Powietrze tężało od pragnień obojga.Ich usta namiętnie syciły się swoim smakiem.Marek nienasycony całował Ulę z jakąś szaloną intensywnością.Słychać było tylko szelest pocałunków i ciche westchnienia.
-Pragnę cię-wyszeptał smakując jej usta
-Bardziej niż ja ciebie?-jej śmiech wywołał u niego jeszcze większe podniecenie
-Jeśli mi nie przerwiesz to będziemy kochać się na tej zimnej podłodze łazienki
-A czy to źle?-spytała bo rozbawił ją tym ostrzeżeniem
-Kusicielko!
-Łazienki są takie romantyczne-chichotała czując jego usta na szyi
-Mów dalej-szeptał a jego pocałunki wywoływały u niej dreszcz
-Kochałeś mnie już pod prysznicem…
-Yhmmm-mruczał a jego usta wędrowały ku jej piersiom
-…W…wiele…razy…-jej głos się łamał
-I teraz też będę…bardzo…gorąco…namiętnie-każde słowo akcentował pocałunkiem
Ula bardzo pragnęła go po tych dnach samotności.Muskała dłońmi jego ramiona,plecy co wywoływało większą intensywność jego pieszczot.Odzież walała się po całej łazience a oni oboje nadzy kochali się szepcząc czułe słowa.Nie straszna im była zimna podłoga ciepło ramion Marka sprawiało ze płonęła,intensywnym magicznym płomieniem.Płonęli oboje!
-//_
Obudziła się cała obolała.
-No tak,podłoga-uświadomiła sobie nagle.
Rozejrzała się i zdziwiła,leżała w ciepłym miękkim łożu,Marek musiał przynieść ja gdy spała.Uśmiechnęła się,spał wtulony w jej nagie ciało.Pogładziła go po ciepłym policzku.
-Mój zazdrośnik-zachichotała cichutko
Patrzyła na jego twarz.Tak bardzo go kochała a on myślał,że coś ją łączy z Aleksem.Oszalał!Przecież nie mogłaby być z nikim innym.Tak o niego walczyła,odnalazła w nim tyle pięknych cech a on w chwili krytycznej znowu jej nie ufał.Czuła do niego zal.Wiedziała ze kochał ją ale wciąż potrafił ją skrzywdzić.Nie było to zamierzone lecz jednak się zdarzyło.Przebaczyli sobie oboje ale jakaś dziwna nuta wkradła się w ich miłość.Już nic nie będzie takie samo.Ula bała się kolejnych nieporozumień.Marek tak łatwo wierzył temu co widział a nie rozumowi i sercu.Zapadła w sen.Śniło jej się ze spada w przepaść a Marek patrzy na nią z góry mówiąc ZDRADZIŁAŚ MNIE.Zerwała się zapłakana.To był tylko koszmar,jej ukochany spał.Dotknęła drżącym palcem jego ust.Marek otworzył oczy.
-Prosisz się o kontynuację kobieto-zachrypłym lecz śmiejącym się głosem dał jej ostrzeżenie
-Jestem przerażona-prowokowała go
-Co?Drwisz ze mnie?
Zerwał się i ugryzł ja delikatnie w udo.Ula śmiała się głośno z niespodziewanego ataku.Marek ponawiał ugryzienia wyżej i wyżej
-Mamo!!!!!!!!!-oboje usłyszeli głos Miłosza
-Mój obrońca przybywa-chichotała zakładając szlafroczek
-Taaa-burknął Marek
-I po uroczym poranku-westchnął przykrywając się kołdrą
Po chwili wbiegł do pokoju Miłosz wskakując do łóżka
-Tata stawaj sypko-krzyczał szarpiąc kołdrę próbował zerwać ją z głowy ojca
Marek bał się trochę by syn nie zobaczył go nagiego wiec wychylił głowę
-A ty smyku już nie spisz?
-Yy jus byłem pospany-odpowiedział grzecznie chłopiec
-Chyba wyspany-Marek zaśmiał się ze słów syna
Miłosz patrzył na ojca zdziwiony tym co go tak mogło rozbawić.
-Mamo…!!!Cemu tata lechoce
-Bo jest głupol syneczku-zaśmiała się Ula
-Cemu gupol?-zapytał malec
-Bo też jest już pospany a śmieje się z ciebie-chichotała
-Aaaaaa…-ze zrozumieniem pokiwał główką
Ula i Marek spojrzeli na siebie rozbawieni.Poranki były takie wesołe,zwłaszcza gdy Miłosz wprowadzał nowe słowa.
-Kocham cię-powiedział Marek bezgłośnie
Odczytała to wyznanie z ruchów jego warg i pokazując mu język wyszła robić śniadanie swoim pospanym mężczyznom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz