Zamknąłem za sobą drzwi. Zmierzałem w kierunku windy gdy tu nagle… usłyszałem huk dochodzący z gabinetu. Przerażony od razu zawróciłem i pobiegłem do pomieszczenia krzycząc
- ULA!-byłem tak przerażony ,że nie zauważyłem jak torebka Violi przewraca się i upada na ziemię. Dopiero później dostrzegłem kilka popękanych pomidorów. Otworzyłem drzwi bez pukania. Leżała na podłodze przygniecione jedną ze skrzynek. Wokół niej rozlewała się plama krwi.
Znowu krzyknąłem- ULA!- od razu podbiegłem do niej by jakoś pomóc. Była nieprzytomna, nie dawała oznak życia, słyszałem tylko jak cichutko bije jej serce, a słabe wdechy i wydechy świszczą przez poruszające się w płucach powietrze. Rozpaczliwie wołałem o pomoc. Nie chciałem jej tam zostawić. Po chwili do gabinetu weszła Viola
- Kto zmarnował moje pomidory?!- wtedy dostrzegła Ule- Boże! Co ty jej zrobiłeś?
- Dzwoń po karetkę!- krzyknąłem i wróciłem do Uli- Kochana wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze.
Z tego co działo się później pamiętam niewiele. Wszystko jak przesiane przez sitko stopniowo zlepiało się w całość. Krzyki Pshemko, pogotowie ratunkowe, płacz Violetty. Najlepiej zapamiętałem jednak moment gdy wbiegałem do szpitala. Jakby instynkt prowadził mnie do odpowiedniej sali. Ujrzałem jej bladą twarz. Wyglądała jak śpiący anioł. Usiadłem przy łóżku i złapałem ją za nieruchomą rękę. Nie zauważyłem jak do sali wszedł lekarz
- Pan z rodziny?
- Tak- odpowiedziałem bez namysłu- Jestem jej przyszłym mężem- kłamałem, ale co miałem zrobić?
- Pacjentka w wyniku uderzenia straciła przytomność. Obecnie jest w śpiączce
- Śpiączce? A wiadomo kiedy się obudzi?- serce waliło mi jak oszalałe
- Tego nigdy nie możemy być pewni. Na razie zostaje tylko wierzyć, że wszystko się ułoży
Lekarz wyszedł klepiąc mnie po ramieniu. Znowu usiadłem na krześle. Tuliłem do twarzy jej nieruchomą dłoń. W sali panowała cisza, rodzina pewnie nie została jeszcze poinformowana. Po pomieszczeniu rozchodziło się tylko powolne pikanie urządzenia, które monitorowało jej serce.
Zacząłem swój monolog
- Dlaczego zawsze musi dziać się coś złego? Dlaczego nie możesz być szczęśliwa? To wszystko przeze mnie. Zraniłem cię tyle razy i choć ty tyle razy mi pomagałaś ja nie wiem jak teraz się odwdzięczyć. Jestem tchórzem, boję się przyznać przed samy sobą ,że zawsze byłem czarną owcą ,która tylko wszystko psuła. Boję się, tak bardzo się boję ,że nie zdążę ci powiedzieć co do Ciebie czuje. Tak bardzo Cię kocha Ula, a ty nie możesz mnie wysłuchać. Tak bardzo chcę żebyś była szczęśliwa i chyba wiem jak to osiągnąć. Odejdę, tak będzie dla Ciebie najlepiej. Muszę zniknąć z twojego życia.
Pochyliłem się by złożyć na jej policzku ostatni pocałunek. Już miałem puścić jej rękę gdy jej dłoń zacisnęła się na mojej. Spojrzałem teraz na jej twarz.
W kącikach oczu dostrzegłem krople łez, które powoli spłynęły w kierunku jej warg.
Nadal trzymała moją dłoń.
Słyszała to co jej powiedziałem, słyszała moje 100% prawdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz