- Paulina musimy porozmawiać.- Powiedział na tyle głośno, że goście to usłyszeli. Byli zszokowani. Jak tak można przerywać, nagle, w czasie ceremonii…Skandal…
- Dobrze.
Zdziwiło go jej zachowanie. Jeszcze nie dawno za takie coś nakrzyczałaby na niego, narobiła hałasu, nie zrozumiała by nic z tego, co by jej powiedział, a na końcu obraziłaby się na całego. Rzeczywiście coś się z nią stało, nigdy taka nie była… Usiedli…
- Paulina nie kocham cię, nie będzie ślubu. Nie będzie naszego ślubu… Gdybym się zgodził i powiedział: tak, wyrządziłbym ci największą krzywdę, a twoje życie zamieniłoby się w koszmar, piekło… Widzisz byłbym z tobą tylko miesiąc, dwa, najwyżej pół roku. Potem nabrałbym pewności siebie i znalazłbym sobie inne. Najgorsze byłoby to, że w myślach nazywałbym je nie tobą a Ulą. Bylibyśmy razem, ty ze mną a ja z innymi. Przerwijmy to tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Teraz wróć tam, pozwól się kochać tak jak ja nigdy nie potrafiłem. Bądź szczęśliwa…- wstał, z zamiarem wyjścia.
Przytrzymała jego dłoń, miała w oczach łzy…
- Dziękuję Marek, co teraz zrobisz?
- Nie wiem, Paulina, naprawdę nie wiem…
-A Ula?
- Nie chce mnie znać, nieważne. Wracaj, czeka na ciebie. Szkoda psuć taką ładną zabawę…
Wszystko w domu ją denerwowało. Gdzie nie spojrzała widziała jego. Czuła jego zapach, a przecież nie było go tu już cały tydzień. Cały tydzień bez Marka i całe życie bez Marka. Teraz jest jej i tylko jej na wieki wieków…
Postanowiła wyjść gdzieś, gdzie nic nie będzie jej przypominało Marka. Wybrała się do Warszawy, do parku, ale innego niż ten, w którym była częstym gościem. Tamten zostawiła razem z kaczkami, marzeniami i wspomnieniami. Spacerowała alejkami, spoglądała na drzewa, widziała tam i ówdzie ławki, tylko kaczek brakowało… Wszystko tutaj było obce… Bez niego czuła się bezbronna, i tak bardzo osamotniona… Tak jest dobrze. Muszę się nauczyć żyć bez niego. Zapomnę o nim, jego dotyk, słowa. Zapomnę? Przecież tego wszystkiego nie można tak po prostu wymazać, ot jak pstryknięcie palca i już nie ma. To jest i nadal będzie tkwić we mnie, w mojej pamięci. Czy kiedykolwiek jeszcze kiedyś kogoś pokocham? Zaufam? Wiem jak czuł się Aleks, kiedy Julia zdradzała go z Markiem i okłamywała go? Ja jednak mam łatwiej, wiedziałam o narzeczonej. Nie znałam tylko reguł, zasad gry, w którą zagrałam na ślepo, stawiając wszystko w ostatecznej rozgrywce. Przegrałam. A nagrodę, którą myślałam, że jest przeznaczona dla mnie odbiera teraz inna. Widzę to, cieszy się… Kto by się nie cieszył… Nawet pogoda składa życzenia…Pięknie, tylko dlaczego mi jest tak smutno…
- Przepraszam, nie zauważyłam pana.- Powiedziała, gdy wpadła na kogoś.
Co on tu robi? Dlaczego nie jest na ich ślubie?
- Nie szkodzi, to ja przepraszam. Zamyśliłem się i nie zauważyłem pani.
- Też byłam gdzieś indziej myślami.- Nigdy z nim nie rozmawiała. A przynajmniej nie w taki sposób, w firmie były to typowo służbowe uprzejmości. Teraz jego głos był łagodny, nie miał w sobie tego chłodu i tej klasy, co tam. – A dlaczego nie jest pan na ślubie?
- Nie chciałem brać udziału w tej tragedii. Paulina pewnie się nawet tego nie spodziewa, a ja wiem, że Marek zaraz znajdzie sobie inną, albo już kogoś ma. Zresztą są dorośli i wiedzą, co robią.- Był dziwnie blady.
- Nie ma nikogo. To znaczy miał, ale tydzień temu to się rozpadło.
- No widzi pani, miałem rację. Marek nigdy się nie zmieni, zawsze będzie taki sam. A zna pani tą kobietę, z którą się rozstał?
- Tak to ja nią jestem.- Nie ukrywała tego. Sama się zdziwiła, że to właśnie jemu o tym powiedziała.
- Pani?- Nie dowierzał.
- Tak ja. Byłam kochanką Marka podobnie jak Klaudia, Domi, Mirabella. Trwało to… Widzi pan, nie jestem w stanie powiedzieć ile, a byłam pewna, że zapamiętam każdy dzień z nim spędzony, każdą rozmowę, gesty… I nie pamiętam. Może wszystko zaczęło się od walentynek, a może później… Nie pamiętam, nie chcę pamiętać…
- To pani z nim zerwała?- Nie chciał być natrętny, samo jakoś tak wyszło. Teraz już nie cofnę pytania. Odpowie albo nie…
- Tak, gdy dowiedziałam się o czymś bardzo ważnym, dotyczącym mojej posady w F&D.
Opowiedziała mu wszystko od samego początku. Nie zastanawiała się, dlaczego to robi, dlaczego mówi o najboleśniejszym dla niej czasie, o jej wielkiej, pełnej tajemnic, kłamstw, przekrętów miłości. Uczuciu, które powinno było coś budować, zostawiło tylko ruiny i zgliszcza. Płakała i śmiała się na przemian, nie obchodziło jej, co zrobi z tymi wiadomościami, które miał zaszczyt usłyszeć… Tak naprawdę nie obchodziło ją już nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz