Kiedyś patrzyłem na życie inaczej
Śmiałem się często, lecz pusty to śmiech
Byłem szczęśliwy, lecz szczęście to złudne
Bo świat, w którym żyłem pusty był i zły
Nagle jak anioł we mgle się zjawiłaś
Spojrzałaś na mnie, uśmiechnęłaś się
I powiedziałaś, trzeba mówić prawdę
W przeciwnym razie świnią staniesz się
Twe słowa były dla mnie zaskoczeniem
Nikt nie powiedział do tej pory mi
Ty jesteś świnią, lecz ja mam nadzieję
Że w kanareczka przeobrazisz się
I uwierzyłem w słowa twoje czyste
Bo przecież zawsze prawdę mówisz mi
Że jeszcze szansę mam, że jest nadzieja
Bym w człowieka dobrego zmienił się
Zaczęłam walkę o życie swe przecież
Lecz ciężko było, przyznać muszę się
Nie potrafiłem zerwać więzów z mojej duszy
I znów upadłem, pogrążyłem się
Kochałem ciebie, zrozumiałem teraz
Kochałem bardzo, o tym teraz wiem
Lecz robak toczył serce moje brudne
I wciąż kłamałem, wciąż krzywdziłem cię
Teraz, za późno, powiedziałaś do mnie
Za grzechy swoje płacić trzeba, wiem
Lecz ty mnie kochasz, a ja kocham ciebie
Więc będę walczył, by odzyskać Cie
By móc cię tulić, czuć zapach twych włosów
Pogrążać w oczach twoich co noc się
Byś znów ufała, i mi powiedziała swym pięknym głosem
Marku kocham Cię !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz