Get your own Digital Clock

sobota, 13 czerwca 2009

"NA ZAWSZE RAZEM" cz.5 wg Małgośki

Marek patrzył na śpiącą Ulę.Uwielbiał wpatrywać się w jej twarz otoczoną rozsypaną burzą włosów.Widział że śni o czymś miłym.Uśmiechała się delikatnie.Koszulka podciągnęła się na jej spoconym ciele odsłaniając brzuch.Patrzył jak zahipnotyzowany,brzuszek Uli żył własnym życiem.Marek widział jak mała istotka wewnątrz przemieszcza się.Położył na nim rękę,jego synek w jednej chwili uspokoił się.Marek zaczął po cichutku do niego przemawiać
-Widzisz mój maleńki,my cię z mamą strasznie kochamy,chcemy byś rósł zdrowy i szczęśliwy.Ale powinieneś wiedzieć że mama odkąd jesteś wiele przeszła.Więc mam prośbę.Daj jej troszeczkę odpocząć,ona tak ślicznie śpi.Nie budźmy jej,dobrze?
To dziwne ale dziecko przestało się kręcić
-Zrozumiał mnie,mój maleńki-powiedział z czułością
-A co tam moi chłopcy kombinują-nagle odezwała się Ula
Marek spiekł raka,poczuł się głupio przyłapany na rozmowie z jej brzuszkiem
-Prosiłem naszego synka by dał ci pospać kochanie-powiedział z niewinną minką
-I co,posłuchał cie
-A żebyś wiedziała,widzisz jaki już jest grzeczny
-To się jak widzę już świetnie dogadujecie…faceci.-powiedziała
Po minie Marka Ula widziała że jest okropnie z tego faktu zadowolony
-Ula a jak damy naszemu synkowi na imię?
-Nie myślałam jeszcze o tym
-Ja też nie ,ale skoro się tak za kumplowaliśmy to powinienem mówić do niego po imieniu
Ula wybuchła śmiechem aż jej się brzuszek trząsł
-Faceci…już kombinują…
Marek przytulił się do niej mocno
-Kochanie przecież jesteśmy ojcem i synem ,musimy mieć dobre relacje
-Marek przestań bo mi brzuch pęknie ze śmiechu-chichotała jak szalona
-Ale przyjmiemy cie do paczki jeśli dasz mi buziaka
Pocałował ją wolno,delikatnie lecz pragnienie dało o sobie znać i pocałunek zaczął się robić coraz bardziej namiętny.Brzuszek Uli zaczął się znowu ruszać.Ula zachichotała
-Uważaj kochany on nas podgląda
Śmiali się jeszcze długi czas.Marek dał jej buziaka w nosek
-Ok wstaję,pora zrobić śniadanie,czas nakarmić rodzinę
Puścił do niej oko i wyszedł do kuchni
Ula leżała w łóżku gładząc brzuszek
-Wiem…powinieneś mieć na imię Miłosz,bo jesteś stworzony z miłości.Podoba ci się to imię synku?
Miłosz dał znać kopiąc mamę w brzuszek

-//_

Ula czasem zaglądała do biura,tego dnia była na zakupach.Szukała ubranek dla Miłoszka.Znalazła kilka ślicznych i postanowiła pokazać je Markowi.
Władek na jej widok tak się rozpromienił że aż ucałował jej dłonie.
-Ppani Ulu wywygląda pani jak cudowne zjawwisko
-Dziękuję panie Władku,pan tez widać szczęśliwy
-Nno tak,bo Ela zggodziła się wwwyjść zza mnie
-O boże jak wspaniale…gratuluję
-Bardzo ją ta wiadomość ucieszyła.Kolejna szczęśliwa para.
Wchodząc do biura Marka wyściskała Violettę która też się strasznie ucieszyła na jej widok
-Ulka jak ty ślicznie wyglądasz!A jak nasz Marek Junior?
Mówiąc to pogłaskała jej brzuszek.Ula zaśmiała się
-Taki sam niesforny jak tata-chichotała
-Jest u siebie,dobrze że przyszłaś.Może wyciągniesz go z tych papierzysk
Ula otworzyła drzwi do gabinetu męża,zajrzała.Marek rozmawiał z dyrektorem finansowym.Był to miły,bardzo przystojny chłopak który zaczął pracę zaraz po ich podróży poślubnej.Ula po szpitalu nie mogła pracować,lekarz jej zabronił a Marek był nieubłagany.Tomek,bo tak miał na imię zobaczył ją i z uśmiechem zawołał
-O pani Ula,jak miło panią widzieć
Marek zerknął i twarz mu się rozjaśniła.Podszedł do niej,wziął ja za rękę i zaprowadził na kanapę.
-Co ty kochanie tu robisz-powiedział trochę z wyrzutem
-Nie mogłam usiedzieć w domu,wyszłam wiec na zakupy
-Na zakupy!?-Marek miał niemiłą minę
-Oj nie złość się na mnie kochany-powiedziała robiąc maślane oczka.
Marek nie umiał być długo na nią zły
-Nie mogłaś zadzwonić do mnie,zrobiłbym zakupy w drodze do domu
-I tak zrobisz-zaśmiała się Ula
-Byłam na innych zakupach,szukałam coś dla Miłoszka
-I…-zaciekawił się Marek
-I znalazłam,popatrz…-uśmiechała się bardzo szczęśliwa
Tomek widząc że tylko przeszkadza wycofał się cicho z gabinetu.A przyszli rodzice ekscytowali się widokiem maleńkich niemowlęcych ubranek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz