niedziela, 7 czerwca 2009
CzarnA bajki pisze...czyli GENIALNA BAJKA O "PIEKIELNYM KANARKU" cz.7 (odcinek 156)
Kanarek nie mógł pozwolić by Trzpiotkę spotkało jakieś zło. Doskonale zdawał sobie sprawę ile kosztowało ją przeciwstawienie się Lucyferowi. Jaką wielką odwagą była jej niesubordynacja . Choć na zewnątrz nie było tego widać , Trzpiotka w głębi duszy była uczciwa , lojalna i dobra dla swoich przyjaciół. Teraz on chciał się jej odwdzięczyć za uratowanie życia. Pobiegł czym prędzej do swojej norki. Po drodze spotkał wracających mieszkańców. Byli nieco oszołomieni ostatnimi wydarzeniami, mimo to zachowywali się normalnie. Choć w Piekle zapanowała Zimna Królowa , jej moc nie dotarła jeszcze do wszystkich zakamarków. Wiele Ognisk nadal się paliło . W wielu Kotłach nadał bulgotały mazie. Od teraz będą musieli przyzwyczaić się do nowych rządów. Ale póki co , nadal jest gorąco , a sadzy nadal jest pod dostatkiem. Kanarek w swoich rzeczach odszukał wielki słownik. Był zakazany, ale dla dobra Trzpiotki nie miał wyjścia jak wyciągnąć go z ukrycia. Słownik zawierał wyrazy w różnych językach świata. Teraz wystarczyło by Trzpiotka przeczytała go i nauczyła się zwrotów. W ten sposób zmieni nieco osobowość i temperament ,będzie mogła zakamuflować własną tożsamość. Pozwoli jej to na oszukanie Zimnej Królowej, która w ten sposób może nigdy nie dowie się kto był zdrajcą Lucyfera. Trzpiotka z chęcią przystała na takie rozwiązanie .Choć zadanie było trudne bo nigdy wcześniej się nie uczyła . Ale i tak była wdzięczna za okazaną pomoc. A Wujek Dobra Rada ofiarował jej wsparcie przy nauce. Cała trójka w końcu odetchnęła z ulgą. Na razie sytuacja , może nie była komfortowa , ale stabilizowała się . Kanarek zerknął ukradkiem w niebo. Może znów Ją zobaczy. Jedynie myśl o Niej dodawała mu odwagi w ostatnich wydarzeniach. Była jego muzą i jego ostoją . Choć była daleko, czuł jej bliskość . Walka nie była taka straszna , kiedy wiedział że Ona jest i będzie na niego czekać. Uratował się dla Niej . I chciał być z nią już na zawsze. Wiedział ,że ta miłość może a nawet na pewno będzie trudna. Byli tak różni. Uczucie jednak przezwycięża najgorsze niezgodności. Tak będzie i tym razem-pomyślał. Z tych marzeń wyrwał go Wujek Dobra Rada. Kolejne problemy. Czy to już nigdy się nie skończy? Rada Mieszkańców oczekiwała co rocznego przedstawienia wykonanej pracy. Kanarkowi zlecono wyczyszczenie kotła pod którym mieszkał. Kocioł był ogromny , a Kanarek nawet nie zaczął. Popatrzył znacząco na Wujka Dobrą Rade. Nawet we dwóch nie uda im się wyczyścić kotła na czas. Rada Mieszkańców zbierała się już za kilka dni. Kanarek wiedział, że jeśli nie wywiąże się z tego zadania może pożegnać się ze wspaniałą przyszłością z Sosną. Mieszkańcy wygonią go na odległy kraniec Piekła. Nie mógł do tego dopuścić. Utrata Jej teraz zbyt dużo by go kosztowała. Rozpaczliwie szukał pomysłu wyjścia z sytuacji. Wiedział ,że jeśli ktoś mu nie pomoże, sam nie będzie w stanie nic zrobić. A tym kimś musi być ktoś potężny, dla którego wyczyszczenie kotła nie będzie wielką trudnością. Kanarek popatrzył w niebo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz