Ula stała jak wryta przed gabinetem Marka. Nie chciała słuchać tegowszystkiego, ale nie starczyło jej sił żeby odejść. W głowie ciąglesłyszała słowa Sebastiana ‘ A pomyśleć, że gdyby nie weksle, nawet byś jejnie dotknął’ i przeraźliwy śmiech obu panów (Marka i Seby). Naglezobaczyła przed sobą drania, który zwodził ją i oszukiwał- Marka. Patrzyłna na nią, z przerażeniem.
-Zniszczyłeś mi życie.Wyszeptała dziewczyna i znikła z jego oczu. Z gabinetu wyszedł Sebastian,patrzył pytająco na Marka.
-Słyszała, słyszała to co nie trzeba końcówkę naszej rozmowy, tą.. otych, o tych cholernych wekslach! Nie usłyszała najważniejszego- że jąkocham.
Rzekł rozpaczliwie Marek i opierając się o ścianę, ukrył twarz wdłoniach.
*Ula wpadła do domu, po jej policzkach ‘ciurkiem’ spływały łzy.
Józef widząc to, spytał:
-Ulcia co się stało?! Czemu płaczesz?!
Nie odpowiedziała. Poszła do swojego pokoju, położyła się na łóżku.
Dla niej wszystko bylo jasne. Najpiękniejsze chwile w życiu- chwile zMarkiem, były dla niego udręką. Walką o weksle. A ona myślała, że gozmieni.
-Świni nie da się zmienić! - pomyślała głośno.
*Marek pojechał do domu. Chciał przeprosić Ulę, lecz nie starczało musił żeby po tym wszystkim spojrzeć jej w oczy. Dopadły go wyrzuty sumienia,co tu więcej gadać.
W domu zastał Paulę. jak zwykle piękną, chłodną, stanowczą.Oglądała jakiś katalog.
- O kochanie jesteś już, to dobrze się składa, pomożesz wybrać midodatki!
- Paula, nie mam do tego głowy…
- A do czego masz?! -wykrzyczała.
Zapowiadała się kolejna awantura. Marek nie miał do tego głowy.
Myślało Uli.Jak mógł ją tak zranić i oszukać.Nad tym samym myślała Ula. Jej oczy były smutne i czerwone od płaczu.
Myślała nad tym co będzie jutro. Jak pójdzie do pracy.
Nie, nie pójdzie. Złoży rezygnację. Ale rezygnację też będzie musiała zanieść doMarka. A ona tak nie chciała się z nim spotkać.
Patrzeć na niego. Wtem poczuła, że oczy jej się kleją i zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz