Get your own Digital Clock

wtorek, 29 września 2009

Cała prawda o oszustwach Marka cz.1 i 2 wg apsik

Cz. 1

Niemal od początku, kiedy Ula zaczęła pracę u Marka, Marek traktował ją wyjątkowo i to nie tylko dlatego, że Ula uratował mu życie. Marek szybko zorientował się, że to bystra, pracowita dziewczyna, spodobał mu się jej charakter. Otaczający go ludzie uważali ją za dziwadło, a on wiedział, że to wyjątkowa dziewczyna. Traktował ją sprawiedliwie, nie przypisywał sobie jej zasług, doceniał – nawet publicznie i bronił, kiedy było trzeba. Dzięki Uli, powoli uczył się, że można żyć inaczej – lepiej. Oczywiście, że zdarzały mu się wpadki, ale potrafił zrozumieć błędy i przepraszać.

Do świąt Bożego Narodzenie ich znajomość ewoluowała w przyjaźń. Marek był z Ulą szczery, jak z nikim innym, szedł do niej, kiedy pojawiał się problem, mówił o wszystkim, ufał jej. Ula ukrywała przed nim swoją słodką tajemnicę, że go kocha. Marek, w przeciwieństwie do ludzi z jego otoczenie nie wstydził się pokazywać z Ulą chodzili na spacery, do restauracji, odwoził ją do domu.

Nie fascynowała go fizycznie i nie pociągała, ale była mu bardzo bliska, dlatego spontanicznie ją całował – w czoło, policzek, rękę, czasem pogłaskał, objął ramieniem. Tak naturalnie.

W Wigilię oboje czuli potrzebę, żeby złożyć sobie życzenia i wręczyć prezenty – sam na sam. Marek wybrał dla Uli drobiazg, ale od serca. Nie pokazał go nawet Sebastianowi, bo on by nie zrozumiał. I po raz kolejny okazało się, że Ulę i Marka łączy coś niezwykłego – prezenty były identyczne…

Po rozmowie w parku Marek odwiózł Ulę do domu –życzenia, całusy na pożegnanie i nagle ich poniosło. Ula trafiła swoimi ustami w jego usta, a Marek, zanim zorientował się co to wszystko znaczy i że zdarzyć się nie powinno, oddał pocałunek. Ula uciekła z samochodu, a on został sam ze swoimi myślami. Ten pocałunek go zaskoczył i wystraszył. Bał się o to co się stanie z tą niezwykła przyjaźnią, ale najbardziej wystraszył się tego co poczuł przez krótką chwilę, całując Ulę. To co poczuł, nie przypominało wcale platonicznego uczucia, które ich łączyło i wcale mu się nie spodobało. Zdarzenia tak bardzo wytrąciło go z równowagi, że nie zauważył czerwonego światła. Po koszmarnej Wigilii, podczas której będzie ciągle o niej myślał, w rozmowie z Pauliną w zawoalowanej formie powie na głos to o czym myślał cały czas. Jest przyjaciółka, prawdziwa, fajna i nagle okazuje się, że go kocha, no ale on jej nie kocha i nie chce zranić. Nie kocha … tylko co się z nim dzieje, do cholery?


Cz. 2

Sebastian, jak zwykle dostrzega tylko jedną płaszczyznę problemu – weksle. Marek ma udawać, że jest zainteresowany Ulą, bo straci kontrolę nad firmą. Marek nie chce być z Ulą, ani udawać, że jest inaczej. Ma dylemat, bo nie chce jej oszukiwać ani ranić. Nie wierzy że jego udziały w firmie są zagrożone, ale , niestety, jakaś mała wątpliwość została zasiana. Pech chce, że Maciek nakłonił Ulę, aby odeszła z firmy i przygotował kalkulację wcześniejszej spłaty kredytu. Kiedy Ula mówi Markowi, że odchodzi, on jest wściekły, czuje się zdradzony i oszukany. Myśli, że Seba jednak miał rację. Rzuca jej w twarz teksem o kredycie, a Ula zaczyna myśleć, ze tylko na tym mu zależy. Marek dał się ponieść emocjom, ale już po chwili czuje, że źle ją ocenił, że zrobił błąd. Miota się. Patrzy, na Ulę, która stoi przed budynkiem, a kiedy Seba wejdzie do gabinetu zostanie przez Marka wypchnięty za drzwi. Marek nie chce stracić Uli, jest zdeterminowany, żeby z nią porozmawiać, dowiaduje się, że dziewczyna się w nim zakochała. Marek jest wytrącony z równowagi. Patrzy, jak Ula wsiada do windy z pudłem w ręku. Seba namawia go, żeby ją zatrzymał. Ale Marek rozumie decyzję Uli, sam też miałby ochotę uciec. Nagle orientuje się, że nie może jej pozwolić odejść, bo ona jest dla niego zbyt ważna, nie może jej stracić. Dogania ją na parterze, zabrania odchodzić i przytula. Ula rozumie, że Marek zaakceptował to, że ona go kocha, ma nadzieję, że on może czuje coś podobnego. Po chwili czar pryska – zjawia się Paulina z pretensjami, a Marek zostawia Ulę i odchodzi na bok uspokoić narzeczoną. Ula odchodzi z pracy.

Marek chce porozmawiać z Ulą, próbuje umówić się z nią na spotkanie. Seba cały czas truje mu o wekslach, Marek stawia sprawę jasno – nie zostawi Uli bez zabezpieczenia. Sebastian zatem wymyśla alternatywne zabezpieczenie i przygotowuje dokumenty. Ula chce się przekonać czy Markowi chodzi tylko o weksle, pisze, ze jeśli mu zależy – za pół godziny w parku. Markowi najwidoczniej zależy naprawdę, bo bez chwili namysłu zawraca samochód na najbliższym skrzyżowaniu i pędzi do Uli. Spotykają się w parku, Marek wziął teczkę dla świętego spokoju, ale w głębi duszy wie, że nie da Uli tych dokumentów. Bo tak naprawdę nie przyszedł tam po weksle, tylko po nią. Nie chodzi nu o udziały i nawet nie chodzi tylko o pracę. Ula nie wiedziała… to teraz już wie.

Seba jest zawiedziony, że Marek nie odebrał weksli, jak zwykle nic nie rozumie, nie rozumie, że jego naprawdę łączy coś z ta niezwykła dziewczyną. Marek jest zdołowany, bo Ula nie powiedziała że wróci, chyba nic już jej nie przekona.

Sebastian chcąc ratować tyłek przyjaciela i przy okazji (lub przede wszystkim)swój własny, wysyła Uli wielki bukiet kwiatów od Marka. Marek dowiaduje się o tym, kiedy jest już za późno… W chwili gdy podjeżdża pod dom Uli, dziewczyna ma już bukiet kwiatów w rękach. Tu Marek kłamie po raz pierwszy - nie ma wyboru. Miałby jej powiedzieć wprost, że zaszła pomyłka? Przecież właściwie ten bukiet mógłby być od niego. Niestety sytuacja się komplikuje, bo Ula znajduje w bukiecie liścik. W końcu Markowi udaje się dowiedzieć, że w tym liściku prawdopodobnie wyznał Uli miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz