Get your own Digital Clock

wtorek, 16 czerwca 2009

"NA ZAWSZE RAZEM" cz.9 wg Małgośki

Ula rozejrzała się po mieszkaniu.Ta martwa cisza sprawiała jej prawie fizyczny ból.Miłosz spał cichutko posapując.Zaniosła go do łóżeczka,ułożyła delikatnie i ucałowała małą główkę.
-Śpij słodko mój skarbie-powiedziała cichutko.
Zamknęła drzwi i poszła do sypialni.Czuła wciąż zapach Marka.Przez jej głowę przemknęły obrazy.Jego śmiech,żarty i przekomarzania,poranne pobudki pocałunkiem.Miłość jaką jej okazywał,rozkosz jaką jej dawał…Spojrzała na jego stronę łóżka…nie było go tam.Stała tak dłuższą chwilę jak skamieniały posąg.Nagle z jej piersi wyrwał się szloch.Upadła na łóżko dając upust swoim łzom.Płakała bo w niej zgromadził się tak wielki ból.Żal,że nagle ich wspólne życie stanęło nad przepaścią.Rozpacz,bo mogła go teraz stracić.Płakała przez wiele godzin mając przed oczami jego obraz.Obraz Marka otoczonego masą aparatury,ból rozrywał jej serce.Zmęczona płaczem usnęła.

-//-

Dobrzańscy uruchomili wszystkie swoje znajomości.Machina pracowała na najwyższych obrotach.Pracowała skutecznie,Marek po dwóch dniach został przewieziony do kliniki w Chicago.Dobrzańscy polecieli razem z nim.A Ula?Musiała zostać.Niepewność sprawiła że stała się jak cień,jak duch krążący po ich mieszkaniu.Miłosz chyba wyczuwał stan w jakim była jego mama.Był cichutki jak ona.Ciągle ktoś do niej wpadał oferując pomoc.Przyjaciele i rodzina chcieli dodać jej otuchy lecz ona potrzebowała samotności.Nic nie było w stanie jej pocieszyć.Wciąż wpatrywała się w telefon czekając jakiś wieści.Na każdy jego dźwięk podbiegała z nadzieją ale i lękiem.
Kiedy okazywało się że to nie telefon od Dobrzańskich siadała rozczarowana.Wpadała znowu w swój otępiały stan.

-//-

Była już noc.Ula leżała nie mogąc zasnąć.Kiedy odezwał się telefon wiedziała,że to ten na który czekała.Wzięła głęboki oddech i podniosła słuchawkę
-Ula?-był to Krzysztof
-Tak-jej głos był ledwie słyszalny
-Ula,Marek jest już po operacji.To była bardzo trudna operacja.Jego stan jest wciąż bardzo ciężki,ta doba będzie decydująca.Ula…-usłyszała jego płacz
-Ula…musimy się modlić
Ula rozpłakała się nie wiedząc co powiedzieć.Tak czekała na pomyślne wieści.Tak czekała!A teraz…nadal musi żyć w niepewności.Doba!Boże,jak ona ją przeżyje!
-Ula jesteś tam?
-Tak tato,jestem-jakaś siła zaciskała jej gardło
-Tato…proszę daj mi znać gdy…gdy coś się zmieni.
Nie!Nie przyjmie do wiadomości że jest źle.Musi być dobrze!Musi!Musi!!Bo inaczej…jej życie straci sens.
-Dobrze,jak tylko coś się zmieni zadzwonię.
Krzysztof rozłączył się.Ula jeszcze przez długą chwilę trzymała słuchawkę przy uchu.
Zajrzała do synka,spał spokojnie.Przykryła go kołderką i wróciła do sypialni.Położyła się.Jej wzrok spoczął na odbiciu światła lampy na suficie.Chciała się modlić lecz nie mogła,nie mogła się modlić do boga .Gdyby się do niego modliła oznaczałoby to,że Marek umiera.A przecież on nie mógł umrzeć!Nie teraz.
-Kochany-wyszeptała cicho jak modlitwę
-Jestem tu i bardzo cię potrzebuję.Nasze dziecko też ciebie potrzebuje.Nie rób nam tego,nie zostawiaj nas samych.Walcz…nie poddawaj się!Moje serce jest przy tobie,ono doda ci sił,tylko walcz kochany!
Przemawiała tak na głos,wiedziała że ją usłyszy.Czuła że jej głos dotrze do niego i doda mu sił.Nie wiedziała jak długo do niego przemawia.Czy były to minuty ,czy godziny.Błagała go by żył…dla nich.
-Ula kochanie,przecież ja zawsze będę przy tobie.Zbyt mocno cię kocham

Ula zerwała się i nie wiedziała czy to był sen,czy może naprawdę go słyszała.Rozejrzała się po sypialni.Marka nie było przy niej…wiec to był tylko sen.Łzy popłynęły po jej twarzy
-Kochany gdzie jesteś-wyszeptała
W tej chwili zadźwięczał telefon.Ula szybko złapała słuchawkę
-Halo-jej głos drżał w oczekiwaniu
-Ula,tu Krzysztof-krzyczał w słuchawkę
-Ula,kochanie,Marek odzyskał przytomność-jego głos był przepełniony szczęściem
Milczała,słuchała tylko.To było jak poezja,jak cudowna pieśń
-Ula i wiesz co powiedział jak otworzył oczy?
Ula płakała w słuchawkę nie mogąc wypowiedzieć nawet słowa
-Powiedział…tato dlaczego Ula płacze,przecież jestem przy niej
Jej szloch wypełnił się radością
-Tato,powiedz mu że go bardzo kocham…i…czekam na niego
-Dobrze,przekażę mu.Musze już kończyć.Dobranoc kochanie,ucałuj od nas Miłoszka
-Zaraz to zrobię…Tato?
-Tak?
-Dziękuję…-w jej głosie była wielka wdzięczność
-To my ci dziękujemy za siłę walki jaką dałaś naszemu synowi
Połączenie zostało przerwane.Ula otarła oczy,uśmiechnęła się i poszła do pokoju syna.Pocałowała maleńka rączkę i powiedziała szeptem
-Skarbie,tata do nas wraca

cdn…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz