Te powtórzenia, zacięcia i jąkania są celowe.
Chciałam przedstawić to tak jakby opowiadała to Ula, a w takich chwilach jak ludzie opowiadają coś w co bardzo emocjonalnie są zaangażowani to często tak właśnie się zachowują.
To ma być jakby kolejna cecha Uli( którą w serialu też dało się dostrzec). Mam nadzieje ,że udało mi się przedstawić to w taki sposób żeby większość zrozumiała :)
Jeśli ktoś nie czytał WG MARKA to nie zrozumie o co chodziło z mokrymi wargami, zaciśniętą pięścią itp. bo starałam się wszystko ze sobą powiązać :D
Marek zamknął za sobą drzwi. Pochyliłam się do szuflady gdy tu nagle... poczułam ogromny ból w głowie i upadłam. Początkowo przed oczami widziałam nieprzeniknioną ciemność, po chwili jednak dostrzegłam twarz Marka. Niewyraźną, rozmazaną jakby stał za mgłą. Wołał mnie, tak rozpaczliwie mnie wołał ,a ja nie mogłam odpowiedzieć. A później... później znowu to samo, ciemność, nieprzenikniona pustka. Błąkałam się samotnie po... sama nie wiem po czym. Co jakiś czas słyszałam tylko krzyki. W pomieszczeniu był Marek, chyba Viola i... i Pshemko?-Co on tak jęczy?- pomyślałam- płacze jakbym umarła. Umarła! Nie to nie możliwe żebym nie żyła. Przecież to nie jest ani niebo, ani piekło, ani...czyściec? Czyściec istnieje?- przeraziłam się
Z obłędu wybudził mnie jakiś obcy głos. Wołał:
-Proszę się przesunąć, wieziemy ją do szpitala
- Do szpitala? Czyli nie jest ze mną aż tak źle. Zaraz! W szpitalu jest też kostnica.
Przekonałabym się w 100% ,że nie żyję ale usłyszałam dźwięk karetki. Trupa nie zawozili by przecież na sygnale. Błąkałam się w ciemnościach szukając namacalnego dowodu na to ,że żyje.
Wołałam, krzyczałam wręcz ale odpowiadało mi tylko echo. Mój jedyny rozmówca. Samotność i pustka przygniatały mnie z minuty na minutę, a raczej z mrugnięcia na mrugnięcie. Nie wiedziałam ,która godzina odliczałam jedynie czas po ilości zamykających się powiek. Jeśli tak miało wyglądać piekło to nigdy nie chciałam umrzeć. Brakowało mi ciągłego gwaru w jakim byłam nauczona funkcjonować. Bezsilna usiadłam na tej ,,podłodze". Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem. Uczona by walczyć zaczęłam wyrywać sobie włosy, szczypać, łaskotać. Chciałam coś poczuć ale nic mnie nie dosięgało. Nie czułam zupełnie nic. Wtedy znowu usłyszałam głos:
- Pan z rodziny?- Tak.Jestem jej przyszłym mężem
Zaraz zaraz ja nie mam męża. Przeniosłam się do ciała jakiejś innej osoby? Co to jakieś archiwum X do cholery?
Wkurzyłam się . Znowu krzyczałam- HALO!! JEST TAM KTO?- jak zawsze upierdliwa Ula Cieplak. Wzięłam głęboki wdech, pusty wdech bo tam gdzie się znajdowałam nie było powietrza. Starałam się rozpoznać głosy. Obcy baryton i... i dobrze znany mi bas.
-Marek! Marek słyszysz mnie?- wołałam
-On mnie nie słyszał, ale ja dobrze słyszałam i jego i pikanie czyjegoś serca. Mówił do mnie o tym ,że mnie ranił-o czym przecież dobrze wiedziałam- że nie wie jak mi pomóc i... nie nie możliwe.
On mówił ,że mnie kocha. Nawet teraz mnie oszukiwał? Zaraz co on jeszcze mówi? Jak
Cię nie słyszę? Słysze cię dobrze, halo! Jestem tu! Co on robi? Nie odchodź, słyszysz! Nie zostawiaj mnie!- pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam coś innego oprócz pustki i samotności. To ból, ogromny ból umierającego z tęsknoty serca.
Wtedy pikanie nasiliło się. Zrozumiałam ,że to moje serce przyspiesza. Poczułam na policzku mokre wargi. Instynktownie złapałam się za twarz.
Nagle poczułam fale energii i rozpaczy równocześnie. Ścisnęłam dłoń w pięść z rozpaczliwym krzykiem.
Płakałam, tak głośno szlochałam, ale ciche chlipanie rozchodziło się w próżni. Wtedy poczułam jego ciepły oddech na moim ciele. Nie widziałam go, był ukryty za niewidzialną tarczą, ale zrozumiałam ,że zauważył.
Wiedziałam ,że wie ,że jestem i słyszę.
Zrozumiałam ,że nieświadomy niczego przedstawił mi swoje 100 % prawdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz