Niespodziewany obrót spraw spowodował upadek Febo&Dobrzański. Ula odeszła, a wraz z nią Ela, Ala i Iza. Pshemko był bezradny gdy odeszła jego prawa ręka. Zamknął się w sobie i przestał tworzyć . Z dnia na dzień było coraz gorzej. Junior Dobrzański był bezradny do tego jeszcze przyszedł kryzys i firma popadła w ruinę. By zachować resztki godności zrzekł się stanowiska prezesa, a po pewnym czasie odszedł z firmy. Nie mógł znieść utraty Uli, firmy i całego życia. Był złym prezesem, wiedział o tym. Razem z jego odejściem zwolniono 60% załogi, a po kilku miesiącach na drzwiach budynku wisiał już napis ZAMKNIĘTE.
Ula wróciła właśnie z półrocznego pobytu za granicą. Zarobiła co nieco pieniędzy, zmieniła wygląd i poukładała życie. Wiedziała ,że F&D zbankrutowało, ale uwierzyła w to dopiero gdy dostrzegła pogaszone światła w pustych, ukrytych za brudnymi szybami pomieszczeniach. Zrobiło jej się żal Marka i reszty przyjaciół. Sama nie wiedziała dlaczego czuje taki ból. Wmawiała sobie ,że to przecież była tylko praca, ale w głębi duszy wiedziała, że to była część jej życia. Usiadła na ławce przed supermarketem i rozmyślała jak mogła by pomóc. W końcu wpadła na świetny pomysł.
- Maciek zawsze powtarza ,że trzeba inwestować, może wykupie firmę? Tylko czy starczy mi pieniędzy? Umówię się z Krzysztofem na spotkanie.
Przeglądnęła telefon. Nie wiedział czy ma numer. Ku jej zdziwieniu uchował się przed atakiem rozpaczy w jaką popadła gdy dowiedziała się prawdy o Marku. Wcisnęła zieloną słuchawkę i zadzwoniła.
-Słucham?-Dzień dobry, dzwonie w sprawie wykupienia udziałów firmy F&D. Czy znajdzie Pan dla mnie czas?- Tak oczywiście. Może być dzisiaj o 17.00 w ,,Cichym zakątku”?-Tak. Do zobaczenia
“Mam jeszcze godzinę”-pomyślała.
By spożytkować czas poszła do parku. Nakarmiła kaczki, zjadła zapiekankę i usiadła na ławce by odpocząć. Zdawało jej się ,że wymazała już wszystkie wspomnienia, ale myliła się. Bolały one tak samo jak pół roku temu.
“Paulina pozwoliła mężowi żeby zrujnował firmę? Dziwne”- dalej rozmyślała
Zbliżała się godzina 17.00. Ula szybko wstała i zmierzała w kierunku resteuracji. Krzysztof już czekał. Nie poznał jej, wyglądała całkiem inaczej.
- Witam! Jestem…- Pan Krzysztof Dobrzański, tak wiem- A Pani?-Urszula Cieplak, miło mi znowu pana widzieć (podała rękę na przywitanie)-Pani Cie, cie Cieplak?-Tak- Marek bardzo przeżywał Pani odejście i bardzo z tego powodu cierp…- Przejdźmy do setna sprawy (przerwała, nie chciała słuchać kolejnych kłamstw)- A tak oczywiście- Jestem zainteresowana kupnem firmy- Pani?- Tak. Jakiś problem?- Nie- Jaka jest cena?- Cena jest do uzgodnienia. Zależy nam aby firma znowu mogła prosperować.- A więc?- W granicach ***** (nie orientuje się w cenach takich nieruchomości itp. ,więc wybierzcie sobie według własnego uznania)
Ula pomyślała ,, Pieniędzy mi starczy, ale czy to dobra decyzja? Może zdołam wykupić udziały, ale czy poradzę sobie z zarządzaniem firmą?”
-Aha. Muszę to jeszcze przemyśleć.- Tak tak oczywiście- Skontaktuje się z Panem. Do widzenia- Do widzenia
Wyszła. Wsiadła do autobusu i po chwili była już u progu rodzinnego gniazdka. Całą drogę zastanawiała się jaką podjąć decyzje. Gdy już prawie wchodziła do domu nagle złamała obcas w szpilkach.
- Kurteczka!-Ula co się tak przewracasz?- pytał zdziwiony Józef- Złamałam obcas- Ulcia, musisz inwestować trochę w siebie, a nie tylko w całą rodzinę- W siebie ?( zapytała zdziwiona)- No tak ,to może zmienić twoje życie. Złamałaś obcas i zamiast kupić nowe buty, będziesz chodzić w naprawianych? To twoje pieniądze. Postaraj się zmienić dzięki nim swoje życie.
Pan Józef nie wiedział, że właśnie przekonał Ulę do podjęcia decyzji. Chwyciła za telefon.
- Halo, Panie Krzysztofie. Kiedy możemy spisać umowę ?
Czytałam całość... Śliczne opowiadanie :( Łzy się same leją..
OdpowiedzUsuń