Marek poszedł na siłownię. Rozmyślał nad swoją krzywdą podczas prężenia muskułów w towarzystwie przedstawicieli własnego gatunku i płci. Powoli docierało do niego, że Ula ma go w garści. Nie było to miłe uczucie. Dobrzański nie był przyzwyczajony, że kobieta rozdaje karty i to w jego grze. Do tego wszystkiego Ula powiedziała mu prawdę w oczy. Dowiedział się, co o nim myśli. Uświadomiła mu, że jego zachowanie w stosunku do kobiet jest wredne. Nigdy o tym nie myślał w taki sposób. Zawsze sądził, że zainteresowanie, jakie okazuje wybrankom, schlebia im. W swoim mniemaniu był wystarczającą nagrodą za ich uczucia. Dopiero teraz zrozumiał, że traktował je przedmiotowo. Do tego wszystkiego dochodził fakt, że jego asystentka nie była brzydulą, wręcz odwrotnie, była jedną z piękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek poznał. Teraz zupełnie inaczej ją postrzegał. Było mu wstyd, że akurat ona zna jego sekrety. Urażone zostało jego męskie ego. Żeby chociaż spali ze sobą, to może czułby się inaczej. A tak, do tego wszystkiego doszedł fakt, że wczoraj najprawdopodobniej zrobił z siebie idiotę. Tyle myśli kłębiło mu się w głowie. Chciał jednocześnie ukarać Ulę i zdobyć ją, zwolnić i zatrzymać w firmie, nigdy więcej się do niej nie odezwać i rozmawiać z nią godzinami. W końcu zmęczenie przerwało jego szalony trening. Poszedł pod prysznic, a potem na masaż. Liczył, że zwinne ręce masażystki przyniosą mu ukojenie. Dzisiaj musiał natychmiast nakarmić rozdrażnionego samca siedzącego głęboko w jego głowie. Na szczęście dziewczyna była zauroczona jego pięknie zbudowanym ciałem i chętna do niestandardowych rodzajów masażu. Bez problemu namówił ją na szybki numerek. Pomogło. Rozluźniony wrócił do pokoju i zaczął przeglądać papiery, które dała mu Ula. Zmusił się do obiektywnej oceny jej propozycji. Oczywiście wciąż pamiętał, co mu grozi, jeżeli ja odrzuci. Jasne było, że się zgodzi. Zastanawiał się tylko, czy naprawdę chce, żeby Ula została w firmie? Doszedł do wniosku, że tak. Był pewien, że gdyby tylko chciała, to mieli szansę uratować FD Sportivo. Wiedział, że będzie musiał prosić zarząd o czas na poprawienie wyników. Bardzo chciał udowodnić rodzicom, Aleksowi, Uli i sobie, że nie jest takim beznadziejnym prezesem. Z drugiej strony wciąż słyszał słowa Uli o prezentacji – „Powiem ci tylko, że zdolny biznesmen, prezes, powinien zauważyć, że jest zbyt idealna. Przyjęłam w niej najlepsze z możliwych założeń, pominęłam wiele zagrożeń, a ty przyjąłeś ją bez mrugnięcia okiem.” To była prawda. Nie zauważyłby błędu w pracy Uli, nawet gdyby był zaznaczony na czerwono. Natomiast Aleks wiedział od razu, że zysk jest zawyżony. Tak, Aleks był jego wrogiem, wiele można mu było zarzucić, ale był od niego lepszym biznesmenem i byłby lepszym prezesem. Czy Ula też to dostrzegała? Pewnie tak, ona widziała wszystko. Może w takim razie powinien odejść? Może nie było mu pisane iść w ślady ojca. Może powinien poszukać swojej drogi tak, jak kiedyś przekonywała go Ula. Miał zapamiętać tamtą rozmowę. Wiele z jej wypowiedzi inaczej teraz brzmiało w jego głowie. Czy naprawdę wtedy uważała go za swojego przyjaciela? Chyba tak, powiedziała, że to było szczere. Rzeczywiście postąpił jak ostatni dupek.
Ula też miała o czym myśleć. Cieszyła się, że wreszcie wyrzuciła to wszystko z siebie. Ulżyło jej. Postanowiła ukoić nerwy i przemyśleć słowa Marka w grocie solnej i aromatycznej saunie. Była pewna, że Marek podpisze umowę, nawet jeżeli postanowi odejść z FD. Tylko, czy ona chce odejść? Chyba nie, wbrew wszystkiemu lubiła tę pracę. Teraz, kiedy nie ma już tajemnic, wszystko byłoby prostsze. Pod warunkiem, że dogadają się z Markiem. Mogłaby zostać i spróbować wyprowadzić Sportivo na prostą, jeżeli oczywiście zarząd pozwoli Markowi kontynuować projekt. W dodatku było to w interesie jej i Maćka. W końcu przecież, trzeba spłacać kredyty. Im lepiej będzie funkcjonowało FD, tym szybciej będzie się rozwijało Pro-S. Był tylko jeden, lecz bardzo ważny, szczegół. Co powie Aleks? Na pewno ucieszy się, że nie muszą już udawać, że są sobie obojętni, ale… Ale przecież powiedziała mu, że chce pogrążyć Marka. Czy fakt, że ich projekt ma kłopoty, wystarczy? Czy to, że Marek zadłuży firmę i zarząd będzie mógł odwołać go, to dostateczna satysfakcja dla Aleksa. Co pomyślałby o niej, gdyby została w firmie i zaczęła współpracować z Markiem. Ale właściwie nie tyle z Markiem, co dla Febo&Dobrzański. Przecież Aleks martwił się o firmę. A poza tym, sprawa Brzyduli to był jej problem i Aleks nie powinien się wtrącać. Czuła, że będzie dobrze. Ciekawe, jak bardzo Markowi zależy, aby została? Postanowiła poczekać i zobaczyć, co jej zaproponuje. Już niedługo, może nawet jutro, wkroczy do firmy nie jako Brzydula, tylko Ula. Tylko, co powiedzą jej koleżanki. A inni? Ale najważniejszy był Aleks. Chciała już wracać do Warszawy. Tęskniła. Zastanawiała się, czy on też to czuje.
Zbliżała się pora obiadu. Ula zeszła do restauracji. Marka jeszcze nie było. Usiadła przy ich stoliku i czekała, pijąc sok. Patrzyła na padający za oknem śnieg. Rozmarzyła się. Może kiedyś przyjadą tu z Aleksem.
Marek wszedł do restauracji i przyglądał się Uli. Rano był zaskoczony i zdenerwowany, nie dostrzegł wszystkiego. Była naprawdę piękna. Siedziała oparta o stolik, trzymając brodę na splecionych dłoniach. Patrzyła w okno. Miała idealny profil, częściowo ukryty za rozpuszczonymi błyszczącymi włosami. Duże usta, zachęcały do pocałunków. Pamiętał, jakie są miękkie i delikatne. Ubrana była w zwykłe jeansy, które podkreślały krągłość jej bioder. Od razu stanęła mu przed oczami w stroju kąpielowym. Sportowa bluza ukrywała przed jego badawczym wzrokiem jej biust, ale od czego miał wyobraźnię. Tak, Ula Cieplak była piękna i niebezpieczna. Skarcił się za te obserwacje. Postanowił, że nie da jej satysfakcji i pozostanie obojętny na jej urodę. W końcu tyle jest pięknych kobiet. Zbliżył się do stolika. Ula odwróciła głowę w jego kierunku, z jej oczu nie zniknęło jeszcze rozmarzenie i tęsknota. Marka zatkało, jeszcze nie widział tak pięknych oczu. To będzie cholernie trudne – pomyślał.
- Cześć Ula. Czekasz na mnie? – zapytał miękko, patrząc w jej oczy. Ula oprzytomniała i zagościł na jej twarzy wyraz zimnej kalkulacji.
- Witam szefa. Siadaj proszę. Czytałeś moją umowę? – Od razu przeszła do rzeczy.
- Tak, czytałem. Jest w porządku. Jako prezes mogę ją podpisać, ale Aleks będzie musiał też wyrazić zgodę. Mimo to myślę, że się zgodzi. On i tak podejrzewa, że muszę mieć jakieś wsparcie, więc wreszcie się dowie jakie.
- A najważniejsze, że nie będę to ja, twoja asystentka.
- Właśnie. Rozumiem, że jak podpiszę, to oddasz mi mój weksel?
- Dokładnie tak.
- Nie boisz się, że Maciek cię oszuka? – Ula spojrzała na Marka ze zdziwieniem.
- Maciek? Oszuka? Mnie? Kompletnie ci padło na mózg. On oddałby mi nerkę, gdybym go poprosiła. Ja jemu swoją też, nawet nie musiałby prosić. Ty tego nie rozumiesz. Nie darzysz nikogo prawdziwą przyjaźnią, ani miłością. Żal mi ciebie.
- Dobrze już, dobrze. Twoja sprawa. Myślałaś o moim warunku? Zostaniesz ze mną, aby ratować Sportivo?
- Raczej nie. Zatrudniłam się w FD, żeby cię ukarać. Gdybym teraz została, to zaprzeczyłabym samej sobie. Zresztą myślę, że zarząd cię odwoła. Sorry.
- Jesteś bezlitosna. A gdyby zarząd mnie nie odwołał, bo poprosiłbym o czas na dokończenie projektu i obiecałbym, że potem sam odejdę? Czy w takiej sytuacji zostałabyś, aby mi pomóc?
- Po co chcesz to zrobić? – Ula była szczerze zdziwiona pomysłem Marka.
- Chcę udowodnić wszystkim, że jestem coś wart. Ula, proszę cię, jesteś mi to winna.
- Co? Nic ci nie jestem winna. Daj mi pomyśleć.
Zamówili obiad. Jakiś czas jedli w milczeniu.
- Mogłabym zostać, ale musiałbyś powiedzieć na zarządzie prawdę o sytuacji Sportivo, o konieczności zadłużenia firmy u kontrahenta, czyli Pro-S. Musiałbyś przyznać się do błędu i poprosić o akceptację zmian w kalkulacji projektu. Wtedy zarząd zdecyduje. Jeżeli zostaniesz na stanowisku, zostanę z tobą i postaramy się poprawić wyniki sprzedaży.
- Zgoda. I tak musiałbym to zrobić.
- Jeszcze jedno. Musisz mi obiecać, że będziesz mnie traktował z szacunkiem. Nie interesujesz mnie jako mężczyzna i nie życzę sobie żadnych podchodów w pracy ani poza nią. Czy to jasne? – Spojrzała mu w oczy.
- Jasne. Wcale nie miałem zamiaru cię podrywać. Przeceniasz się – skłamał gładko.
- Tak? Tym lepiej. Ostrzegam, zaczniesz coś kombinować, tak jak ostatnio, i rzucam robotę.
- Zgoda. Czyli jutro piękna Ula przychodzi do biura. Ale mi się zrymowało.
- Tak. Powiem wszystkim, że przyszedł czas na zdjęcie aparatu i przy okazji zdecydowałam się na soczewki. A poza tym, że zmieniła mnie miłość.
- Miłość? No ale przecież powiedziałaś, że nie chcesz, abym interesował się tobą w ten sposób. – Marek zaczął mieć nadzieję.
- A ty co? Myślisz, że już na świecie nie ma innych mężczyzn? A właściwie mężczyzny, który najwyraźniej ma moje serce.
- Och, nie wiedziałem. Jesteś zakochana? – Marek był zaskoczony.
- Nie zamierzam ci się zwierzać, więc powiem krótko – tak.
- Kto to jest? Znam go?
- To jest mój tajemniczy wielbiciel, znasz go. – Uśmiechnęła się na wspomnienie tajemniczych prezentów.
- A on wie, że ty nie jesteś Brzydulą? – dopytywał się Marek.
- Wie. Odkrył mój sekret, ale obiecał mi dyskrecję.
- Powiedz mi kto to. Przecież skoro już nie będziesz udawała Brzyduli, to on się ujawni prawda?
- No tak. Właściwie masz rację. I tak się dowiesz… – Zastanawiała się, czy powiedzieć. – To Alex.
- ALEX?! On wie o tobie i tym wszystkim? Kochasz go? – Marek niemal krzyknął.
- Uspokój się. Aleks odkrył mój sekret, ale nie zna żadnych szczegółów mojej intrygi. Dowiedział się, że jestem zaprzyjaźniona z Joaśką i podejrzewał, że cała ta maskarada ma na celu zemstę na tobie, taką damską vendettę. Rozmawiałam z nim, potwierdziłam jego domysły, ale nie zdradziłam żadnych szczegółów mojego planu. Zresztą wtedy jeszcze nie wiedziałam dokładnie, co ci zaproponuję.
- Dawno wie o tobie?
- Domyślał się czegoś od początku, wiedział o Joaśce. Ale o tym, że Brzydula to kamuflaż, dowiedział się stosunkowo niedawno. To wtedy zaczął przysyłać mi kwiaty.
- Ale podobno nie wiedziałaś, od kogo je dostajesz?
- Nie wiedziałam. Zorientowałam się przez świętami. A potem się z nim spotkałam i wyjaśniliśmy sobie to i owo. Koniec dyskusji na ten temat. Acha. Nie zmienia to twojej chęci dalszej pracy ze mną?
- No właśnie nie wiem. Zaskoczyłaś mnie. Ty i Aleks. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Co ty w nim widzisz? – Marek nie mógł wyjść z szoku.
- Wszystko to, czego nie widzę w tobie. Jest romantyczny, piekielnie inteligentny, silny, zdecydowany, stały w uczuciach, a do tego zabójczo męski. – Marek skrzywił się, słysząc te słowa. – Sam się prosiłeś. Pytam jeszcze raz. Czy nadal chcesz, żebym pracowała jako twoja asystentka?
- A mogę liczyć na twoją lojalność?
- Chcesz wiedzieć, czy nie będę z każdą pierdołą leciała do Aleksa?
- Mniej więcej.
- Marku, potrafię oddzielić pracę od miłości i obowiązek od przyjemności. A kiedy mówię, że będę lojalna, to będę. Myślę, że Aleks to uszanuje.
- W takim razie chcę. – Postanowił zaufać dziewczynie.
- No dobrze. Ogłaszany przymierze?
- Zgoda. – Podali sobie ręce.
- No to skoro już wszystko jasne, to wracamy do domu. Miłe było to spa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz