Wrócił do gabinetu, położył tace i pocztę. Ula patrzyła na niego z pode łba.
- To jak ci się podobała zabawa w śledzenie?- Głupio mi teraz. Pewnie nie uwierzysz, ale bałem się o Ciebie- Aha( obojętnie) Nadal jednak nie rozumiem twojego zachowania. Ciagle się potykasz, przewracasz, oblewasz, zapominasz. Co się z tobą dzieje?- Obiecaj mi ,że wysłuchasz mnie do końca- Dobrze-Obiecaj- Obiecuje- Jak odeszłaś świat się zawalił, nic mnie nie interesowało, praktycznie umierałem. Jakimś cudem nagle dostałem wiadomość, że jest nowy prezes. Na początku nie chciałem iść, ale później ojciec powiedział mi tylko ,że Dobrzańscy się nie poddają. Przyszedłem i zobaczyłem Ciebie, piękną kobiete. Na początku Ciebie nie poznałem, ale te oczy… One nigdy się nie zmienią. Przyjełaś mnie z otwartymi rękoma i wtedy pech wtrącił się w moje życie.- A próbowałeś się go pozbyć?- Jak?-Przejść pod drabiną, stłuc lustro…- Stłukłem- I co?- I przypaliłem koszulke- Chyba nie potrafię Ci pomóc- Pierwszy raz od dłuższego czasu( uśmiechnął się) Ulka dlaczego ty mi nie wierzysz?- Wierze ci- Ale nie chcesz przyjąć do wiadomości ,że ja Ciebie Koch…- (celowo przerwała) Viola! Viola!- Słucham!- Cukier proszę-Ok już przynoszę- Marek skończyłeś?- Nie! Dopiero zacząłem- Ale ja już skończyłam, mam dużo pracy. Do widzenia
Wygoniła go. Nie chciała słuchać, dopuścić tego do wiadomości. Zamknął za sobą drzwi. Wtuliła głowę w dłonie i zaczęła płakać. Jak zawsze żalenie się nad sobą przerwał jej niespodziewany gość. W drzwiach stanął Marek.
- Czy powiedziałam PROSZĘ?! (krzyczała udając złość) Nie, nie powiedziałam, więc nie wchodzi się jak bydło bez zaproszenia!
Marek nie zwracał uwagi na jej krzyki. Widział ,że coś jest nie tak. Podszedł do niej.
-Ula co się stało?- Nic Marek, naprawdę nic- Nie wierzę ci. Przecież widzę- Pilnuj swojego nosa, a od mojego się odczep- Ale Ula nie pozwolę ci płakać- Już dawno pozwoliłeś, teraz już tego nie zmienisz- Ale mogę zapobiec temu co będzie- Nie możesz. Nie potrafisz- Skąd wiesz?
Ula nie wytrzymała. Wybuchła gniewnie- Próbujesz mi pomóc, a przez Ciebie płacze. Zniszczyłeś rok mojego życia. Z człowieka zmieniłam się w potwora. Przyjęłam cię z powrotem z nadzieją ,że sobie poradze. Teraz nagle ty przychodzisz i próbujesz wmówić mi swoją miłość! Myślisz ,że co? Że rzucę ci się na szyje i wybacze wszystko od tak! Może kłamstwa przychodziły ci jak pstryknięcie palcami, ale z wybaczaniem nie ma tak łatwo! Przyjmij do wiadomości, że jak już coś zburzysz to trudno to w identyczny sposób odbudować.
- Ale Ula…- Żadne ale… Chce pobyć sama!
Wybiegła z gabinetu zatrzaskując drzwi
- I zrozum tu kobiety? -westchnął Marek i wyszedł w poszukiwaniu Uli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz