Get your own Digital Clock

poniedziałek, 29 czerwca 2009

"Dalsza część serialu - odcinek 159" cz.1 wg Double

Ula z Markiem w gabinecie.
Nadal całują się, całkiem zapominająco bożym świecie.
Nagle z pocałunku wyrywa się Ula, zdejmując okulary i kładąc je na biurko.
U: Marek, coś słyszałąm. Chyba ktos tu idzie.. Z resztą ja tak nie mogę.. Ja..- zapina bluzkę.
M: Ula, co ? O tej porze? Nie możliwe ..- kręci głową Marek.
U: Ale ja słyszałam, na prawdę. - przekonuje
Oboje słyszą szmery i kroki w kierunku gabinetu.
M: No teraz to i ja słyszałem.
U: Widzisz?
Nagle słyszą Puk! Puk! To ja ..A wy tutaj ? O tej porze ? - wchodzi do gabinetu Viola
M: A ty co tutaj robisz? - zapytał Marek na widok Violi.
V: Ja?… Przyszłam studiować stosunki - odpowiada Kubasińska.
U: Co? - zainteresowałą się Ulcia.
V: No, te relacje publiczne. Do tych studiów, co… - Viola dalej kłamie jak z nut.
M: Tutaj chciałaś studiować? - zdziwił się Dobrzański.
V: Słucham? - pytaniem na pytanie odpowiada Viola.
M: W moim gabinecie? - dociekał Dobrzański.
V: Yy.. no myślałam, ze tu nikogo nie będzie.A Co przeszkodziłam wam w czymś? - pyta sprytnie Viola.
M: Nie, właściwie to świetnie, że wpadłaś - ucieszył się Marek.
[Ula myśli:]- Co? Dlaczego on się tak ucieszył na widok Violi?Co on knuje?
V: Tak? - pyta zdziwiona.
M: Tak, bo my tu właśnie z Ulą przygotowujemy raport dla zarządu, i może byś nam pomogła? - pyta.
V: No wiesz.. hmm.. zgłodniałam,dasz wiarę?Mogłeś chociaż pizzę zamówić jakąś ! - krzyczy Viola.
M: No wiesz, nie wiedziałem, że przyjdziesz.
V: A, Ula czemu nie masz okularów. Oo..leżą na biurku. - zauważa Violetta.
U: No wiesz, oczy mnie trochę bolały.. - zmyśla Ula.- Późno już, nie sądzicie ? Ja chyba już pójdę,dokończymy jutro. - kieruje się w stronę drzwi, Ula.
M: Ulaa, zaczekaj ! - próbuje ją zatrzymać Dobrzański.
V: Jak się człowiek cieszy, to sie diabeł śpieszy. Ula, zaczekałabyś? No nic. Widzisz. Poszła - rzekła Viola. Z resztą ja już pójdę, przypomniałam sobie o czymś. Na razie, Marek - macha ręką i odchodzi.
Marek zostaje sam w biurze. Siada przed biurkiem. Chowa papiery, i patrzy na zegarek. Bierze teczkę i wychodzi. Nie goni już Ulki tylko jedzie do domu.
Wie, że musi, bo czeka na niego zła Paula,i na samą myśl o tym robi mu się nie dobrze.
Ale mimo tego, jedzie do domu.

Ula po namiętnych pocałunkach w F&D nie będzie w stanie wrócić do domu.
Pójdzie na samotny spacer po Wiśle. Sądzi, że chociaż tak zapomni chwilę co się wydarzyło.
Ale myśli nie dają jej spokoju.
- Co ja wyprawiam ? Staję się kochanką Marka !Przecież ja tak nie mogę.
Spaceruje dalej. Nagle zawiewa wiatr.Uli zrobiło się zimno.
- Może zadzwonie do Marka, przyjedzie po mnie?Bo po Maćka to tak głupio, zaraz będzie dopytywał,co się stało, że tu sama jestem, i po co.- myśli dziewczyna.
- Dobrze, tak zrobię, - po czym wyjmuje telefon.

W TYM SAMYM CZASIE..

Viola idzie do łązienki. Tam obmyśla, co zrobić.
Co wymyślić, by nie stracić przyjaciółki. (Pauliny).
- Wiem ! Zmyślę Paulinie,że Marek ma romans z BrzydUlą !Tak ! Jestem genialna ! - mówi na głos sama do siebie i wychodzi z biurowca.

MAREK W DOMU

M: Ale jestem zmęczony - narzeka prezes.
P: O, już jesteś. A raczej - dopiero. - mówi dociekliwie Paula.
M: Paula, daj spokój jestem wykończony. Musiałem pracować nad raportem dla zarządu, sama wiesz. Dużo pracy. - mówi to po czym siada na łóżku.
P: Tak? Niech ci będzie, ale to i tak jest podejrzane. - mówi złośliwie.
M: Jakie podejrzane? Ide wziąść prysznic. - udaje sie do łazienki z telefonem w ręku.
Dzwoni komórka: Marek spostrzegł napis widniejący na ekranie : Ula.
Bez wahania odbiera go:
U: Marek, to ty? - pyta zapłakana Ula.
M; Ula, co się stało? - pyta przestraszony Marek.
U: Przyjedź do mnie, proszę. Jestem nad Wisłą.
M; Dobrze zaraz tam będę.
Marek nie czekając schował komórkę do kieszenii już chciał otwierać drzwi, po czym Paulina pyta go :
- A ty gdzie znów sie wybierasz?
M: Kochanie, Seba do mnie dzwonił żebym przyjechał do firmy.
Nie wiem, co się stało, dlatego muszę jechać.- zmyśla Paulinie na poczekaniu.
P: Co? O tej porze ty chcesz gdzieś jechać?
M: Tak, musze.

W DOMU CIEPLAKÓW :

Józef niepokoi się tym, że Uli nie ma tak długow domu.
Martwi go też, że Jasiek się wyprowadził, nie wiadomo, gdzie.
Siada na krześle, po czym nagle kręci mu się w głowie.Mdleje.

MAREK NAD WISŁĄ:

Wychodzi z samochodu. Chodzi, szuka.
Nagle widzi w ciemnościach idącą w jego kierunku postać.
M: O boże, to Ty, Ula. - cieszy się na widok asystentki.
U: Tak, to ja, jak widać - uśmiecha się przez łzy.
M: Czemu płaczesz? - pyta Marek.
U: Płaczę? Płakałam. Już mi przeszło.Przepraszam, że uciekłam.
M; Nie masz za co przepraszać, to ja powinienem przeprosić. Z resztą widzę, że zmarzłaś.
Na to Ula nieśmiało i cicho:- Trochę.
Marek zbiera drewno. Ula dziwi sie, po coi nawet nie myśli o tym by go nie spytać.
Ale Marek mówi, ze zaraz się przekona.Rozpalają ognisko.
Grzeją się w cieple ogniai świecącego nad nimi księżyca.
M: Spójrz, jest pełnia księżyca.
U: Tak, faktycznie. Piękne.
M: Teraz powinny wyć wilki.
U: Tak, dziwne, że nic nie wyją.
M: A chcesz? To zaraz może któryś zawyć.Auuu ! - wyje Marek.
Ula śmieje sie cicho.
U: Przestań, jeszcze jakiegoś obudzisz.
M: I co z tego? A bałabyś sie?
Ula na to : No z Tobą, niekoniecznie.
Ich usta dotykają się po czym całują długo i namiętnie.
Razem bawią się i śmieją tej nocy.
Dobrze im w swoim towarzystwie.
Marek łapie Ulę za kolano, a ona go za kostkę.
Nie chce im się wracać do domu.
Wiedzą, ze muszą, ale póki co czeka ich świetna zabawa przy ognisku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz