Get your own Digital Clock

piątek, 12 czerwca 2009

MIĘDZYGALAKTYCZNY KNUR wg Triss

Żył sobie kiedyś knurek. Nie, właściwie Knur. Piękny, dumny Knur. Mial cudnie podkrecony ogonek, zadbana siersc.zyl na planecie Świn. szczycil sie znakomitymi genami. wlasciwie byl prototypem. taki przeknurod najmlodszych lat znal swoja wartosc. wiedzial, ze jest przystojny, urzekajacy, ujmujacy.dziecinstwo uplynelo mu na beztroskim tarzaniu sie w blotku, rozmowach z rozowymi swinkami.och, jakze mile bylo wspolne wyszukiwanie nienaruszonego bagienka, ten dreszcz emocji podczas pierwszego skoku do miluskiego blotka!Knurek dorastal. Wyznacznikiem tego byl fakt, ze jeszcze bardziej podkrecil mu sie ogonek. nic lepszego nie moglo go spotkac, wszystkie swinki patrzyly na niego, urzeczone dlugoscia i sprezystoscia owego ogonka.nadeszla i doroslosc. a wyznacznikiem tego bylo jeszcze prazniejsze podkrecenie ognka.tak, knurek byl dorosly.nadszedl wiec czas na odbywanie miedzygalaktycznych podrozy. bylo to zwiazane z prowadzeniem rodzinnej firmy, ktora knurek mial, rzecz jasna, pokierowac w przyszlosci.knurek miewal okresy, kiedy myslal samodzielnie. to go przerazalo. Rozowa Swinka mowila, ze to niestosowne i on sie z nia zgadzal. Nie dosc, ze niestosowne, to niebezpieczne. Mama Knurka opowiadala mu kiedys bajke o Przeknurze Buntowniczku, który, o zgrozo, zaczal myśleć. Dodac należy, iż mialo to nieodwracalne skutki. Przeknurek Wędrowniczek cale swoje dorosle Zycie musial podejmowac samodzielne, przemyślane i odpowiedzialne decyzje.Na szczescie, to była tylko bajka. A każdy szanujący się knurek wie, ze bajki SA opowiadane przez dorosłych i odpowiednio rozowych, by przestrzec male i niedostatecznie rozowe swinie przed robieniem głupstw. I na szczescie każdy zna zakończenie tej bajki- Przeknurek Wędrowniczek przeszedl pelne przeobrażenie w myslaca istote, nie było mu z tym dobrze.Ale nasz knurek był bezpieczny- nawet przez chwile nie chciał podejmowac decyzji.Knurek znal jeszcze inne bajki, te duzo bardziej mu się podobaly- O Szalonym Imprezowiczu, O Trzech takich, Co Balowali Do Rana I Mieli Się Swietnie. To były dobre bajki.Często, wespół ze swym przyjacielem, Parchatym Prosiatkiem, planowali swa wyprawe na inne planety. Rozumieli się dobrze, znali dlugo, lubili te same rodzaje blotka, mieli podobne chlewki. Tak, to była przyjazn.A jeśli chodzi o Rozowa Swinkę, to coz, była piekna. Spełnienie wszystkich ambicji reprezentacyjnych- dobry genotyp, swietna prezencja, ogolna oglada, zawsze pasowala do krawata. Ideal. Dobrze im było razem, wszyscy ich podziwiali, zazdrościli odpowiedniego odcienia różowatości, dopasowanych kopytek, slicznego i gustownego chlewika. A jak pieknie wygladali razem pośród tlumu, kroczyli dumnie, byli ozdoba każdej Rozowej Parady.Rozowa Parada była wazna okazja do świętowania- należało się prezentowac parami. Wygrywala oczywiście najbardziej dopasowana para- najwięcej punktow stosowności dostawalo się za płytkość i bezmyślność. Dodatkowo można było nadrobic troche punktow za dobor biżuterii. Knurek i Rozowa Swinka zawsze wygrywali.Knurek miał dobre i szczesliwe zycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz