Get your own Digital Clock

wtorek, 15 września 2009

Opowiadanie Zizu cz.3 - na podst. seriale.com.pl

Bardzo bolesne było to zderzenie ze ścianą rzeczywistości… Zdał sobie sprawę, że Paula jest prawdopodobnie ostatnią osobą, z którą chciałby teraz rozmawiać.
- Tak Paula?
W tle usłyszał ciszę… Chyba z zaskoczenia, że odebrał zatkało ją na chwilę.
- Marek gdzie ty jesteś? Już prawie 22.
Nie krzyczała, ale w jej głosie słychać było wyrzuty i gniew.
- Paula przecież wiesz, że mam teraz masę roboty. Musiałem zostać dłużej w pracy.
- Viola powiedziała, że wyszedłeś ponad godzinę temu!
Teraz już krzyknęła, ale się opamiętała jakby się zorientowała, że powiedziała coś czego nie powinna…
- Czy ty mnie sprawdzasz!?
Nie wytrzymał i krzyknął. Zrozumiał. Dopiero teraz wszystko ułożyło się w logiczną całość… Nagły nalot Violi…
- Kazałaś Violi mnie sprawdzić, szpiegować!?
Złość w nim buzowała. W głowie przelatywały mu najróżniejsze czarne scenariusze. Nie potrafił inaczej zareagować. Przerwał mu krzyk Pauliny
- Skoro byłeś tylko w pracy to dlaczego nie ma cię jeszcze w domu!?
Wcale nie zamierzała się tłumaczyć. Zareagowała atakiem na atak. Nie chciał dać jej satysfakcji… to nie była rozmowa na telefon. Starał się trochę uspokoić.
- Byłem na stacji zatankować, właśnie wracałem do domu.
Nie powiedział tego zbyt grzecznie. Jedyne na czym mu teraz zależało to jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Dotarło do niego, że do niej na pewno też nie chce wracać. Chciał to odwlec najdłużej jak się dało…
- Ale teraz to już nie wiem jak szybko wrócę, muszę się uspokoić. Cześć!
Rozłączył się. Wiedział, że wcale nie postępował właściwie. Odciąganie tej konfrontacji nie było dobrym rozwiązaniem, ale teraz na pewno nie mógł się na to zdobyć. Zalała go fala myśli o Paulinie. Tyle żalu, pretensji, kłamstw i cierpienia było w ich relacjach. To nie był związek, to był układ. Wiedział, że jej nie kocha, ale do tej pory było mu przykro, tak bardzo ją ranił. Teraz złość jakby przyćmiła wszystkie wyrzuty sumienia. Zdał sobie sprawę, że on też nie był szczęśliwy, że on też cierpiał. Tylko ona była zawsze taka przytłaczająca, jej pretensje, cierpienie, że jakoś nie zdawał sobie z tego sprawy. Starał się ją wciąż zadowolić.
A on…? Dopiero przy Uli zdał sobie sprawę z tego, że to wcale nie musi tak wyglądać, że można inaczej… cały czas trzymał telefon w ręku. Spojrzał na niego bo przeszkadzał mu prowadzić. Dlaczego wcześniej nie pomyślał żeby do niej zadzwonić? Nie wiedział co jej powie, ale tak bardzo chciał usłyszeć jej głos, chciał wiedzieć, że wszystko z nią w porządku, że cokolwiek się stało co kazało jej uciec, to nie zostawi go, wróci. Z każdym sygnałem coraz więcej wątpliwości wkradało się w jego myśli… Dlaczego nie odbierała?
Ula wybiegła na oślep z gabinetu, chciała uciec od tego wszystkiego chciała móc pomyśleć. Nie wiedziała jak inaczej zareagować na ten strach, który nagle ją ogarnął. Minęła Violę… Viola!? Nie wiedziała co myśleć, ale to nie było dobre miejsce, a ona nie była w stanie tego przeanalizować. Wybiegła przed firmę, ale nie potrafiła się zatrzymać. Nie wiedziała przed czym ucieka. Czego się tak bała? Miłość do Marka była tak silna, tak wszechogarniająca, że nie potrafiła nad sobą panować. Pierwszy raz czuła się w ten sposób. Bała się swoich reakcji. Bała się znaczenia tego co między nimi zaszło. W głowie huczało jej tylko jedno słowo, bardzo głośno i wyraźnie, jakby jej myśli sobie z niej drwiły – kochanka…
Przed chwilą prawie się do tego posunęła. Nigdy nie myślała o sobie w ten sposób, nie potrafiła. Ula Cieplak – kochanka szefa… Zachciało jej się płakać, nie panowała nad tym. A co jeśli rzeczywiście była dla niego kolejną kochanką, kolejną asystentką… Wtedy wydawało jej się, że to coś więcej, był taki czuły, patrzył na nią z taką miłością. Ale nigdy nic takiego nie powiedział… Powiedział tylko, że nie kocha Pauli. Wiedziała, że tak jest, widziała to, ale wcale nie była pewna czy on też to wiedział, czy powiedział to może tylko w przypływie emocji. Zdawała sobie sprawę, że przeraziło ją to biurko, z pewnością widziało nie jedną taką scenę… Pomyślała o tych wszystkich kobietach, o których wiedziała… i o tych o których nie wiedziała… łzy same płynęły jej po policzkach. Nie miała siły już biec. Z pewnością była już wystarczająco daleko, nawet nie wiedziała dokładnie gdzie była, ale jakie to miało teraz znaczenie. Zobaczyła nadjeżdżający autobus. Nie spojrzała na nr linii. Chciała tylko usiąść i w spokoju pomyśleć. Wbiła wzrok w ciemną szybę. Nie chciała żeby kogoś zainteresowały jej łzy.
Nie potrafiła się pozbierać, nie chciała w takim stanie wracać do domu. Ostatni autobus miała ok. 22, więc miała trochę czasu żeby to przemyśleć i się uspokoić. Nie wiedziała tylko jak… Na przemian zalewały ją obrazy ich pocałunków, jego łapczywych ust i rąk… tak bardzo chciała zatopić się w tych myślach, ale jakaś cząstka umysłu spychała jej myśli ku Paulinie i innych… Nie, o nich zdecydowanie nie chciała myśleć! Za oknem zauważyła rzekę… Zanim zdążyła to przeanalizować wysiadła na moście. Tam na pewno będzie mogła odetchnąć. Patrzyła na powolny nurt i jej myśli powoli przepływały pomiędzy ich gestami, pocałunkami…STOP! Co on sobie myślał? Jak on mógł? Próbowała, ale nie potrafiła się na niego złościć. Nie potrafiła zepchnąć odpowiedzialności na niego. Jak ona mogła? Do czego ją to doprowadzi? Czy była na to gotowa? Jak dużo jest jeszcze w stanie dla niego zrobić, jak daleko może się posunąć byle tylko być przy nim, byle tylko czuć jego bliskość, czuć, że jest mu potrzebna i nie jest mu obojętna? Zdała sobie sprawę, że w zasadzie nie ma rzeczy, której by dla niego nie zrobiła… cokolwiek co tylko zechce. Ta myśl była przytłaczająca. Czy ona chciała tego, co był w stanie jej zaoferować? Na pewno nie, chciała zdecydowanie więcej. Chciała wszystkiego tylko dla siebie. Nie chciała się dzielić. Zdała sobie sprawę, że on jej tego nie może dać. Może dać jej namiastki, czułe słowa, gesty, biurko… odtrąciła tą myśl jakby parzyła. Nie wiedziała jak długo tak siedzi, poniekąd było jej to obojętne, bo nie widziała żadnego rozwiązania. Nie, błąd – nie widziała żadnego dobrego rozwiązania dla siebie. W każdej wersji jaka przeszła jej przez myśli to ona cierpiała, niewyobrażalnie cierpiała… Z rozmyślań wyrwał ją telefon… Dzwonił i dzwonił… Zmęczona tym dźwiękiem odebrała od niechcenia. Nie chciała przerywać tego co robiła, w końcu jej myśli pełne były niego… Nie spojrzała na wyświetlacz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz