Cz. 3
Marek nie chce oszukiwać Uli i pchać się w tą całą zagmatwaną sytuację, decyduje się powiedzieć jej prawdę. Informuje Sebastiana, że wyjaśni nieporozumienie i powie Uli, że ceni ją za profesjonalizm. Nie mówi koledze prawdy. Nie tylko za to Marek ceni Ulę, nie dlatego mu na niej zależy. Ale Sebie przecież nie można powiedzieć, że Ula to jego bratnia dusza, że rozumieją się bez słów… W końcu dochodzi do rozmowy z Ulą. Marek chce jej powiedzieć o swoich uczuciach, opowiada jej o ich znajomości od samego początku, o tym jak bardzo jest dla niego ważna. Nie wie jednak, jak w to wszystko wpleść słowa: „bądźmy tylko przyjaciółmi”, tak żeby nie zranić. I może w końcu udałoby mu się wyjaśnić nieporozumienie z liścikiem, gdyby nie fakt, że Ula przerywa rozmowę i wraca w najmniej odpowiednim momencie. Przyciśnięty do muru przez Paulinę Marek wykrzykuje o parę słów za dużo. Ula słyszy, że Marek nie ma z nią nic wspólnego. On jest na siebie wściekły. Zachował się idiotycznie – po raz pierwszy i jedyny nazwał Ulę Brzydulą, a ona to słyszała, w dodatku usłyszała nieprawdę, że Marek jej nie chce, a przecież chce i to bardzo. Wie, że ją zranił i że znowu może stracić. Wybiega przed firmę i w desperacji całuje Ulę w usta. Nie martwi się, że ktoś mógł ich zobaczyć, najważniejsze, żeby Ula nie odeszła. Co gorsza, ten pocałunek naprawdę dobrze smakuje. I tak miło jest zobaczyć to jej zaskoczenie i radość.
Cz. 4
Teraz Ula jest już przekonana o tym, że łączy ich coś kompletnie nieplatonicznego, a Marek nie ma wyjścia – musi dalej iść za ciosem. Zaprasza Ulę na randkę do palmiarni.
Na drugi dzień Ula widzi Marka i Paulinę całujących się na korytarzu. Marek zupełnie nie myśli o tym, że taki widok mógłby komuś sprawić przykrość, w końcu Paulina jest jego narzeczoną i takie sprawy są oczywiste. Dla Uli ten widok był bardzo bolesny. Postanawia nie spotykać się z ukochanym mężczyzną.
Marek nie chciał umawiać się z Ulą na randki, ale kiedy słyszy, że Ula nie będzie się z nim już spotykać, jest zawiedziony i zbity z tropu. Właśnie dostał od Uli kosza…Nie chce z nią być, ale jednak byłoby miło pójść razem do palmiarni, a ją coś ugryzło i nawet nie wiadomo co. Nic nie da się z niej wyciągnąć. Marek jest skołowany, a Seba oczywiście wyjaśnia mu całą sytuację. Rzecz jasna chodzi o Maćka, to on manipuluje Ulą. W tym momencie do gabinetu wchodzi Ula i mówi, że chce jechać do domu … z Maćkiem.
Znowu ten Maciek wchodzi Markowi w drogę. Być może chce wykorzystać Ulę. Nie można mu na to pozwolić. Pshemko odchodzi z firmy, ale Marek ma ważniejszy problem na głowie – szuka Uli. W końcu udaje mu się znaleźć ją w sekretariacie. Cieszy się, że dziewczyna wróciła.
Ula nie wróciła jednak, żeby pójść do palmiarni, chociaż chciałaby przecież, ale nie pójdzie, bo oni już byli w palmiarni, a nie wszystkie drzewa są takie same. Graby nie trzymają się z brzozami, tylko z innymi grabami i ciężko je rozdzielić. Marek bez zastanowienia mówi: „jeżeli czegoś się bardzo chce…” Ula sądzi, że mógłby zostawić dla niej Paulinę, i w sumie się nie myli.
Co ciekawe, Marek zrozumiał cała prawdziwą treść tej dziwacznej rozmowy o drzewach. Ciągle myślał o Uli i o tym, że go poniosło. Nie okłamał jej co do swoich uczuć, odpowiedział instynktownie, a jednak będzie się czuł jak oszust, bo dał Uli do zrozumienia, że chce z nią być, a takiej decyzji nie podjął. Wcale nie chce zmieniać dla niej całego życia, jeszcze nie teraz. Seba jest zdziwiony jego rozterkami, nigdy takich przecież nie miał np. z Klaudią… Marek mówi, że Ula to nie Klaudia. Co, jak co, ale to Seba zauważył. Wiadomo – Marek nie jest z Ulą dla jej urody, tylko dla weksli. Ale Marek wyprowadza go z błędu – to nie o weksle tu chodzi. To o co? O miłość? No i chyba Sebastian trafia w sedno. Marek jest zmieszany, może wcześniej nie przyszło mu to do głowy. Nie powie Sebie nic więcej, bo on nie zrozumie, że jego i Ulę łączy coś wyjątkowego, że kiedy jest blisko, to jest… tak fajnie i serce troszkę szybciej bije.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz