Całą drogę do Rysiowa nie zamienili ze sobą ani słowa. Marek tępo patrzył przed siebie (czy walka się powiodła-sam nie wiedział za to Ula wylała mu na głowę kubeł zimnej wody) a Pani prezes wpatrywała się w odbicie w szybie i nie dała po sobie poznać jakie targają nią emocje. Tylko te oczy, w nich było witać cały żal i smutek jaki w sobie skrywała. Teraz dopiero Marek uświadomił sobie jaki był głupi. Weszli do domu. Pan Józef zaprosił Marka do środka. Widać było ,że przebaczył i znowu się do niego przekonał. Siedzieli przy stole prawie od godziny. Odpowiadając tylko na pojedyncze pytania ojca Uli. Do kuchni wbiegła Beatka
- Ulaaa?- Co skarbie?- Opowiesz mi bajkę?- A jaką dzisiaj chcesz usłyszeć?- Jakąś nową, sama wymyśl- Dobrze ,więc chodź
Wzięła siostrę za ręke i poprowadziła do łóżka. Beatka wślizgnęła się pod kołdrę i przysłuchiwała się każdemu słowu jakie wypowiedziała jej starsza siostra. Ula zaczęła.
- Opowiem ci dzisiaj bajkę o miłości. Chcesz?- Tak-Dawno temu na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy. Pewnego dnia wyspa zaczęła tonąć. Miłość czekała do ostatniej chwili. Gdy pozostał tylko skrawek lądu, poprosiła o pomoc. Bogactwo powiedziało, że na jego pokładzie nie ma miejsca na Miłość. Duma stwierdziła, że Miłość na pewno by wszystko popsuła na jej uporządkowanym statku. Na zbutwiałej łódce popłynął Smutek, ale zaraz sam odpłynął w dal sam jak palec. Dobry Humor przepłynął obok Miłości, nie zauważając jej, bo był tak bardzo rozbawiony...nagle Miłość usłyszała: - Chodź! Zabiorę Cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec. Miłość była tak szczęśliwa, że zapomniała zapytać, kim jest jej wybawca. Dopiero Wiedza jej powiedziała: - To był Czas, bo tylko on rozumie, jak ważna w życiu każdego człowieka jest Miłość...- zobaczyła ,że Beatka odeszła już w nicość ,więc wstała z łóżka i odwróciwszy wzrok. Zobaczyła przysłuchującego się Marka
-ładna bajka- bo prawdziwa- zastanawiam się...- może chodźmy na spacer. Wtedy porozmawiamy- Dobrze
Wyszli z domu. Przemierzając ulice Rysiowa w ciemnościach nie było widać ich twarzy , nie trudno jednak było odkryć zdenerwowanie w ich głosie.
- Zastanawiam się- spróbował znowu Marek- czy dałabyś mi drugą szanse?- Drugą szanse na co? Na kolejną gre, na kolejny zestaw kłamstw czy na...- miłość -przerwał Marek- A myślisz, że potrafisz kochać?- Wiem to- A myślisz ,że mnie kochasz?- to również wiem- A jesteś tego pewien?- Jak niczego nigdy w życiu- Nie wiem czy nasza miłość nie możliwa jest jednak możliwa- Ula. Powiedz wprost ,że nie chcesz kochać takiego idiotę jak ja. Nie dość, że cię wcześniej zraniłem to jeszcze nie wyglądam tak jak przystało na mężczyznę takiej kobiety jak ty. Mam aparat na zębach, jestem łysy ,a do tego cały posiniaczony. Ty nie chcesz pokochać takiego brzydala jak ja...- Marek! Znowu to robisz. Ranisz mnie. Robisz ze mnie materialistkę, która patrzy tylko na wygląd zewnętrzny człowieka. Włosy odrosną, siniaki znikną, a aparat w końcu zdejmiesz. A zresztą kto powiedział ,że z nim nie jest ci do twarzy? Kocha się nie za wygląd, wręcz przeciwnie za całą resztę. Kocham w tobie wszystko włącznie z aparatem, łysiną i siniakami. A ty kiedy ostatnio powiedziałeś mi co we mnie kochasz? Uprzedzę twoją odpowiedź. Nigdy, nigdy nie powiedziałeś mi co we mnie kochasz. Wiesz dlaczego? Bo nigdy mnie nie kochałeś. Więc po co pytasz czy możesz wziąć to co już dawno jest twoje? Marek spójż prawdzie w oczy. Czujesz się zobowiązany mnie kochać po tym co mi zrobiłeś ,ale to nie jest twoje uczucie. To tylko jakiś oklepany scenariusz chorej książki twojego autorstwa.
Znowu chciała odejść, zniknąć mu z oczu i już się nie pojawić. Zostawiła go i samotnie zrobiła kilkadziesiąt kroków gdy usłyszała wołanie.
- Kocham twoją upierdliwość, prostote, punktualność. Kocham twoją mądrość, wiarę w ludzi i dobroć. Kocham jak się śmiejesz, płaczesz, denerwujesz.- w tym momencie zatrzymała się ,ale nie odwróciła. Kocham twoje stopy, nogi, pośladki. Kocham wcięcie w talii , piersi i szyje. Kocham twoja piękną twarz, twój nos , oczy warki. Kocham twoje puszyste włosy, twój zapach, twój głos.- teraz jej oczy skierowały się w strone twarzy ukochanego. Nie ma rzeczy ,której w tobie nie kocham. Wszystko jest dla mnie najcenniejszym skarbem. Chciałbym móc cię pocieszać, przytulać, ogrzewać. Marzę by cię pocałować. Pragnę utonąć w twych oczach, ale najbardziej chcę żebyś wróciła, abyś uwierzyła w moją miłość. Abyś rzuciła się teraz w moje ramiona. Bym mógł cię już nigdy z nich nie wypuścić. Do szczęścia brakuje mi tylko ciebie. Nie liczy się nic innego. Dziękuje bogu za wszystkie spędzone z tobą chwile, nawet te kiedy płakałaś. Najwazniejsze jest to ,że wtedy byłaś moja, przy mnie ,ze mną.
Ruszyli w swoją stronę. Wtulili się w swoje ramiona.
- Czy teraz mi wierzysz?- Nie, ale mam nadzieje ,że jeszcze mi to udowodnisz- Udowodnie, obiecuje
I złożył na jej ustach pocałunek.
- A Jacek to kto?- zapytał po upojeniu sie chwilą- Jacek to mój facet...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz