W głowie Uli kłębiło się tysiące myśli
-Pierścionek dla niej,jak to dla niej?Czy to sen?
Kiedy Marek wypuścił ją ze swoich ramion wyjął pierścionek z pudełeczka.Wziął
jej dłoń w swoją i bacznie obserwując jej oczy spytał
-Czy jeśli kiedyś na ciebie zasłużę,jeśli zapracuję na twoją miłość zostaniesz
moją żoną?
Ula miała łzy w oczach.Nie mogła mu odmówić,tak bardzo go kochała.
-Tak-wyszeptała cicho
Marek delikatnie wsunął jej pierścionek na palec.Schylił się i złożył na nim
długi pocałunek
Ula nie wiedziała jak ma się zachować,jej serce biło tak szybko
-Jesteś teraz moja-szepnął
-Nareszcie moja
Patrzyli sobie w oczy,w milczeniu.A świat się zatrzymał, tylko On i Ona…
serca biły jednym rytmem.
-//-
-Pani dyrektor-ze śmiechem powiedział Marek
-To pani gabinet.Na pewno będzie potrzebował wielu zmian ale to już Ula twoja
inwencja
Ula usiadła za biurkiem,otworzyła szufladę i wysypała krówki
-Teraz wszystko na swoim miejscu-zaśmiała się
-Ula,muszę cię teraz zostawić samą ,ale to tylko godzinka.Potem zabieram cię
na obiad.
-Poradzę sobie ,idź i wracaj szybko-posłała mu tak uroczy uśmiech że miał
problem by odejść
Wahał się lecz ona go popędziła
-No idź,idź wreszcie
Po jego wyjściu do gabinetu wpadły Iza,Ala i Ela.Piszczały z radości
-Gratulacje pani dyrektor-krzyczały
-Odpowiednia osoba,na odpowiednim miejscu-piszczały z uciechy
-A to co?-zapytała Ala
-Pierścionek!!!!! Zaręczynowy?-Iza aż otworzyła usta
-Tak,Marek mi się oświadczył-skromnie powiedziała Ula
Dziewczyny dopadły Ulę i zaczęły ją ściskać i całować
-A jednak jak w bajce-powiedziała Ala
-No no,kto by pomyślał że zawojujesz prezesa-tu Ela zrobiła śmieszną minę
-A co na to Paulina-zapytała zaniepokojona Iza
-Wściekła się,ale Marek nie pozwolił jej za wiele mówić.Stanowczo oznajmił jej
że nic ich już nie łączy-ze smutkiem powiedziała Ula
-Wiesz,miałam o nim złe zdanie no ale teraz…-nie dokończyła Ala
-Dziewczyny,jest problem!Ja nie wyglądam jak powinna wyglądać narzeczona Marka
Dobrzańskiego!
-Oooo to nie problem-machnęła ręką Iza
-Pobiegnę zaraz do Pshemko a on coś na to poradzi
-Przecież on uwielbia Paulinę ,więc będzie moim wrogiem
-Nic się nie martw-Iza puściła oko
-Dla mnie zrobi wszystko
-Ja zamówię fryzjera-ekscytowała się Ala
-Chyba już czas pozbyć się tego aparatu-ni to stwierdziła ni zapytała Ela
-Chyba tak-powiedziała cicho Ula
-I wyrzucamy okulary!-skakała z radości Ela
Ula czuła że ten harmider wokół jej osoby trochę ją przytłacza ale musi
wyglądać odpowiednio jako narzeczona
-Więc do dzieła dziewczyny,każda do swojej misji!-uśmiechnęła się Ala
Dziewczyny tak jak się zjawiły tak i zniknęły,biegiem!
Ula zamówiła wizytę u ortodonty.Plan przemiany zaczął nabierać kształtów
Kiedy Marek przyszedł po godzinie machina pracowała pełną parą
-Jesteś głodna?
-Mm…Marek,nie mogę pójść z tobą na obiad
-Dlaczego?-spytał podejrzliwie
-Zrozum,dziewczyny tak mnie błagały o spotkanie.Chcą zrobić dla mnie małą
imprezę by uczcić awans i…nasze zaręczyny
Zrozumiał i nie czuł żalu,uśmiechnął się czule pochylając nad biurkiem by
skraść jej buziaka
-A my?-spytał
-My…-tajemniczo powiedziała Ula, spotkamy się wieczorem
-Kolacja z moja narzeczoną-rozmarzył się głośno Marek
-Ale tylko kolacja-zastrzegła ze śmiechem Ula
-No tak,tylko…-Marek zrobił minę męczennika
-Ale…z niespodzianką-tajemniczo powiedziała Ula
-Uwielbiam niespodzianki,a zdradzisz mi chociaż odrobinkę-prosił
-Nie ma mowy mój panie.Przyjedź po mnie do domu o 19
-Jak ja przeżyje bez ciebie do 19,Ula-smęcił Marek
-Przeżyjesz,pa-posłała mu dłonią pocałunek
-Zaraz przyjdą dziewczyny więc zmykaj do siebie-powiedziała niby z groźną miną
Wyszedł,ale nie bez problemów.Wracał cztery razy by ją pocałować.Ula w bardzo
dobrym humorze pomyślała ,ze niespodzianka na pewno sprawi mu przyjemność.
-Do dzieła-powiedziała na głos i ruszyła do drzwi.
-//-
Iza pojawiła się z całym naręczem pokrowców z ubraniami chichocząc przy tym
jak dziecko.Za nią biegły Ala i Ela.Wszystkie bardzo podekscytowane!Wsiadły do
windy i cichutko zaczęły układać plan
-//-
Ula była trochę zmęczona.Ortodonta,okulista,fryzjer,kosmetyczka.Było tego tak
dużo,że aż się za głowę złapała.Dziewczyny były jednak nieubłagane,nie
pozwoliły jej z niczego rezygnować.Teraz już ubrana w piękną ,letnią sukienkę
na delikatnych ramiączkach,opływająca jej kształty czekała na przyjazd Marka.Jasiek na jej widok zagwizdał z uznaniem
-No siostra,jesteś piękna!
Beatka nazwała ją księżniczką a ojcu zakręciły się łzy w oczach,pocałował ją w
czoło.Nie powiedział nic,nie dał rady,łzy wzruszenia dusiły go i bał się że
dzieci nazwą go mazgajem.Jego córka zaręczona i taka piękna.
Ula usłyszała dzwonek do drzwi,serce szalało.Drzwi otworzył Markowi
Józef.Marek zobaczył jego czerwone oczy i przestraszył się
-Stało się coś?-spytał
-Nie,nic się nie stało,tak bardzo cieszymy się z waszych zaręczyn
Marek uśmiechnął się szeroko
-Mam nadzieję że zasłużę na Ulę
Józef uściskał Marka i powiedział
-Jeśli Ula pana wybrała to na pewno pan zasłużył!
Panowie doszli do wniosku że forma pan jest nie do przyjęcia.Są przecież już
prawie rodziną!
-Ula…Marek już przyszedł-krzyczał Józef
Ula stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie.Patrzyły na nią piękne
oczy.Czy to ona?Czy mu się będzie podobała?
-No Ulka,czas się przekonać-powiedziała głośno do siebie
Marek odwrócił się w kierunku otwieranych drzwi.Oniemiał!Ula była dla niego
piękna ale teraz ujrzał zjawiskową istotę.Nie mógł się ruszyć z
miejsca,chłonął tylko jej widok.
Ula śmiała się cichutko w duszy,podobała mu się!Widziała to w jego oczach,jego
usta drżały nie mogąc wypowiedzieć ani słowa.Podeszła do niego pierwsza.
-Czy podoba ci się moja niespodzianka-uśmiech odsłonił jej śliczne białe z
zęby
-Czy podoba?Kochanie…jesteś zjawiskowa-Zapomniał się i przylgnął do jej ust
Po chwili kilka chrząknięć przywróciło go do rzeczywistości.Marek spłonął
takim rumieńcem że aż Ula zachichotała głośno.Wpatrzone w niego twarze
Józefa,Beatki i Jaśka nie okazywały nagany,raczej lekką ironię.
-Przepraszam-powiedział
-Nic się nie stało-zaśmiał się Józef
-Młodość ma swoje prawa
Marek czuł się zażenowany,gdzie on miał głowę!Ale jak mógł myśleć racjonalnie
kiedy patrzył na Ulę.Najchętniej porwałby ją stad i kochał się z nią dopóki
starczyłoby im sił.
-Idziemy?-spytała istota stojąca obok niego
-Tak…tak…tak-powtarzał Marek wyrwany z marzeń
Podał jej ramię.
-Czy mogę cię porwać-spojrzał na nią wygłodniałymi oczami
-Taaak-odpowiedziała przeciągle zahipnotyzowana jego oczami
Wieczór zapowiadał się bardzo ekscytująco,lecz czy dotrą do restauracji? Tego
oboje nie byli pewni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz