Odepchnęła go. Krzyknęła: Nie! Nie możemy. Stała obok, tak blisko… wpatrywała się w niego tak jakby chciała coś powiedzieć, jakby składała myśli, jej umysł pracował na pełnych obrotach. Stał zszokowany, starał się pozbierać, uspokoić, zrozumieć co się stało, co się teraz dzieje? Ledwo do niego docierało to wszystko co działo się naokoło. Ona w tym czasie wybiegła. Nie wiedział jak zareagować, sam jeszcze nic nie zdążył przeanalizować jego umysł ciągle uparcie przytaczał zdarzenia sprzed chwili. W jego głowie przewijały się pocałunki, przyspieszone oddechy i te wszystkie emocje, jakby dopiero teraz docierało do niego to wszystko co zaszło. Przed chwilą było mu tak błogo. Tak gwałtownie został wyrwany z tego świata. Patrzył przed siebie i nie wierzył w to co widzi. Zrozumiał, że natychmiast musi się ogarnąć, pozbierać, jakoś zareagować.
- Viola co ty tu robisz?
Wcześniej to wszystko do niego jakoś nie docierało, ale teraz już się otrząsnął i starał się przeanalizować sytuację. Viola nie zareagowała na jego krzyk, tylko paplała do siebie.
- Viola! …
- Dasz wiarę…?
- Dlaczego o godz. 8 wydzierasz się pod moim gabinetem… Co ty tu w ogóle robisz?
Zobaczył na twarzy Violi grymas… Czyżby próbowała myśleć?
- Wypadła stąd jak opętana… mówię do niej, a ona nic… nawet przeprosić nie łaska… prawie przez nią życie straciłam…
- Viola… Co ty tu robisz?
Przestała paplać chociaż na chwilę… chyba nie miała gotowej odpowiedzi dało się wyczuć, że coś kombinuje.
- Ja…? Jak to co…? Chciałam wam pomóc! Sebuś powiedział, że jesteś jeszcze w pracy, więc pomyślałam, że się na coś przydam!
- Tak?
Jasne Viola, która chce pracować i to po godzinach… prawie się zacząłem śmiać. Przyglądała mi się. Zrozumiałem, że teraz ja muszę coś wymyślić na poczekaniu…
- Jak widzisz już na dzisiaj skończyliśmy. Ula właśnie wyszła. Zrobiliśmy już wszystko to, co było trzeba, więc możesz iść do domu.
- No widzisz, biednemu to zawsze wiatr w plecy. A chciałam Ci w końcu pokazać, że ja też mogę…
I znowu zaczęła paplać. Jedyne o czym mogłem myśleć to jak się jej szybko pozbyć, chciałem zostać sam, pomyśleć… Uli już na pewno nie dogonię… Chyba, że poszła do parku? Nie, na pewno nie będzie się sama nocą szwędać po parku… Niewiele myśląc zachowałem się podobnie jak Ula przed chwilą, nie zwracając uwagi na Violę i jej paplaninę wypadłem z biura. Może jeszcze uda mi się ją złapać na przystanku…? Wybiegając z biura usłyszałem tylko:
- A temu co? Co ich dzisiaj wszystkich tak gna!? Pali się czy co?
Dopiero w windzie zacząłem się na trzeźwo nad tym wszystkim zastanawiać… I co ja jej powiem? Dopiero teraz dotarła do niego beznadzieja sytuacji, w której się znajdował… A przed chwilą wszystko było takie oczywiste, wydawało się być takie proste. Nie wiedział co myśleć. Znowu spadł na niego cały ten ciężar , który tylko na chwilę udało mu się zrzucić. Ale dlaczego, co się z nim stało…? Nie potrafił odpowiedzieć na te pytania? Naprawdę nie potrafi? Miał wrażenie, że zaraz eksploduje z nadmiaru wrażeń. Nieprzytomny przeszedł koło pana Władka, nawet nie odpowiedział do wiedzenia. Odruchowo wsiadł do auta i pojechał. Całą drogę na przystanek wpatrywał się w nielicznych przechodniów. Nigdzie jej nie było. Jeździł bez celu. Gdy tylko pomyślał o domu i Pauli poczuł się jeszcze gorzej. Ostatnią rzeczą na jaką teraz miał ochotę były kłótnie… Chciał to wszystko przeanalizować, ale nie potrafił się na niczym skupić. Paula, intryga, firma w tej chwili nic nie miało dla niego znaczenia, tylko ona. W swojej głowie słyszał tylko: Co się dzieje? Krok po kroku przypominał sobie to co zaszło w biurze, swoje reakcje. Jak bardzo się mylił? Jak mógł być tak naiwny? W ogóle się tego nie spodziewał… pragnął jej, nie mógł zaprzeczyć. Pragnął jej bliskości, jej ciepła, jej ciała, jej pocałunków. Ale nie tylko tego. Pierwszy raz czuł się w ten sposób… pragnął jej dobra, jej wiary, oddania, miłości. Chciał to wszystko mieć przy sobie, teraz bez tego czuł się taki zagubiony. Powoli zdawał sobie sprawę z tego wszystkiego. Czuł, że wcale go to nie przytłacza, że jest to teraz jedyna radosna myśl na jaką może sobie pozwolić… Z tego jakże przyjemnego stanu na ziemię ściągnął go telefon. Przez chwilę miał nadzieję, że to ona. Gdy spojrzał na wyświetlacz zobaczył: Paula dzwoni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz