Get your own Digital Clock

czwartek, 11 czerwca 2009

"NA ZAWSZE RAZEM" cz.2 wg Małgośki

Fale uderzały o brzeg,szmer wody wygrywał piękne tony.Marek patrzył na Ule tak przejęty że trudno to byłoby opisać.Położył swą dłoń na jej brzuchu
-Będziemy mieli dziecko? My ?Takie małe słodkie maleństwo?
-Wydaje mi się ze tak,czuję się tak jakoś dziwnie
Marek delikatnie schylił się i pocałował jej płaski brzuszek.Uśmiech wciąż igrał na jego ustach.Ubrali się i usiedli wpatrzeni w księżyc
-Ula…będziemy rodziną,w głowie mi się to nie mieści-mówił podekscytowany
-Muszę pójść do lekarza ale jestem prawie pewna że tak.Jestem zmęczona ,senna,mam mdłości.
-Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś
-Nie wiedziałam jeszcze,nie podejrzewałam a dziś kiedy cie szukałam podeszła do mnie stara kobieta.Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała kładąc mi rękę na brzuchu.Bambino.Zdałam sobie wtedy sprawę że to musi być prawda.

Objął ja ramieniem.Będzie ojcem.Jak to pięknie brzmi…

-//_

Obudziły ja poranne mdłości.Pobiegła szybko do łazienki.Tuż za nią zjawił się Marek.
-Wyjdź stad proszę to nie jest przyjemny widok
Zezłościł się na nią
-I co z tego,potrzebujesz mojej pomocy!
Kolejne fale mdłości chwyciły ją znowu.Marek przytrzymał ją za czoło i objął w pół
-Kochanie wiem ze to okropne ale jestem tu…przy tobie-pocałował ją w tył głowy
Wiedziała że może na niego liczyć ale…to było takie żenujące.Obmyła twarz.Była bardzo blada.Podniósł ją i delikatnie ułożył na łóżku.
-Jesteś moim aniołem-pocałował ją w spocone czoło
-Dajesz mi tak wiele szczęścia a co ja mogę ci dać w zamian?
-Siebie kochany,jesteś dla mnie największym podarunkiem.
Boże jak on ją kochał,mógłby dla niej umrzeć gdyby tylko tego chciała.
Położył się obok niej.Patrzył na jej porcelanowa twarz i kochał,kochał ja z każdą chwilą bardziej.Dla niego już tyle razy cierpiała i teraz cierpi.
-Spróbuj zasnąć ja pójdę po coś lekkiego do picia dla ciebie.
Musnął jej czoło ustami i wyszedł.

-//-

Żar tego dnia był nieznośny skryli się więc w zaciszu pokoju.
-Jak się czujesz-zapytał z troską
-Dobrze,tylko ten upał jest koszmarny
-Mam na to radę-powiedział i zaniósł ją pod prysznic
-Wariat jesteś wiesz-śmiała się Ula mokra lecz szczęśliwa
Jej letnia sukienka oblepiła jej drobne ciało jak druga skóra.Marek patrzył na nią jak zwierzę gotowe do ataku
-Jesteś taka…mmmm słona-zaśmiał się Marek sunąc językiem po jej szyi
-Jak precelki?-chichotała Ula
-Jak mój precelek który zaraz…zjem-ugryzł ją w szyję a dreszcz pożądania przebiegł jej ciało.
-Kochaj mnie-wyszeptała
Ramiączka sukienki zsuwał z niej bardzo wolnym ruchem.Jej oddech przyspieszał z minuty na minutę.Stanęła przed nim naga.Marek ze świstem wciągnął powietrze.
-Jesteś taka piękna…i moja
Patrzyła na niego zarumieniona,pragnęła go…bardzo
-Kochaj mnie-wyszeptała po raz drugi.Nie był w stanie czekać dłużej,płonął!Płonął jak pochodnia.Uniósł ją i wszedł w nią jednym ruchem.Pragnienie w nim wciąż rosło.Unosiła ich fala namiętności,jak rozszalałe morze podczas sztormu.
Krzyk przerwał ciszę.Słychać było tylko szum prysznica.Wpił się w jej słodkie usta jednym ruchem.
-Szszsz…uspokajał ją
Zaniósł Ulę do łózka,położył się i wtulił w jej ramiona
-Jesteśmy dla siebie stworzeni-powiedział cicho
-Wiem kochany,wiem
Zapadła w sen a on patrzył jak jej oddech uspokaja się.
Podniósł jej prawą dłoń do ust i ucałował wysadzaną diamencikami obrączkę.
-Chciałbym na ciebie zasłużyć,bardzo bym chciał-wyszeptał

cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz