Schodzili coraz niżej. Kanarek zgubił rachubę ilości zakrętów i stopni. Wydawały mu się nieskończoną falą pagórków kłaniających mu się do nóg. Trzpiotka dygotała z zimna. On też poczuł na skórze dziwny , zimny dreszcz. Powiało lodowatym mrozem. Tylko raz w życiu czuł tak przejmujące zimno. Tylko raz nie umiał mu się oprzeć. Potem żałował tej decyzji całe życie. Ale nie było już odwrotu. Wiedział, że to zimno nie jest przypadkowe. I, że takie zjawisko może wywołać tylko jedna istota. Zimna Królowa. Przeczucie go nie myliło. Przed nimi wyrosły nagle drzwi wykute w lodzie , za nimi rozmazane kształty układały się w cieniste istoty. Wujek Dobra Rada tym razem nie miał pojęcia co robić dalej . Przepraszał ,że pomylił korytarze i znaleźli się w takiej beznadziejnej sytuacji. Nie mieli innego wyjścia jak tylko przejść przez lodowate drzwi. Za nimi w swym królestwie panowała Zimna Królowa. Kiedyś Kanarek miął okazję ją spotkać. W gorącym kotle była nieznanym ale ciekawym zjawiskiem. Dawała ochłodę i niesamowity dreszcz nieznanego. Kanarek zobaczył ją po raz pierwszy kiedy był jeszcze mały. Wydała mu się interesująca , a ona szybko pojęła że Kanarek może być dobrym materiałem na jej ucznia. Dorastał pod jej bacznym wzrokiem , choć była daleko. Kierowała jego decyzjami , miała wgląd w jego kontakty z innymi. Któregoś dnia znów zstąpiła do Piekła . Piękna , olśniewająca , powalająca . Nie miała sobie równych. Nie było od niej piękniejszych. Była doskonała. Kanarek nigdy wcześniej nie widział nic tak cudownego. Nie mógł oderwać od niej swoich oczu. W swej naiwności myślał ,że ona może go pokochać tak jak on pokochał ją od pierwszego spojrzenia. Nie zwracał uwagi ,że tak dużo ich dzieli. Że on nigdy nie dorówna jej dostojeństwem , majestatycznym poczuciem wyższości. Chciał być taki jak ona. Imponowała mu jej wielkość. Ona widziała w nim tylko zabawkę . Dobrze prezentował się na jej ramieniu , kiedy dla rozrywki wrzucała nieposłusznych podwładnych do otchłani cienia. On pragnął być tylko z nią. Nie przeszkadzało mu nawet ,że jego nóżki przymarzały do lodowatego ramienia Królowej. Zakochany nie zauważył też kiedy Królowa przestała go na nim sadowić. Kiedy coraz rzadziej pojawiała się w Kotle i kiedy właściwie przestala w ogóle do niego przychodzić. To stało się tak naturalnie. A on uzmysłowił sobie wtedy ,że nigdy tak naprawdę jej nie kochał. To jej czar omotał jego myśli i zawładnął sercem. Kiedy jej nie było ,nie cierpiał z tego powodu. Zdał sobie sprawę ,że ktoś taki jak on nigdy nie będzie mógł być z kimś takim jak ona. A teraz stał u wrót jej królestwa i wszystkie złe wspomnienia wróciły. A ten koszmar znów miał się rozegrać. I wtedy pomyślał o Niej. Jeśli teraz nie załatwi i nie wyjaśni wszystkich spraw z przeszłości , nigdy nie będzie mógł być z Nią tak na prawdę. Demony przeszłości w końcu by go dopadły. A on nie może sobie na to pozwolić. By być z Nią , musi być czysty jak łza. .
Weszli. Zawirowało . Powiał lodowaty wiatr . Nóżki oderwały się od ziemi.Lodowate powietrze zepchnęło ich na krawędź Otchłani Cienia …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz