Get your own Digital Clock

sobota, 19 września 2009

"Marek- wczoraj świnia, jutro kanarek” cz.7

Niebo pociemniało, wróć… dla niej niebo pociemniało.

- No cześć- odpowiedział chłopak
- Co ty tu robisz?
- Jak to co? Przyszedłem odwiedzić swoją dziewczyne
- Nie jestem już Twoją dziewczyną- warknęła

Próbowała go ominąć, ale ten zagrodził jej drogę

- A kwiaty dostałaś?
- Dostałam
- No to świetnie- ucieszył się- chodź zabieram cię na pizze

Złapał ją za rękę, ale ona szybko się wyrwała. Nie chciała go dużej
oglądać

- Nie kupisz mnie. Nie chce od Ciebie żadnych prezentów

Odwróciła się by odejść, ale Bartek złapał ją za ramie i zatrzymał

- Ale Ulka!- krzyknął zdenerwowany

Pech chciał, że właśnie Marek i Seba wyszli z biblioteki. Z uwagą
przyglądali się całej sytuacji

- Puszczaj!

Łzy spływały jej po policzkach. Bartek cały czas ją oszukiwał lecz w
głębi duszy dalej czuła jakąś więź. Nie miała już siły wybaczać, a
tym bardziej znowu się na nim zawodzić.

- Zostawiasz mnie?- zapytał zszokowany
- Bartek- powiedziała spokojnie nie patrząc mu w oczy- Zostawiłam Cię
już 3 tygodnie temu
- Ale ja potrzebuje pomocy. No Uleńka, kochanie- mówił błagalnym tonem
- Daj mi spokój. Słyszysz? Bank Urszuli Cieplak jest już zamknięty

Zaczęli się szarpać. Ona się wyrywała on przyciągał ją do siebie.
Korytarz był prawie pusty, kilka metrów dalej stało dwóch chłopaków,
którzy dalej przyglądali się całej sytuacji.

- Jak mi nie pomożesz to…- zaczął mówić przez zaciśnięte zęby
głosem pełnym złości
- To co?- zapytał Marek, który przybiegł na pomoc znajomej

Ula wyrwała ręce z uścisku Bartka i szybko ruszyła w stronę innego
korytarza

- A ty co za jeden?- warknął Bartek
- Jej kolega
- Po co się mieszasz w nie swoje sprawy?
- Po co się nad nią znęcasz?- odpowiedział pytaniem na pytanie
- Suchaj koleś…- zaczął Bartek przybliżając się do Marka z
zaciśniętymi pięściami

Ulka, która ciągle podsłuchiwała za rogiem wyskoczyła teraz jak
oparzona. Widząc, że sytuacja zmierza w stronę bójki znowu powróciła do
chłopaków.

- Bartek wynocha!- szarpnęła go- I to już!

Marek stał gotowy do ataku czekając tylko na ruch wroga. Bartek jednak
postanowił się wycofać. Wiedział, że nie odzyska dziewczyny robiąc jej
wstyd.

- Jeszcze tu wrócę- syknął i ruszył w stronę wyjścia

Ulka cała się trzęsła. Bardzo zdenerwowała się sytuacją. Zmęczona
usiadła na ławce, która stała obok. Marek cały czas przyglądał się
dziewczynę, zaś Seba pilnie obserwował zachowanie przyjaciela.

- Dziękuje- powiedziała Ula nie odrywając wzroku od podłogi
- Nie ma za co

Zastanawiał się co zrobić. Odejść? Podejść?

- Stary spóźnimy się- zawołał Seba dobiegając
- Idź ja tu zostaje
- Ale…
- Idź- przerwał
- Ok to do zobaczenia

Zdziwiony chłopak ruszył w kierunku drzwi. Marek powoli zbliżał się do
ławki, w końcu zdecydował się i usiadł obok nadal roztrzęsionej
dziewczyny.

- To był…- zaczął
- Idiota nie warty niczyjej uwagi- przerwała
- Ładnie nazywasz swojego chłopaka- zaśmiał się aby rozładować
napięcie
- To nie jest mój chłopak… już nie jest.
- To co Ci takiego zro…
- Nie ważne!- krzyknęła. Wiedziała o co chce ją zapytać- stare dzieje
- Jak widać dla niego nie znowu takie stare
- Potrzebuje pomocy to przychodzi do mnie. Zawsze bardzo mnie kocha jak ma
jakiś problem- zwierzyła się
- Rozumiem. Chodź zabieram Cię gdzieś
- Mam jeszcze wykłady
- Jak opuścisz jeden czy dwa to Ci się nic nie stanie

Niepewnie wstała z ławki i ruszyła za chłopakiem. Prowadził ją w
stronę parku. Cały czas próbował ją rozweselić, opowiadał kawały i różne
śmieszne historie. Po kilku minutach na jej twarzy pojawił się
nieśmiały uśmiech. Chłopak zatrzymał się przy dobrze znanej jej fontannie.
Usiadł wskazując jej miejsce obok siebie.

- Zawsze lubię tu przychodzić. Ta fontanna zawsze jest pełna życia
- Tak, ja też często tu przychodzę
- Dziwne, bo nigdy Cię nie widziałem
- A ja wręcz przeciwnie. Za każdym razem jak tu przychodziłam to ty też
byłeś… z koleżankami- te ostatnie słowa ledwie zdołała powiedzieć
- A tak- zmieszał się

Odwrócił na chwile głowę. Chciał ulżyć swoim skrywanym emocją. Na
kilka sekund jego twarzą zawładną grymas i niezadowolenie.Wyglądało to tak
jakby właśnie mówił: ,, Skończony kretyn”

- To skoro tak często tu przychodzisz to z kim spędzasz tu tak wiele
czasu?- zagadał
- Sama ze sobą. Do szczęścia nie potrzebuje…kolegów
- Aha- skwitował krótko
- To co można robić przez tyle czasu samotnie?
- Myśleć. Dziewczyną też się to zdarza- zaśmiała się
- Nie wszystkim- szepnął sam do siebie
- Kiedyś musisz spróbować
- Zostać sam? W moim przypadku to będzie trudne
- Jak się czegoś bardzo chce…
- Racja. Spróbuje- uśmiechnął się

Była prawie 14.00, a oni zapominając o reszcie świata rozmawiali
uśmiechnięci spacerując po parku. Nie liczyło się nic, dla nich świat się
zatrzymał. Jednak jak zawsze coś lub ktoś im przerwało.

- Cześć- zawołała dziewczyna, która nagle pojawiła się przed ich
oczami- Jak Ci mija dzień?- dała mu całusa prosto w usta

Wysoka dziewczyna o ciemnej karnacji, brunetka z brązowymi oczami nie
zaszczyciła Ulkę swoją uwagą. Bez namysłu złapała chłopaka za dłoń i
pociągnęła do przodu. Na pierwszy rzut oka widać było, że to totalne
przeciwieństwo Uli. Elegancko ubrana i bardzo piękna. Do tego wypowiadała się
nieskładnie robiąc wiele błędów językowych. Uparcie szarpała
opierającego się chłopaka. Ulka nadal stała wpatrując się w plecy dziewczyny,
która zajęła jej miejsce u boku Marka.

- A ty czego tu szukasz?- powiedziała już pogardliwie- wynocha!
- Słucham?- jęknęła zdziwiona Ula
- Zjeżdżaj!- warknęła brunetka i szeroko się uśmiechając wróciła do
rozmowy z chłopakiem

Cieplakówna niewiele myśląc ruszyła w kierunku wyjścia. Nie była zła
na Marka za to, że jego “znajoma” tak się do niej zwracała, ale
przykro jej było, że chłopak należycie nie zareagował. Ten dzień nie
należał nawet do złych, był co najmniej okropny, a co gorsza jeszcze się nie
skończył. Wsiadała właśnie do autobusu gdy zobaczyła biegnącego w stronę
przystanku Marka

- Ula! Ula!- wołał w biegu

Nie zdążył wsiąść gdyż kierowca zamknął drzwi i odjechał.
Dziewczyna spojrzała na niego smutnymi oczami i odwróciła wzrok.
Całą drogę do domu zastanawiała się gdzie popełnia błąd. Co jest w
niej nie tak, że ludzie nie traktują jej z szacunkiem? Zmęczona
przedzieraniem się przez zaspy dotarła do domu. Rodzeństwo siedziało smutne na
kanapie patrząc tempo przed siebie. Co prawda Beatka nie wiedziała do końca co
się dzieje, ale wyczuła atmosferę.

- Tata jest w szpitalu- powiedział Jasiek widząc, że siostra pojawiła
się w pokoju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz