Minęły dwa dni odkąd Ula wyszła z Febo&Dobrzański bez zamiaru powrotu.
Przeszła już chyba wszystkie etapy załamania, wściekłości.
Płakała całymi dniami. Józef chciał wiedzieć co stało się jego córce.
Powtarzała mu ze jeszcze nie czas na wyjaśnienia.
Nie była mu w stanie cokolwiek tłumaczyć. Marek dzwonił i dzwonił w końcu musiała wyłączyć telefon. Nie mogła z nim rozmawiać.
-Jak mogła mu tak zaufać,dlaczego była tak ślepa?! Myślała ze ją pokochał a on…oszukiwał ją,wykorzystywał.
-Marek,jak mogłeś-szeptała płacząc
W tym samym czasie Marek miotał się po mieszkaniu Seby.
Pił kolejnego drinka, lecz ból nie mijał. Widział wciąż obraz jej oczu wypełnionych smutkiem i łzy.
To on był nim winien.
-Marek,przejdzie jej. Zobaczysz, jeszcze będziesz miał szansę się wytłumaczyć - pocieszał Seba
-Nie,ona mi nigdy nie wybaczy-było tyle bólu w jego głosie
-Jestem cholernym idiotą Seba! Ona była moja, ufna, szczera a ja?! Zawiodłem ją , oszukałem!!!Miałem czas by jej wszystko wyjaśnić i co? Stchórzyłem -krzyczał jak szalony
Nagle z rozmachem rzucił drinkiem o ścianę.
Szkło rozprysło sie po pokoju.
Seba podskoczył przerażony -Marek uspokój się!
-Widzisz Seba, ta szklanka to moje życie. Nic już z niego nie zostało. Wszystko czego dotknę spieprzę! Zatoczył się na ścianę i zsunął na ziemię. Siedział tak przez chwilę patrząc w sufit.
Nagle złapał się za głowę i krzyknął -Ulaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Marek był pijany a Seba nie wiedział co ma robić. Nie potrafił mu pomóc.
-Marek a może ja z nią porozmawiam? Marek zaśmiał się histerycznym śmiechem -I myślisz że ona cię wysłucha?! Zwariowałeś!
Siedział dalej przybity na podłodze. -Seba,ona nawet nie odbiera telefonu
-A może idź do niej do domu - wpadł na pomysł Seba
-Myślisz,że mnie wpuści-ożywił się Marek
Ta myśl dodała mu sił. Jeśli go jeszcze kocha to go wysłucha.
Zerwał się z podłogi, pójdzie teraz, nie może czekać.
Zatrzymał go jednak Seba - Oszalałeś, jesteś pijany gdzie ty się wybierasz
-Do niej, muszę, to czekanie mnie dobija
-Marek spójrz na siebie, jak ty wyglądasz!
-A jakie to ma znaczenie, jadę
Nic nie dało tłumaczenie. Marek wsiadł do samochodu i pojechał prosto do Rysiowa.
W oknach domu Uli paliły się światła to dodało mu otuchy. Biegiem pokonał dystans między samochodem a schodami.
Nacisnął dzwonek, po chwili usłyszał głos Józefa
-Kto tam?
-To ja Marek Dobrzański
Drzwi otworzyły się z trzaskiem
-Panie Marku co pana sprowadza tak późno? O boże co się panu stało, jak pan wygląda?!
-Nic, naprawdę. Chciałbym porozmawiać z Ulą
-Proszę niech pan wejdzie
-Ula!!!! Pan Marek do ciebie!
Ulę jakby raził grom. Nie chciała go widzieć! Bała się jednak, że o wszystkim dowie się ojciec. Ostrzegał ją przecież przed Markiem. Trudno, porozmawia z nim.
Zobaczył Ulę wychodzącą z pokoju. Przeszył go ból.
Ona cierpiała przez niego, była tak potwornie smutna
-Ula-wyszeptał
-Marek?Co cię sprowadza -usłyszał obcy głos
Jednak go nienawidziła.
-Chciałbym z tobą porozmawiać -powiedział cicho
-Dobrze, chodź do mego pokoju
W Marku zrodziła się nadzieja, ale gdy tylko drzwi pokoju się zamknęły zrozumiał jak bardzo się łudził
-Rozumiem że przyszedłeś po swoje udziały -powiedziała oschle
Zaprzeczył ruchem głowy, patrzył w jej oczy lecz widział tylko obcą osobę
-Ula, to wszystko nieporozumienie
-Skoro nie przyszedłeś po udziały to nie mamy już sobie nic do powiedzenia
-Ula…ja…kocham cię - powiedział załamanym głosem
Ula zaśmiała się ironicznie
-Chyba już wystarczająco powiedziałeś a teraz wyjdź!
Próbował wziąć jej dłoń w swoją, ale zabrała ją z odrazą. Spuścił głowę
-Wybacz. Już wychodzę, nie musisz mnie odprowadzać. Trafię sam
Gdy tylko zamknął drzwi Ula upadła na kolana szlochając
-Dlaczego mi to robisz-łkała
Marek wsiadł do samochodu. Oparł głowę o kierownicę.
Jej nienawiść i oschłość go dobiła. Nie czuł już działania alkoholu.
Czuł tylko tępy, przejmujący ból. Stracił nadzieję.
Przestała płakać, w jej głowie zaświtała myśl
-Muszę stąd uciec inaczej nie zapomnę
Włączyła telefon, drżącą ręką wykasowała nr telefonu Marka.
-Zadzwonię do Ali- pomyślała
Chwilę trwało zanim się z nią połączyła.
-Ala,ty często wyjeżdżałaś więc może poleciłabyś mi jakieś miłe miejsce. Muszę stąd wyjechać…
c.d.n. .............................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz