P-Marco, kochanie zjemy razem lunch.?
Tyle pracujesz należy ci sie odpoczynek.
Ula w tym momencie chciała wyjść.Schować sie gdzieś.
Tak bardzo czuła się niepotrzebna tak bardzo ją to bolało. Chociaż właściwie co?
Przecież ona była tym kimś trzecim nie Paula. Przecież to była jego narzyczona nie Ula.
Nie pasowała do tej układanki. Była niepotrzebnym, nigdzie nie pasującym puzzlem.
Zawsze gdy Paulina się pojawiała ona się tak czuła.
Dziewczyna posmutniała ale wiedziała że musi grać twardą.
‘Wszystko przecież będzie dobrze’ powtarzała w myślach choć tak naprawdę samej z trudem było jej w to uwierzyć.
‘Życie to nie bajka Ula’ skarciła się w duchu.
Ale teraz, teraz przy Paulinie nie mogła się rozpłakać więc udawała że zawzięcie szuka czegoś w papierach przysuchując sie jednocześnie rozmowie Marka .
M-Paula mam dużo pracy…-po chwili dodał- z Ulą.
P-W ogóle nie masz dla mnie czasu. Całe dnie musisz siedzieć w biurze,lub na spotkaniach biznesowych.
M-wiesz jak to jest.
P-nie wiem. to co teraz wymyślisz? czym jesteś tak zajęty? -i dodała-kochanką?-z ironicznym uśmiechem.
M-Paula.! Dość!Nie będę jadł żadnego lunchu z tobą jestem już umówiony.
P-Z kim?
Ula czuła jak robi się czerwona na twarzy. Wiedziałą bowiem że to z nia Marek się umówił.
Ale czy on jej to powie? Nie wiedziała jak zaaragowac wiec tylko uważnie słuchała dyskusji.
M-Z Ulą - i w tym momencie wskazał w jej kierunku głową.
Ula podniosła się znad sterty papierów. Teraz musiała coś powiedzieć, odparła niesmiało:
U-w sprawach służbowych …oczywiście.
Paulina byla zdenerwowana na Marka, tej złości nie da się opisać. Jej gniewny wzrok przeszywał Ulę i Marka na wskroś.
Przecież jak ‘jej’ Marco mógł odmówć komuś takiemu jak ona lunch.
Jeszcze, żeby była to ważna sprawa ,a tu wyskakuje ta cała Brzydula.
Paula ocknęła sie z rozmyśleń i nerwowa odpowiedziała , nie , nie odpowiedziała ona wręcz krzyczała:
P- no a ty w jakich myślałas ? Marco no skoro jakaś tam asysteneczka jest wazniejsza od narzeczonej to....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz