Get your own Digital Clock

wtorek, 15 września 2009

Opowiadanie Zizu cz.4 - na podst. seriale.com.pl

- Halo?
Zamarł na chwilę. Przez myśli bardzo szybko przeleciało mu tyle emocji ulga, radość, niedowierzanie, niepewność… Zdał sobie sprawę, że gdy usłyszał jej głos inne sprawy gdzieś uciekły… kłótnia z Pauliną… znowu poczuł się błogo. Nie, to nie była tylko ulga, że nic jej nie jest. Odebrała, to liczyło się najbardziej, ucieszył się z nadziei jaka w nim zakiełkowała. Może to wyjaśnić, naprawić… Ale jak? Co miał jej teraz powiedzieć? Wszystko co przychodziło mu do głowy było takie banalne… Czy wszystko w porządku? – oczywiście, że nie przecież uciekła… Co się stało? – przecież nie będą rozmawiać o takiej rzeczy przez telefon…
- Halo!?
Pospieszyła go, musiał działać instynktownie. Zdołał wydusić tylko
-Ula

Nie była na to przygotowana, nie to, że nie chciała z nim rozmawiać. Mimo szoku a jakim była ucieszyła się, że słyszy jego głos. Dopełniał całości jej rozmyślań… z jego głosem w jej ciele odżyły emocje, wylały się w niej i zupełnie nią zawładnęły. Wystarczył tylko jego głos, żeby znowu poczuła się wyjątkowa. Wystarczyło tylko jedno słowo. Wypowiedział jej imię z taką ulgą i czułością…

Odpowiedziała mu cisza… Bał się. Nie wiedział na czym stoi, musiał coś zrobić, jakoś zareagować, przecież w każdej chwili mogła odłożyć słuchawkę… Powiedział to, co pierwsze przyszło mu do głowy
- Ula porozmawiajmy…

Znowu ten głos, teraz wyczuła w nim strach… Czego się bał? Czy bał się tak samo mocno jak ona? Na pewno nie bał się tego co ona. Ona nie potrafiłaby go zranić… Nigdy! A on? Czy był świadomy tego co jej robił? Tego jak bardzo ją krzywdził? Może nie w tej konkretnej chwili zapomnienia… Ale za chwilę, kiedy odejdzie, wróci do niej! Nie wytrzymała, rozkleiła się. Łzy płynęły niepohamowane…

- Ula proszę…
Wiedział, że musi jakoś ją przekonać, ale jak. Powiedział to z takim żalem, wręcz błagalnie. Co zrobi jeśli ona się rozłączy? Jeśli nie będzie go już chciała?

- Marek ja tak nie mogę…
Powiedziała powstrzymując łzy. Nie chciała żeby wiedział, że płacze. Nie potrafiła się po prostu rozłączyć. Ten głos był jej tak potrzebny, ta troska… nie potrafiła sobie odmówić tej chwili, ich chwili…

Był w szoku. Płakała.
- Ula ty płaczesz…
Nie było to pytanie, choć miało być. Miało to zabrzmieć delikatniej. Powiedział to w niewłaściwy sposób, nie chciał jej wystraszyć, ale emocje wzięły nad nim górę. Chciał wykrzyczeć: Co się stało? Ale wiedział, że to z pewnością by mu nie pomogło… Starał się pozbierać myśli. Musiał ją zobaczyć. Wyjaśnić to wszystko. Musiał ją przytulić, pocieszyć. Tylko to liczyło się dla niego w tej chwili…
- Gdzie jesteś?
Starał się to powiedzieć najłagodniej jak potrafił. W tle usłyszał tylko ciche łkanie… Nie chciał jej pospieszać. Miał czas, oby tylko chciała z nim porozmawiać, chciała to wszystko wyjaśnić. Nerwowo wyczekiwał odpowiedzi, miał wrażenie, że to trwa wieki. Ale nie rozłączała się, tylko to się teraz liczyło…

W jej głowie kłębiło się tyle myśli… Była w takim stanie… Potrzebowała go. Jeżeli teraz tego sobie nie wyjaśnią, to będzie z nią tylko gorzej… Starała się aby jej tok myślenia był logiczny, poparty racjonalnymi argumentami, ale w głębi czuła, że stara się jedynie przekonać samą siebie, że powinna się z nim teraz zobaczyć. Nie dlatego, że tak bardzo tego chciała, że tak bardzo go potrzebowała, tylko dlatego, że jest to słuszne, że powinna tak zrobić bo to najwłaściwsze rozwiązanie. Nie trudno było jej się przekonać, gdy tylko jej umysł uzmysłowił sobie, że go zobaczy, przestała czuć potrzebę płaczu. Wiedziała, że nie tak powinna reagować. W jakiś niewyobrażalny sposób będzie musiała podejść do niego na chłodno… Choć wiedziała, że to niemożliwe, liczyła, że zachwalę nad tym popracuje, jakoś będzie w stanie, jak już go zobaczy…a teraz.
- Nad Wisłą. Przy Poniatowskiego…

Doczekał się. Wszystkie nagromadzone emocje zniknęły. Nie wyobrażał sobie, że ulga może tak dobrze smakować, że można czuć się tak niepewnie, że można się tak bać…Teraz było mu tak lekko. Miał wrażenie, że zaraz zacznie się unosić. Poleci do niej… Poczuł się jak dziecko, trochę banalnie… Nie miało to znaczenia.
- Zaraz będę.
Chociaż chciał, nie mógł już kontynuować tej rozmowy. Jedyne o czym potrafił myśleć, to żeby znaleźć się tam jak najszybciej. Odrzucił telefon, żeby wygodniej było mu prowadzić. Zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie wie gdzie dojechał… Szybko się rozejrzał. Złamał przepisy… i znowu je złamie jeśli będzie trzeba. Oprzytomniał trochę, żeby jechać takim tempem musiał bardziej skupić się na drodze. Miał chwilę, żeby przemyśleć co jej powie. Co on jej powie!? Przeraził się… W jego głowie pojawiła się tylko chęć uratowania tego, uratowania ich… Zdał sobie sprawę, że od tego czasu… tego czasu kiedy miał ja tak blisko, kiedy czuł ją całą… od tego czasu nawet nie pomyślał o raporcie. Od momentu kiedy ją poczuł, wszystkie emocje, jej miłość… od tej chwili nic innego, nikt inny się nie liczył. Potrafił myśleć tylko o niej. Raport, weksle, intryga, to wszystko od czego zaczął, nagle straciło sens, straciło rację bytu. Poczuł ukłucie w sercu. Zabolało. Wiedział, że to dopiero początek, wiedział, że będzie bolało bardziej. Spadł na niego cały balast jaki przy niej za każdym razem gdzieś gubił… teraz nie mógł o nim nie myśleć. Musiał, bo dotarło do niego jak bardzo ją rani… jak bardzo rani przy tym siebie. Najbardziej jednak przytłaczało go to, że nie wiedział co będzie dalej. Ze wszystkim… z nimi. Przypomniał sobie jak wcześniej łatwo chciał poświęcić ją i siebie. Przynajmniej teraz wydawało się, że było mu wtedy łatwo… bo teraz, nie potrafił tego opisać. Nie rozumiał dlaczego nic innego nie potrafiło się teraz dla niego liczyć… Chciał tylko żeby z nią wszystko było w porządku, żeby z nimi było dobrze. Razem sobie poradzą. Poradzą sobie ze wszystkim… jakoś. Teraz muszą tylko być razem. Wiedział, że jest egoistą, chciał mieć wszystko. Ta myśl nim zawładnęła, przecież może mieć wszystko… Jeżeli będzie miał ją będzie miał wszystko. Wynagrodzi jej to co było… nie, nie może jej powiedzieć. Przecież teraz to już nie ma znaczenia, teraz wszystko się zmieni. Teraz będzie z nią… Wyskoczył z samochodu. Biegł do niej. Czuł się wszechwładny. Musi jej tylko wyjaśnić… tak bardzo ogarnęła go radość i pewność siebie, że zupełnie zapomniał, że przecież musi ją jeszcze przekonać… Zobaczył ją, siedziała przy brzegu. Spojrzała w jego stronę. Wypełniło go uczucie błogości, już z tej odległości czuł jej ciepło, dostrzegł ślady łez na jej policzkach, jego ciało reagowało samo. Podbiegł do niej i wtulił w siebie najmocniej jak mógł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz