Get your own Digital Clock

wtorek, 16 czerwca 2009

OSTATNIA CZĘŚĆ !!!! "NA ZAWSZE RAZEM" cz.10 wg Małgośki

Codzienne telefony Krzysztofa sprawiły,że Ula wracała do życia.Marek czuł się coraz lepiej.Chłonęła każdą wiadomość spragniona nowin.Rekonwalescencja Marka musiała niestety trochę potrwać.Ula tęskniła za nim okropnie.Obawiała się trochę,że tak małe dziecko może zapomnieć ojca.Mijały już prawie dwa miesiące rozłąki,a to potwornie długi czas.Józef i Ala przełożyli ślub,nie mogło przecież na nim zabraknąć Marka.Oni też martwili się razem z nią.
Miłosz robił już duże postępy,rozwijał się bardzo szybko.Siedział już sam,bez pomocy ściany z poduszek.Ula wciąż opowiadała mu o Marku.Malec uśmiechał się do niej tłukąc poręcz fotelika grzechotką.
-To bardzo rezolutne dziecko i bardzo pogodne-pomyślała
Patrzyła na twarz malca i widziała w niej oczy Marka.Czasem robił minkę identyczną jak tata.Jej oczy robiły się wtedy szkliste.Rozczulały ją strasznie takie momenty.Bardzo tęskniła za mężem,najgorsze były noce.Trudno było zasnąć nie czując jego opiekuńczych ramion.Tak chciała by już był z nimi.Pragnęła poczuć jego zapach,ciepło ciała gdy ją tulił.Marzyła o jego ustach tak wspaniale całujących.Czuła się tak potwornie samotna.

-//-

Samolot miał małe opóźnienie.Czekanie było koszmarem.Tak chciała go już zobaczyć,przytulić się do niego.Usłyszeć jego cudowny głos.Miłosz nie miał takich dylematów,siedział w wózeczku komentując po swojemu to co go otaczało.Był bardzo ciekawy i wszystko wydawało mu się fascynujące.Razem z nimi było tu wiele innych osób czekających na Marka.Violetta z Sebastianem,Ala z Józefem,Beatka która miała minę bardzo zniecierpliwioną.Pshemko przestępował z nogi na nogę zniecierpliwiony czekaniem.Przyszła nawet Iza z mężem i synkiem.Nie mogło ich przecież zabraknąć.
Czas wlókł się nieubłaganie.Ogłoszono przylot samolotu z Chicago.Jeszcze chwila,jeszcze moment i go zobaczy.Wracał do niej,już nic ich nie rozdzieli.Jej oczy rozbiegane szukały znajomej twarzy.Wiedziała,że jeszcze to trochę potrwa zanim go ujrzy lecz serce nie chciało czekać.Już nigdy więcej.Zerknęła na Miłosza.Malec upychał piąstkę w buzi skupiając całą uwagę na tym zajęciu.Ula roześmiała się głośno,malec spojrzał na nią i też wybuchnął śmiechem.I wtedy usłyszała głos Józefa
-Ula już są
Ula podniosła głowę,zobaczyła go.Nie widziała nikogo więcej tylko jego.Wychudzona twarz nosiła jeszcze znamię choroby.Szedł wolno rozglądając się dookoła.Ich oczy się spotkały.Jego twarz rozjaśnił tak cudowny uśmiech ,że Ula nie mogła już dłużej czekać.Pobiegła do niego i wtuliła się w jego ramiona.Płakała,bardzo głośno płakała.On całował jej włosy,szukał jej ust.Kiedy je już znalazł wpił się w nie z taką siłą,że Ula westchnęła.Miażdżył ja swoim uściskiem lecz ona tego nie czuła.Czuła tylko niewyobrażalne szczęście.
-Kochany…-wyszeptała
-Ula najdroższa jak mi było ciężko tam bez ciebie-łzy płynęły po jego bladej twarzy
-Umierałam z tęsknoty.Obiecaj mi kochany,że już nigdy nas nie opuścisz
-Przysięgam!-powiedział to z wielką powagą
-Nigdy więcej rozstań!
Dookoła nich zgromadzili się wszyscy przyjaciele.Witali go bardzo radośnie chociaż wiele osób miało podejrzanie mokre oczy.Dobrzańscy stali z tyłu patrząc na ten cały harmider ze śmiechem
-Widzisz Helenko jak wszyscy go kochają-Krzysztof był bardzo wzruszony
-Taak,a jak można go nie kochać-uśmiechnęła się do męża
Ula wyjęła Miłosza z wózeczka i podała go Markowi
-Kolego ale ty urosłeś-powiedział Marek przez łzy.
Pocałował syna w główkę i przytulił go mocno do siebie.Miłosz zerkał podejrzliwie na człowieka który go całował i ściskał
-Ula on mnie nie poznaje-Markowi zrobiło się strasznie smutno z tego powodu
-Miłoszku to tata.Tata… pamiętasz,przecież tyle ci o nim mówiłam.
Miłosz spojrzał na matkę,potem na ojca i próbując włożyć Markowi paluszek w usta wypowiedział swoje pierwsze słowo
-Tata
Widząc jego reakcję zaśmiał się powtarzając w kółko tata.Nikt nie pozostał na to obojętny.Wszyscy się rozpłakali ze wzruszenia.Nawet Beatka chlipała cicho,jak miała nie płakać skoro wszyscy to robili.
-No kochani,powinniśmy dać odpocząć Markowi-zauważył Józef
Jak na komendę wszyscy zaczęli się żegnać i wracać do domu.

-//-

Oboje pocałowali syna na dobranoc.Malec spał jak zwykle z rączkami nad głową.Marek okrył go kołderką.Przytuleni stali przez chwilę patrząc na malca.
Pięknie wyglądał z zarumienioną buzią
-Nasz mały aniołek-powiedział z rozrzewnieniem Marek
-Zobaczysz jutro ile diabełka jest w tym aniołku-zachichotała Ula.
Skierowali się do sypialni.Położyli się tuląc do siebie.Ula delikatnie pocałowała go w usta,odwzajemnił pocałunek z wielką ochotą.Patrzyli na siebie szczęśliwi ,że znowu są razem
-Ula?
-Taak
-Kiedy byłem w śpiączce to…słyszałem jak płakałaś.Słyszałem twój głos.Dałaś mi siłę by to przezwyciężyć.
Łza potoczyła się po jej policzku.Otarł ją palcem i uśmiechnął się do niej.Nie mogła nic powiedzieć,patrzyła tylko intensywnie w jego oczy.
Tej nocy nie kochali się.Wtuleni w siebie zasnęli,spokojni bo czuli swoje ciepło.To im na razie wystarczyło.

-//-

Józef i Ala składali właśnie przysięgę małżeńską.Wszyscy goście z uśmiechem obserwowali tę ceremonię.Tylko Marek wciąż patrzył na Ulę.Nie mógł oderwać od niej wzroku.
-No co?-spytała szeptem karcąc go wzrokiem
-Pamiętasz kochanie nasz ślub?
Jak mogła nie pamiętać,był to jeden z najpiękniejszych momentów jej życia.Skinęła głową uśmiechając się czule do niego
-Teraz też chciałbym ci złożyć przysięgę
-Jaką?-spytała zdziwiona
Wziął ją za rękę,poczuła ciepło płynące z jego dłoni
-Przysięgam ci,że kochać cię będę po kres moich dni.Przysięgam,że już będziemy NA ZAWSZE RAZEM
Patrzyli na siebie i wiedzieli,że oboje jej dotrzymają .

Miłosz korzystając z nieuwagi rodziców upychał krawat taty do buzi śliniąc go przy tym okropnie,ceremonie dorosłych były przecież takie nudne.

KONIEC!!!

3 komentarze:

  1. To jest takie słodkie, czułe, rozczulające. Szkoda, że ostatnia część. Gratuluję autorce i czekam na kolejne opowiadanie jej autorstwa. Aleksiss

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego już skończyłaś?
    Twoje opowieści są super. mają mały dreszczyk.
    Kocham je.!

    OdpowiedzUsuń
  3. czytam to setny raz i wciąż się wzruszam...

    OdpowiedzUsuń