, dla przyjaciół Aleks.
Usiedli.
- Nie miałeś kłopotu z trafieniem tu?
- Nie, mimo, iż nie wiedziałem wcześniej o istnieniu tego miejsca. Wygląda jakby było zarezerwowane tylko dla wtajemniczonych. Nie jestem pewien, czy do nich należę – uśmiechnął się delikatnie.
- Wyznanie Goethego to wystarczająca inicjacja. Podoba ci się? – wskazała na otoczenie.
- Bardzo. Ma niepowtarzalny charakter. Często tu bywasz?
- Kiedyś bardzo często, gdy byłam na studiach, to była moja ulubiona kawiarnia. Ostatnio tu nie przychodziłam.
- Cieszę się, że zaprosiłaś mnie właśnie tu. Co polecasz do picia?
- Oni wiedzą, co dla mnie. Proszę tu jest karta, wybieraj.
- Jako stała klientka na pewno dobrze wybrałaś, wezmę to, co ty. – Kelner przyjął zamówienie.
Patrzeli przez chwilę na siebie w milczeniu. Byli pod wzajemnym wrażeniem. Ula oprzytomniała pierwsza i przeszła do rzeczy.
- Aleksie, skąd wiedziałeś, że Brzydula to pic?
- Najpierw nie wiedziałem, że to charakteryzacja. Ale od początku coś mi nie pasowało. Taka inteligentna i odważna dziewczyna, do tego z takim wyglądem, to nie mógł być przypadek w firmie zajmującej się modą. Poszperałem na Naszej Klasie i odkryłem, że chodziłaś do szkoły z Joanną Kamińską. Niestety nie było twoich zdjęć. Pomyślałem wtedy, że masz powody aby nie lubić Dobrzańskiego i postanowiłem czekać, obserwując, co z tego wyniknie. Dopiero niedawno, kiedy wydawało mi się, że stanowicie z Markiem świetny zespół, że wciąż mu lojalnie pomagasz, zacząłem wątpić w mojego nosa i postanowiłem cię sprawdzić dokładniej. Pewnie się na mnie obrazisz, ale mimo to, będę szczery i ci powiem, że skorzystałem z detektywa. On zrobił ci kilka zdjęć, świetnych zresztą, i wtedy się dowiedziałem, że Brzydula to rekwizyt. Mam teorię, że prowadzisz z Joaśką jakąś damską vendettę przeciwko Markowi. Mam rację?
- Właściwie tak. Rozpoczęłam u was pracę w przebraniu Brzyduli i powoli zaplanowałam naszą małą zemstę na Dobrzańskim. Najpierw pomogłam mu zostać prezesem, a niedługo pewnie przestanie nim być. Niestety po drodze trochę się pogubiłam, ale już powoli doprowadzam plan do końca.
- Pogubiłaś się? Czy to znaczy, że Marek zdobył twoją przychylność i odpuściłaś sobie? – Aleks z drżeniem serca oczekiwał na odpowiedź. Przestraszył się, że może Ula jest Marka kolejną zdobyczą.
- To nie tak, jak myślisz. Zupełnie nie tak. Nie chcę ci wszystkiego powiedzieć, bo to jest rozgrywka między mną, a Markiem i zupełnie ciebie nie dotyczy. Nie chcę też, aby ktoś kiedyś ciebie obarczał jakąś odpowiedzialnością, czy winą, za to co zrobiłam i zamierzam zrobić. Musi ci wystarczyć to, że moje początkowe, bardzo sceptyczne, nastawienie do Marka uległo w pewnym okresie zmianie. Uważałam go za mojego przyjaciela. Okazało się zupełnie inaczej. Zyskałam przez to dodatkową pewność, że muszę Marka ukarać za to, co zrobił i nadal robi. Myślę, że jak już mu przejdzie złość na mnie, to da mu to trochę do myślenia. Jednak najpierw muszę wyprostować pewną sprawę i już bez przeszkód będę mogła ujawnić Markowi Brzydulę i jej postępki. Powiedz mi, ale szczerze. Nie nasz mi za złe tego, w co się wpakowałam.
- Nie mam, ale muszę jeszcze o coś cię zapytać. Czy twoje plany mogą jakkolwiek zaszkodzić Febo&Dobrzański?
- Firmie, jako takiej – nie. Tylko Dobrzańskiemu. Uspokojony?
- Tak. Jeśli chodzi o mnie, to masz wolną rękę. Morduj Marka w imieniu swoim, Joaśki i całej żeńskiej części ludzkości. Chociaż muszę ci powiedzieć, że bardziej się nadajesz do roli Jane Eyre niż Nikity.
- No no, don Aleks, proszę mnie tu nie podpuszczać. Ja tam swoje wiem. Tobie też bliżej do Hrabiego Monte Christo niż Michaela Corleone.
Śmiali się z tych porównań. Było miło. Nawet bardziej, niż się spodziewali. Po wymianie wyjaśnień wyraźnie się rozluźnili.
- To może już dość o pracy? Powiedz mi czemu barman tak podejrzanie mi się przygląda?
- To mój znajomy. Martwi się o mnie. Wiesz, jesteś drugim facetem, którego tu przyprowadziłam. A ja nie mam szczęścia do mężczyzn.
- Tamten jest tu teraz persona non grata.
- Mniej więcej. Ale nie będziemy o nim mówić – zamilkła i na chwilę się zamyśliła.
Aleks pamiętał historię Uli i jej chłopaka, ale wolał, żeby Ula nie wiedziała, jak dużo o niej wie.
- Ula, domyślam się, że sporo nocy przepłakałaś z powodu niewłaściwych mężczyzn. Ja z kolei mam złe doświadczenia związane z kobietą której kiedyś zaufałem i którą bardzo kochałem. Właściwie to już nie wierzyłem, że kiedyś jeszcze coś podobnego mnie spotka. Ale odkąd poznałem ciebie…, myślę, że wcale nie musi tak być. Rozumiesz mnie? Bardzo chciałbym abyś nie przekreślała mnie z góry. – Ujął delikatnie jej dłoń.
- Aleks ja nikogo z góry nie przekreślam, a już z pewnością nie ciebie. Zależy mi, aby to spotkanie nie było naszym ostatnim. Jest jednak pewien kłopot. Wydaje mi się, że do czasu kiedy nie dokończę mojej rozgrywki z Markiem, nie powinniśmy się widywać tak jak teraz. Nie wiem, czy będziesz chciał poczekać? – spytała patrząc mu w oczy.
- Dziewczyno, nawet nie wiesz jaki potrafię być cierpliwy. Ale mimo to, obiecaj mi, że nie potrwa to wieki. – Aleks był szczęśliwy, że Ula też chce się przekonać, czy są sobie pisani.
- Krócej niż myślisz. Wieki to dla mnie za długo. Ale teraz to już chyba będziemy się musieli zbierać. Już prawie jedenasta. Czas szybko mija przy tobie.
- Już tak późno? Mógłbym siedzieć tu z tobą i gadać do rana. No to jedźmy.
Aleks odwiózł Ulę do Rysiowa.
- To był jeden z niewielu wieczorów, które zapamiętam na całe życie, dziękuję ci. – Stali obok samochodu i trudno im było się rozstać. Aleks trzymał długo dłoń Uli. Chciał ją przytulić i pocałować na pożegnanie, ale nie był pewien, czy mu wolno.
- Dobranoc – Ula wspięła się lekko na palce i pocałowała go delikatnie w policzek. Zawahała się przez chwilę. Wtedy poczuła, że Aleks objął ją mocno w pasie i przytrzymał, odwrócił twarz i musnął jej usta swoimi.
- Dobranoc, będę czekał jak długo rozkażesz – szepnął jej czule we włosy i odjechał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz