Następnego dnia rano Ula raźnym krokiem wkroczyła do siedziby Febo&Dobrzański.
- Dzień dobry, panie Władku – powiedziała wesoło do ochroniarza.
- W-wi-tam pa-pani Ulo – odpowiedział. – Jakoś inaczej pani wygląda.
- Nie mam aparatu i okularów – wyjaśniła.
- A no właśnie. Tak też jest ładnie.
Ula spojrzała na niego zdziwiona, ale zaraz przypomniała sobie, że Władek jest chyba jedyną osobą, dla której jej poprzedni wygląd był zupełnie normalny. Uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Dziękuję, jest pan kochany. Wie pan, że Ela z bufetu pytała mnie niedawno o pana? To taka miła dziewczyna, nie ma tylko szczęścia w miłości. Zasługuje na dobrego i silnego mężczyznę, takiego jak pan. Miłego dnia.
- Naprawdę, pytała o mnie? – Pan Władek, aż przestał się jąkać z wrażenia.
- Tak. Lubi ją pan, prawda? – Pokiwał energicznie głową. – To na co pan czeka? Muszę lecieć. Powodzenia.
Po wyjściu z windy Ula zauważyła, że przy recepcji zebrała się mała grupa pracowników FD. Ania i Violetta kłóciły się o to, która z nich ma skserować jakieś papiery. Wokół nich gromadziły się osoby czekające na klucze i korespondencję.
- Masz to natychmiast pokserować i to w trzech egzemplarzach! – krzyczała Violka.
- Sama sobie to kseruj! Muszę posegregować pocztę i wydaję teraz klucze. A poza tym, to ty miałaś to zrobić i to jeszcze w piątek.
Do rozmowy włączyła się Ula.
- Cześć wszystkim. Uspokójcie się, daj mi te papiery Viola, co to jest?
Nagle zrobiła się cisza. Wszyscy utkwili oczy w twarzy mówiącej. Violetta zaniemówiła. Ula wzięła plik kartek z jej dłoni.
- A, już wiem. Nie trzeba tego już kserować. Muszę to jeszcze poprawić. No i po sprawie. Aniu daj mi proszę pocztę dla Marka. – Uśmiechnęła się do recepcjonistki.
- Ula, to naprawdę ty. Ale świetnie wyglądasz. Nie masz aparatu i okularów, zmieniłaś fryzurę. Umalowałaś się?! – Ania odzyskała zdolność mówienia.
Natychmiast do zachwytów przyłączyli się pozostali. Mało brakowało, a zaczęliby ją dotykać, aby sprawdzić, czy Uli twarz jest prawdziwa.
- Ula, jak ty to zrobiłaś? To nie fair, takie zmiany w jeden weekend. – Violka oprzytomniała i najwyraźniej czuła się pokrzywdzona.
- Posłuchajcie nic wielkiego się nie stało. Normalnie ortodonta zdjął mi wreszcie aparat, moje zęby są już proste. – Wyszczerzyła się aby zademonstrować. – A potem tak sobie pomyślałam, że może odwiedzę optyka. Miałam sobie kupić nowe okulary, myślałam o takich niebieskich dla odmiany, ale był tam taki młody, fajny sprzedawca i namówił mnie na soczewki. Są nowoczesne i wcale mnie nie szczypią oczy. Dobrze zrobiłam?
- Tak. Wyglądasz super – odezwało się kilka osób.
W tej chwili otworzyły się drzwi windy i wysiedli z niej Paulina z Markiem i Aleksem.
- Co to za zbiegowisko i krzyki? To niestosowne, proszę się natychmiast rozejść. – Paulina wyraziła swoją dezaprobatę dla tak pospolitych zachowań. Nagle zauważyła przyczynę zamieszania. – O, a pani to kto?
Zgromadzeni zaczęli rozchodzić się pośpiesznie do swoich pokoi.
- Dzień dobry pani Paulino, Marku, Aleksie – powiedziała Ula spokojnym tonem.
- Cześć – szybko odpowiedział Marek. – Paula, Uli nie poznajesz? Fajnie ci bez tego aparatu i okularów. Prawda Aleksie? – Marek spojrzał badawczo na przyszłego szwagra.
- Witaj Ula. Miło widzieć cię w takiej świetnej formie. – Aleks posłał jej szeroki uśmiech. Paulina zmierzyła Ulę od stóp do głowy i tylko prychnęła. Odwróciła się na pięcie i poszła. Aleks mrugnął porozumiewawczo do Uli i poprosił Anię o klucz. Ula i Marek odeszli razem.
- O dwunastej przyjedzie Maciek, będziecie mogli podpisać umowę, pasuje ci? – Odezwała się Ula po chwili krępującej ciszy.
- Tak pasuje.
Weszli do sekretariatu. Violka czekała na Ulę, by zasypać ją gradem pytań.
- A włosy? Skąd ci przyszła do głowy nowa fryzura?
- Violka, już ci tłumaczę, uspokój się. Wiesz jak już nie miałam mojego kochanego aparaciku i okularów, to zaczęłam eksperymentować z włosami. A jak przyszła do mnie koleżanka, to podsunęła mi parę pomysłów. Są po prostu troszkę przycięte i wyprostowane prostownicą, nic wielkiego.
- Ale co cię tak naszło nagle na te zmiany. Wiesz, co mówią, co nagle to na diable.
- Powiem ci, ale w tajemnicy. – Ula ściszyła głos. – Bo wiesz Violka, ja się chyba zakochałam i muszę o siebie dbać.
- O mamuśku, a w kim?
- No właśnie nie wiem. W panu Tajemniczym.
Do południa cała firma plotkowała o świetnym wyglądzie Uli Cieplak i o tym, że dziewczyna się zakochała. A miłość zmieniła BrzydUlę w PiękniUlę, czyli po prostu Ulę.
Adam Turek, pod pretekstem wyjaśnienia błędu w jakiejś fakturze dotyczącej promocji Sportivo, przyszedł do zapracowanej Uli.
- Cześć Ula. – Obrzucił ją taksującym spojrzeniem. – Zrobili błąd na fakturze, w dacie, zobacz. – Posunął jej dokument pod nos. – Daj mi do nich telefon.
- Cześć. Faktycznie. – Ula wstała z za biurka i podeszła do szafy z segregatorami. Adam przyglądał się jej zgrabnym nogom. – Proszę, tu masz, spisz sobie.
- Ula, a nie poszłabyś dzisiaj ze mną na lunch? No wiesz pogadamy o zmianach w sprawozdawczości i formularzach do skarbowego. – Uśmiechał się do dziewczyny. Ręce zaczęły mu się pocić.
- Dzięki Adam, ale nie jestem już umówiona. Prześlę ci na maila artykuł na ten temat. – Powiedziała Ula tonem mówiącym jednoznacznie – spadaj na drzewo.
Adam poszedł pożalić się Aleksowi.
- Ty wiesz Aleks, co się z tej Cieplak porobiło? Widziałeś ją dzisiaj? Zrzuciła to żelastwo ze szczęki, bryle z nosa i myśli, że jest Miss Polonia. Wydaje się jej, że jest lepsza ode mnie i może mnie tak traktować.
- Widziałem. Co masz na myśli? – Aleks podniósł wzrok znad monitora i spojrzał na Adama badawczo.
- No wiesz, chciałem odnowić naszą romantyczną znajomość i zaprosiłem ją na lunch.
- Co zrobiłeś? – Gdyby Aleks mógł sztyletować wzrokiem, Adam wiłby się właśnie na podłodze i wykrwawiał na śmierć.
- No chciałem ją poderwać na sprawozdania, a ona powiedziała, że przyśle mi jakiś artykuł na maila! Co ona sobie myśli? Ja jej jeszcze pokażę.
- Adam, żebyś mi się nie ważył jej tknąć! – ryknął Aleks. – Zestawienia zrobiłeś? Analizy kosztów za cały zeszły rok? Nie? To na co, do cholery, czekasz?! Romeo się znalazł jeden. Księgowe sobie rwij i to po godzinach. Do roboty!!! Adam umknął w popłochu.
Tymczasem w gabinecie u prezesa Dobrzańskiego siedziała Ula i Maciek. Marek nie przedłużał zbędnych dyskusji i porozumienie pomiędzy FD i Pro-S zostało podpisane. Ula dotrzymała słowa i oddała Markowi jego weksel.
- No to po sprawie. Mam nadzieję, że współpraca się ułoży. – Ula widziała, że zarówno Maciek jak i Marek nie są zbytnio szczęśliwi. – Będzie dobrze zobaczycie.
- Dobra, to ja będę leciał, cześć Marek, do wieczora Ula. – Maciek wyszedł.
- Ula, ale miałaś dzisiaj wejście. Paulinę zatkało. – Marek patrzył na swoją asystentkę z podziwem. ‘Jak ona się będzie tak ubierała do pracy codziennie, a pewnie będzie, to, razem z tygrysem, normalnie zwariujemy’ – pomyślał. Ula wyglądała dziewczęco i jednocześnie elegancko w grafitowym dopasowanym bezrękawniku przed kolana, spod którego wyglądały rękawy i kołnierzyk ciemnoczerwonej koszuli. Na nogach miała zgrabne i wysokie szpilki.
- Tak? Zdziwiła się. A ty mogłeś chociaż udawać, że też jesteś zaskoczony.
- Aleks patrzył na ciebie, tak jakbyś była milionem dolarów w złocie. – Marek nie mógł przestać myśleć, że Febo może dostać to, na co on ma ochotę.
- Tak myślisz? – Uli rozbłysły oczy. – No właśnie muszę do niego iść. Daj mi umowę, zaniosę mu do akceptacji.
- A jak nie będziesz długo wracała, to mam iść cię ratować?
- Twoim zdaniem coś mi grozi?
- No nie wiem. On tak długo był sam, jeszcze puszczą mu hamulce na twój widok. ‘Moje ledwo trzymają- pomyślał.’
- No wiesz, ja też długo byłam sama. A ty nigdy nie byłeś w takiej sytuacji, to nie wiesz, co się wtedy czuje. Daj te papiery.
- A może najpierw pójdziemy razem na lunch?
‘Następny amant się znalazł – pomyślała.’
- Oj Marek, Marek. Ty się nigdy nie zmienisz. Pamiętaj, co mi obiecałeś.
Ula poszła do Aleksa. Umowa była tylko pretekstem. Chciała go zobaczyć i porozmawiać. Rano odniosła wrażenie, że ucieszył się na jej widok. Ciekawa była, co jej powie.
- Aleks u siebie? – zapytała Dorotę.
- Tak, ale poczekaj, zapowiem cię. Z nim nigdy nie wiadomo – zadzwoniła do szefa.
- Panie dyrektorze, pani Cieplak do pana – słuchała odpowiedzi. – Tak oczywiście, nikogo.
- Czeka na ciebie.
Weszła. Aleks stał przy biurku i podszedł do Uli, gdy tylko zamknęły się za nią drzwi.
- Witaj Ula. Zastanawiałem się właśnie jakiego podstępu użyć, żeby cię tu zwabić. – Złapał ją za rękę i poprowadził do fotela. Sam usiadł obok.
- W paszczę bestii? Mam się bać? – Spytała z miną niewiniątka.
- Ta bestia jest oswojona przez ciebie, nie musisz się bać. – Uśmiechał się i przyglądał dziewczynie. – Czekałem cierpliwie i się doczekałem.
- Czemu tak mi się przyglądasz?
- Ślicznie ci w czerwonym. – Ucałował jej dłoń, której wcale nie miał zamiaru puścić.
- A tobie w czarnym – odpowiedziała ze śmiechem. – Jak zobaczę cię kiedyś w innym kolorze, to chyba nie poznam.
- No wiesz muszę trzymać fason, w końcu mówią o mnie Książę ciemności. – Spróbował spojrzeć na nią groźnie.
- Wiesz o tym?
- No pewnie. Mówią też Aleks Wredny Febo. A ty jak mnie nazywasz?
- Na początku myślałam o tobie – don Aleks, ale teraz już nie. – Spojrzała mu w głęboko w oczy i zamilkła. Zrozumiał, że nie chce kontynuować tego tematu, przynajmniej na razie.
- Rozumiem, że Marek już wie, tak?
- Tak. Wie już wszystko o mnie i o tym, co o nim myślę. Wie, że przeze mnie może stracić fotel prezesa. Wszystko teraz zależy od zarządu. Na najbliższym posiedzeniu dowiecie się od niego jaka jest sytuacja Sportivo i całej firmy. Przyzna się też do tego, że był zmuszony zadłużyć FD u kontrahenta. Zresztą właśnie do ciebie przyszłam z tą umową. Nie wiem do końca, co wam obieca, ale poprosi o czas na dokończenie wprowadzania na rynek Sportivo i o akceptację korekty zysku. Będziecie mieli pełną wiedzę i zdecydujecie o jego losie.
- Co to za umowa? – Aleks wziął do ręki papiery, które trzymała Ula, zaczął je przeglądać.
- Umowa o współpracy Febo&Dobrzański i Pro-S. Pro-S pożycza FD pieniądze, w zamian zostaje współ-sponsorem reprezentacji i dostaje końcówki serii wszystkich kolekcji. Musisz wiedzieć, że właścicielem tej firmy jest mój przyjaciel i ja.
- Poważnie? To jest ta sprawa, którą musiałaś wyprostować, tak?
- Tak. Niepotrzebnie wplątałam się w zależności finansowe, ale ta umowa mnie z nich wyplątuje, poniekąd.
- A ty? Odchodzisz czy zostajesz? Co Marek na to?
- To skomplikowane. Marek chce, żebym została, mimo, że ma do mnie żal, co oczywiście jest zrozumiałe. Jeżeli Marek zostanie na stanowisku i obieca wam to, co mi mówił, to zostanę i pomogę mu ratować Sportivo. Potem odejdę.
- Ciekawe. Chcesz tu nadal pracować?
- Tak, pod pewnymi warunkami.
- Okej, dla mnie nie ma problemu. Ale nie muszę już udawać, że nie jesteś dla mnie tylko asystentką Marka. – Pochylił się w kierunku Uli.
- Nie. Mówiąc szczerze, Marek już wie, że Pan Tajemniczy to ty. Wie też, że jest on bliski mojemu sercu. – Popatrzyła na mężczyznę, który w tym momencie przyciągnął jej twarz do swojej i namiętnie pocałował rozchylone kusząco usta. Wplotła dłoń w jego włosy i zatracili się w pierwszym prawdziwym pocałunku.
- Oszaleję przez ciebie – powiedział, kiedy zdołał oderwać się od Uli, płomień błyszczał w jego oczach. – Lepiej już wróć do pracy, bo inaczej cię porwę. Ale najpierw obiecaj mi, że zobaczymy się wieczorem.
- Obiecuję, przyjedź po mnie o dziewiętnastej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz