Get your own Digital Clock

niedziela, 14 czerwca 2009

"NIESPODZIEWANA ZAMIANA" cz.9 wg Pantomimy

Marek wyszedł z salonu blady jak ściana. Gdy zobaczył swoje odbicie nie miał już siły krzyczeć. Na słowa ekspedientki:- Może da się je jakoś przykleić
Wstał z krzesła i ze skamieniałą, załamaną, przerażoną wręcz umierającą twarzą wyszedł bez słowa.
-” Teraz na pewno mam u niej szansę”
Wrócił do domu. Nie jadł nic, nie odezwał się ani słowem. Pościągał tylko lustra i rzucił się na łóżko. Zasnął. Obudził go niezmienny dźwięk budzika. Wstał.
- Nie! Nie! Tylko nie to!-krzyczał wskakując znów do łóżka.-”Spokojnie, zaśniesz i tym razem wstaniesz prawą nogą. Spokojnie. Pech minie. Wdech, wydech” -uspokajał się
Kręcił się i wiercił ale o spaniu nie było mowy. Wstał starannie uważając na nogę ,która pierwsza dotykała ziemi. Szedł ostrożnie w stronę kuchni i nagle przez nieuwagę kopnął stojące przy ścianie lustro. Odwrócił je delikatnie, było rozbite.
- Nie! Nie! Kto mnie tak kara!?
Poszedł po ciuchy, rozłożył je do prasowania.Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Otworzył je a w progu stała Viola
- Cześć. Co ty tu robisz?- Marek? Co ty masz z głową?- Dzięki- burknął- Przyszłam bo byłam w pobliżu i postanowiłam zabrać się z tobą do firmy. A ty jeszcze w piżamie?- A nie widać? Wejdź. Zaraz jak w piżamie?
Oglądną się i zauważył ,że faktycznie nie jest ubrany do wyjścia. Pobiegł i odłączając żelazko zakładał już ciuchy na siebie. Dotarł ubrany do kuchni w której ,,rozgościła się” już Viola.
- Co robisz?- zapytała- Nie wiem gdzie zostawiłem jajkaPopatrzyła na wiadome wszystkim miejsce- Chyba wszystko masz na swoim miejscu- Viola!- No co? Krzyczy jeszcze po mnie, dasz wiarę?
Zjedli zrobioną jajecznice i pobiegli do samochodu. Pomkneli drogą. O dziwo ani nie było korków, ani Marek nie przebił opony. Weszli razem do firmy. Marek bardzo uważał na windę.- Co tutaj tak duszno? - zapytała Viola Anie- Coś robią z wentylacją
Viola i Marek szli w stronę swoich stanowisk. Mężczyzna dostrzegł kilka spojrzeń. Patrzyli na łysą jak kolano głowe. Marek usiadł udając ,że nie zwraca na nich uwagi. PO chwili z gabinetu wyszła jak zawsze punktualna Ula. Spojrzała tylko na Marka powiedziała ,,Witam” i nie komentując jego wyglądu poprosiła go do siebie. Marek ściągną marynarkę, bo z duchoty zaczęło robić mu się słabo. Wszedł w paszcze lwa.
- A cóż to za zmiana w twoim wyglądzie?- Byłem u fryzjera- Zadowolony z efektów?Marek opowiedział Uli całą historie. Śmiała się trochę ale rozumiała jego ból.- Przykro mi. A teraz mogę prosić kawę?- Tak proszę bardzo (uśmiechnął się i odwrócił przodem do drzwi)- Marek- Słucham?( zobaczył jej skrzywioną minę)- Twoja koszulaMarek odwrócił się w stronę lustra i zobaczył wypalony na plecach bardzo widoczny ślad żelazka- Marek ja już ci wybaczam, ale proszę przestań mnie dobijać twoim zachowaniem- Postaram się, zaraz wrócę z kawą- Idź, idź w pokoju- Mam nadzieje, że w pokoju. Jak mnie coś nie potrąci będę za chwilę- burknął i wyszedł
Ula rozmyślała
- ” Rolę się odwróciły, ale przecież ja nie miałam takiego pecha. Ktoś chyba chce go czegoś nauczyć. Bez obaw, poradzę sobie sama z zemstą”

2 komentarze:

  1. Boru!!! Jakie to jest genialne!!! Śmieję się jak głupia i nie mogę przestać. Dubai, przekaż proszę Pantonimie moje gratulację. Za pana Edzia i Marka-ofiarę losu. I, że ją podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha,ha,ha,jesteś genialna. Jeszcze nikt gdzie czytałam opowiadania,nie zrobił z Marka takiej ofermy. Super.

    OdpowiedzUsuń