Wychodząc z Pałacu Trzpiotka cała dygotała. Ach, czy życie musi być takie okrutne? Jeszcze wczoraj spokój i sielanka , dziś bezduszne kłamstwa. Czy aby przetrwać musi się oszukiwać , zdradzać i kłamać? Te pytania kłębiły się w jej małej główce. Nie umiała znaleźć na nie odpowiedzi, a co gorsza trudno było teraz już cokolwiek zmienić. Zimna Królowa będzie oczekiwała rezultatów jej pracy- choć trudno było te malwersacje nazywać pracą- a ona Trzpiotka będzie musiała się wykazać. Ale czy na pewno musi? Może powinna porozmawiać z Kanarkiem i Wujkiem Dobra Rada. Oni na pewno wymyśliliby jak wyjść cało z tej sytuacji. Nie. Nie może tego zrobić! Armia Krasnoludów ma swoje sposoby .Zabiliby ją dowiedziawszy się uprzednio o jej zdradzie. Trzpiotce zabrakło tchu . Z braku tlenu zakręciło się jej w głowie. O mało nie upadła. Coś miękkiego i puchatego pomogło jej odzyskać równowagę. Otworzyła oczy. Kanarek fruwał dookoła jej głowy i szeroko się uśmiechał. Ulżyło mu , kiedy zorientował się że Trzpiotce nic nie jest. Chociaż bladość na jej policzkach nadal była niepokojąca. Zaprowadził ją do swej norki. Choć trochę się wzbraniała w końcu udało mu się ją namówić. W Przytulnej norce koło kotła , było ciepło . Trzpiotka powoli nabierała rumieńce ale entuzjazm jakim zawsze wszystkich obdarzała nadal nie powrócił. Kanarek wyczuł ,że jakaś poważna sprawa musiała tak zaniepokoić Trzpiotke. Nie chcąc jej urazić ani roztrząsać przykrych wydarzeń , zaczął opowiadać Trzpiotce swój niedawny sen. Trzpiotka uśmiechnęła się blado i zapytała czy Kanarek i Sosna to może jakaś poważna sprawa. Kanarek zarumienił się. Chcąc ukryć tą nagłą falę uniesienia obrócił się do kotła i dołożył drewna do ognia. Potem zaśmiał się , troszkę nerwowo . I kategorycznie zaprzeczył temu ,że z Sosną cos miałoby go łączyć. Przecież oni tak się różnią. Ktoś taki jak Ona nigdy nie zdoła pokochać kogoś takiego jak on. W oczach Trzpiotki na ułamek sekundy zabłysnęło zaintrygowanie. Czyżby? Nie, to przecież absolutnie nierealne! Trzpiotkę ogarniało zmęczenie. To był bardzo wyczerpujący i pełen wrażeń dzień. Jutro będzie musiała złożyć pierwsze raporty Królowej. A przecież jej koledzy nie robią nic za co mogliby zostać ukarani przez Królową. I co ona teraz jej powie? Dziś jednak już nic nie wymyśli. Pożegnała się z Kanarkiem i pobiegła do siebie. Kanarek korzystając z chwili samotności podszedł do kotła tak by widzieć koniuszki gałęzi . Jej gałęzi. Jakie było jego zdziwienie , kiedy gałązki zbliżały się i oddalały w kierunku dna kotła. Jakby coś chciały mu pokazać . Podfrunął do wewnętrznej ściany kotła , kiedy wszystkie gałązki już się stamtąd usunęły. Łzy stanęły mu w oczach a serce zaczęło bić mocniej. Na ścianie kotła umazanej czarną mazią , Sosna wykreśliła jedno słowo. TAK. Kanarek wiedział co to oznacza i o mało nie zawył z radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz