Get your own Digital Clock

środa, 16 września 2009

"Marek- wczoraj świnia, jutro kanarek” cz.4

-… ale jak to później?- pytał zbulwersowany mężczyzna
- Maciek przepraszam, ale idę do biblioteki
- To ja pójdę z Tobą
- Nie, idę sama

Na środku zatłoczonego korytarza dziewczyna prowadziła rozmowę ze swoim
przyjacielem. ” Przypadkowo” ;) przechodził obok Marek, któremu dziwnie
się nie śpieszyło.

- Ale dlaczego?
- Bo, bo… -jąkała się
- Bo co?- oczekiwał odpowiedzi
- Bo później idę do sklepu
- To pójdę z Tobą
- Nie! -krzyknęła lekko zdenerwowana
- Dlaczego nie?
- Bo później -plątała się w słowach- idę do lekarza
- Boże! Ulka coś Ci się stało?
- Nieeee
- To ja pójdę z Tobą- powiedział znowu chłopak
- Cierpisz na nerwicę natręctw? Mówię ,że idę sama to idę sama-
mówiła zirytowana
- Jak chcesz- jęknął zawiedziony- To pa

Ulka odetchnęła z ulgą i usiadła na ławce czekając aż Maciek zniknie
jej z oczu. Całej sytuacji przyglądał się Marek udając ,że czyta
reklamę o AIDS. Po kilku minutach dziewczyna wstała i poszła w stronę swojej
szafki. Ubrała płaszcz i szalik, a następnie ruszyła do wyjścia. Markowi
,który cały czas podsłuchiwał rozmowę sytuacja zdawała się dziwna,
więc postanowił pójść za dziewczyną ,jak to pomyślał: ,,żeby upewnić
się ,że nic jej nie grozi. Oczywiście w osobie prawego obywatela”. Ulka
wyszła ze szkoły i skierowała się w stronę rynku. Przeszła przez park, a
następnie przez boczne uliczki. Weszła w podziemie i wsiadła do pociągu.
Dalej zszokowany mężczyzna podążał za nią. Wszystko przypominało mu
jakiś kryminał, po tak dziwnym obrocie spraw nie mógł jej zostawić.Po
kilku minutach pociąg zatrzymał się i Ulka wysiadła na stacji, oczywiście
Marek dalej szedł za nią. Weszła do centrum handlowego. Nie zwracała uwagi
na wystawy odzieżowe czy drogerie z kosmetykami. Wyjechała windą na 3
piętro, skręciła najpierw w prawo, później w lewo i weszła do sklepu z
antykami. Za ladą stał uśmiechnięty, starszy mężczyzna.

- Witam Panią- powiedział
- Witam- odpowiedziała miłym głosem

Marek kręcił się po stoisku obok. Nigdy nie odwiedzał księgarni, ale
tym razem był zmuszony.

- W czym mogę pomóc?- kontynuował rozmowę sprzedawca
- Szukam symbolicznego prezentu dla przyjaciela. Chciałbym żeby to było
coś pięknego, a zarazem męskiego żeby nie wstydził się postawić tego na
półce
- Rozumiem- roześmiał się mężczyzna- chyba mam coś takiego

Wyciągnął z pod laty dużego, szklanego, złotego słonia ,który w
trąbie trzymał… ramkę na zdjęcie.

- Proszę- uśmiechnął się- jest symbolika i jest praktyczność. Włoży
tu zdjęcie kogoś naprawdę dla niego ważnego.
- Tak tylko z tą męskością coś krucho- roześmiała się
- Jeśli da Pani to od serca to na pewno mu się spodoba
- To Pan jest mężczyzną i skoro powinno mu się podobać to biorę
- Zapakować?
- Tak proszę

Mężczyzna zapakował figurkę i oddał nowej właścicielce.

- Pani przyjaciel będzie miał dużo szczęścia- zawołał gdy dziewczyna
już wychodziła
- Na pewno. Dziękuje

Marek zbliżał się by dalej śledzić dziewczynę ,ale ta nieoczekiwanie
weszła do księgarni. Szybko schował się za regał. Ulka podeszła do
pułki z książkami, chwilę przeglądała tytuły i streszczenia aż w końcu
zdecydowała się na ,, Noce i dnie”. Poczekała w kolejce do kasy.

- Witam- powiedziała sprzedawczyni- dać reklamówkę?
- Nie nie trzeba, mam torebkę. Dziękuje- powiedziała przyjaźnie się
uśmiechając
- Dziękujemy za wybranie naszego sklepu- jęknęła sprzedawczyni
wypowiadając wykutą na pamięć regułkę- i niech Pani uważa, jakiś mężczyzna
Panią obserwuje
- Dziękuje i do widzenia- powiedziała zszokowana dziewczyna i wyszła ze
sklepu

Tym razem zeszła schodami bo winda była zapełniona. Wyszła na zewnątrz
budynku i usiadła na przystanku autobusowym. Po kilkunastu minutach pojazd
przyjechał. Zajęłą miejsce po środku zatłoczonego autobusu, Marek stał
na końcu. Minęło kolejne 20 min. gdy pojazd zatrzymał się i kierowca
otworzył drzwi. Tłum ludzi wydostał się z “metalowego pudełka”. Ulka
wiedziała ,że Marek wszedł za nią , więc poczekała aż chłopak wyjdzie
by dalej jej szukać. Nie minęła nawet minuta gdy zeskoczył ze stopnia
rozglądając się w poszukiwaniu znajomej postaci. Zobaczył ją jak stała
wpatrując się w niego pogardliwie.

- Czego ty ode mnie chcesz?- zapytała gdy zbliżał się w jej stronę

Szybko przeczytał tabliczkę na przystanku: RYSIÓW. Nieco się przeraził,
ale wrócił do rozmowy.

- Mam yyy tu rodzinę
- Taa jasne, a w księgarni łaził za mną twój brat bliźniak
- Bo…

Powiał zimny styczniowy wiatr. Niebo pociemniało i zaczął padać
śnieg.

- Nie męcz się- powiedziała po czym ruszyła przed siebie- To jak idziesz
na herbatę ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz