Get your own Digital Clock

sobota, 27 czerwca 2009

"ULA CIEPLAK - DYREKTOR FINANSOWY"...czyli odcinek 162 wg interpretacji Martham

Ula była zszokowana zachowaniem Jaśka. Bezwiednym krokiem wracała do domu snują się jeszcze po ciemnych ulicach. Tysiąc myśli chodziło jej po głowie. - On naprawdę oszalał. To nie ten sam Jasiek. Modeling zawrócił mu w głowie i stworzył potwora. A najgorsze, że to JA jestem temu wszystkiemu winna. Wkońcu ja go w to wpakowałam. – myślała. W domu panowała cisza, a na kuchennym stole czekał na nią zimny obiad. Beatka usłyszała otwierające się drzwi i szybko przybiegła do przedpokoju. - Ula! - Cześć Beti. – powiedziała ściskając młodszą siostrę. - Czekaliśmy na ciebie z obiadem. No i zaczęliśmy bez ciebie, bo wszystko by wystygło jakbyśmy tak długo czekali. - Wiem. Przepraszam Beti. - Ula? Co tak długo? – powiedział pan Józef wychodząc zza rogu. -Bardzo was przepraszam, ale musiałam jeszcze załatwić pewną pilną sprawę. – odpowiedziała córka, a w głosie jej było słychać załamanie. - Pani Dąbrowska ugotowała pierogi. Nie tak dobre jak twoje. Odłożyłam ci trz cztery bo inaczej by ci nic nie zostawili. – mówiła Beatka licząc palcem każdego pierożka. - Dziękuję, ale nie jestem głodna. Raczej trochę zmęczona. Lepiej położę się spać. –dodała Cieplakówna i ruszyła w stronę pokoju. Tymczasem Paulina siedziała sama w mieszkaniu. Leżała na łóżku nadąsana, gdy nagle trzasnęły drzwi. Po chwili w drzwiach pokoju pojawił się Marek. - Cześć Paula. – przywitał ją. Ta nie odpowiedziała. Kładąc teczkę na podłogę i zdejmując krawat spojrzał na nią z zimnym wyrazem twarzy. - No tak. Zapomniałem, że jesteś na mnie obrażona. - Nie obrażona tylko zirytowana twoim zachowaniem. Dziwisz mi się? Co ja mam myśleć kiedy ty ciągle wracasz póżno do domu, kiedy ty mnie wogóle nie słuchasz, gdy masz przedemną jakieś tajemnice? – krzyczała wstając z łóżka i idąc w stronę narzeczonego. - Ale ja nie mam przed toba żadnych tajemnic. – kłamał myśląc, że to w dobrej sprawie. - Byłem z Sebastianem na piwie. – odparł. - I do tego mi kłamiesz. – dodała panna Febo. -Paula. Uspokój się. Nie mam siły się z tobą kłócić. - Ale na panienki to ty masz siłę. – wypominała. Marek wyłączył światło i położył się. Nie chciał już więcej wysłuchiwać jej bezpodstawnych oskarżeń. Nie miał nawet siły się na nią gniewać. Co wieczór powtarzał mu ciągle to samo gdy wracał do domu. Tak naprawdę to nie był już dom. Lecz cztery puste ściany, w których czuł się jak w klatce. A to wszystko powodowała jego narzeczona. Osoba, z którą powinien być blisko. A był, mimo bliskości ciał, od niej bardzo daleko. Odsuwali się od siebie każdego dnia coraz bardziej. Już się nie rozumieli jak dawniej. Ten płomyk namiętności dawno się spalił w ich sercach. Teraz pozostała pustka. Ula chciała być wcześniej w pracy mieć pewność, że ma wszystko przygotowane. Gdy chciała odebrać kluczyk z recepcji, okazało się, że pan prezes już go wziął. Asystentka weszła do gabinetu i zobaczyła Marka pracującego przy biurku. - Witaj Ula! Co tak wcześnie? – powiedział, wstał od biurka i ją ucałował. Całowanie jej na powitanie było już z jego strony spontanicznym gestem. Czymś tak normalnym. Tak realnym. Nie czuł już dyskomfortu. - I jak? Zdenerwowana?- spytał z podekscytowaniem. - Trochę – odpowiedziała.
- Nie masz czym. Dasz radę. Ratowałaś mnie już z gorszych opresji. Nieraz myślę, że to ty powinnaś być tu prezesem. – zażartował bez przerwy uśmiechając się w jej stronę. - Przestań. – powiedziała zawstydzona rumieniąc się, odwracając od niego lekko głowę i szeroko szczerze uśmiechając. W międzyczasie z pracowni Pshemko wydobywały się przerażające dla wolnego obserwatora krzyki. Na drzwiach była wywieszona kartka: NIE PRZESZKADZAĆ! PSHEMKO PRACUJE Azyl Pshemko wyglądał jak dżungla, w której zamiast bujnej roślinności można było zauważyć stosy porozrzucanych ubrań. -Nie! Nie! Nie! Mówił rozwścieczony projektant biorąc od pomocnika z żółtą szarfą brania i rzucając je na podłogę. - To miał być perłowy turkus! A co ty mi tu dajesz, co? Izabella notuje? Czy Izabella notuje?! Widziała co żółty Kuba zrobił?- pytał zirytowany zabieganą Izę. - Tak panie Przemysławie. Widziała. – odpowiedziała speszona. - To teraz czerwony Kuba. Przynieś mi proszę czekoladę. – odparł zadowolony Pshemko siadając na swoim czerwonym fotelu. - Już się robi mistrzu. – powiedział pomocnik wybiegając z pracowni. Drugi patrzał się na wszystko z grumasem na twarzy. - A co żółty Kuba się tak gapi?! Co się gapi?! Niech to posprząta! – wrzasnął mistrz. Ula i Marek stali przy regale i rozmawiali. Byli tak blisko siebie, że żadne z nich nie potrafiło utrzymać przy sobie rąk. Marek obejmował ją delikatnie. Nie wpatrywał się już w nią tak jak kiedy zaczynała prace w F&D, z odrazą. Teraz zauważał jej cudne oczy w kolorze rozkwitającej wiosny wpadające odcień spokojnego oceanu. Mógł się w nie wpatrywać godzinami. - Mam nadzieję, że jak się to skończy to będziemy mogli wreszcie się gdzieś wybrać, odpocząć. – powiedział robiąc maślane oczy w stronę Ulki. - Wybór nowego dyrektora nie rozwiąże od razu problemu. Co będzie z tym raportem? –mówiła roztargniona. Marek bujał w obłokach, myślami był w innym miejscu, odległym od zwykłej, szarej rzeczywistości, a Ula stała twardo na ziemi. - Ula, nie myśl teraz o tym. Zrelaksuj się choć przez chwilę. – po tych słowach dotknął palcami twarz upragnionej i zaczął namiętnie całować. Asystentka bez sprzeciwu dała ponieść się chwili, zapominając o narzeczonej szefa. Po błogim pocałunku oparła swoją głowę o jego bark, a on ją objął swoimi silnymi rękoma. Już o nic się nie potrafiła martwić. Uśmiech rysował się na jej porcelanowej twarzy. Marek zamyślił się i dumał. W domu Cieplaków wróciło wszystko do normy. Prawie wszystko. Pani Dąbrowska wrociła do siebie po tym jak dowiedziała się, że pan Józef chodził na randki z Alą. Niewiadomo dlaczego, poczuła się urażona i bardzo ją to dotknęło. Po krzykach Jaśka z poprzedniego dnia nie zapowiadało się by miał on w najbliższym czasie wrócić do domu. Kilkuletnia córka i ojciec siedzieli przy kuchennym stole. Beatka rysowała w swojej książeczce, a pan Józef obierał ziemniaki. Zaskrzypieli wejściowe drzwi, a w nich pojawił się Jasiek. - Jasiek? – spytał zaskoczony ojciec. - Cześć tato Mogę? – odparł zakłopotany syn. - Wejdź. Jasiek stanął w korytarzu. Pan Józef wstał z krzesła i podszedł do syna. - No to widzisz Ja chciałem cię przeprosić za tą naszą kłótnię. Zachowałem się nieodpowiedzialnie. Wcale nie chciałem się z tobą kłócić. Poniosło mnie. – tłumaczył się nastolatek. - Oj Jasiek, Jasiek. Co ja mam z tobą – powiedział opanowany pan domu klepiąc syna po głowie.
Wybiła godzina w której miał odbyć się konkurs na dyrektora finansowego. Przed salą konferencyjną stali prezes F&D i jego asystentka oraz Aleks i jego księgowy. - Pamiętaj. Nie możesz dać plamy. Trzymaj się mnie. – szeptał Aleks do swojego wspólnika. - Marek. Dzisiaj nie masz szans. To już pewne, że Adam zostanie ty dyrektorem. – dogryzał konkurentowi Aleks. - To się jeszcze okaże. – docinał mu wkurzony młody Dobrzański patrząc na niego z podełba. - Marek – rzuciła Ula przytrzymując najdroższego. Wtedy do nich podszedł Krzysztof, powiedział: - Witam wszystkich. Zapraszam. – i otworzył drzwi do konferencyjnej. Po czym wszyscy weszli do Sali. Paulina pewnym krokiem szła w stronę biurka Violetty. Viola ją zauważyła i powitała serdecznie. Paulina. Jak miło cię widzieć. No opowiadaj kochana co tam u ciebie słychać. - Violetta, przyszłam tu na pogaduchy. Co masz dla mnie? – mówiła zaciekawiona. - Przepraszam. Zapomniałam. A ty masz dzisiaj urodziny czy imieniny? – odparła przyjaciółka” nie zdając sobie sprawy, że podburza zniecierpliwioną koleżankę. - Violetta. Nie zgrywaj głupiej. Mówię o tym nagraniu które miałaś dla mnie przygotować. Ten dowód zdrady Marka z tajemniczą inwestorską – kontynuowała półszeptem. -Aaa A ja już myślałam, że o tym zapomniałaś. Wczoraj się nie oddzywałaś- próbowała się wymigać. - Jak widać nie zapomniałam. To wkońcu dasz mi to nagranie czy nie? – pytała zirytowana - Paulina. To ja może ci opowiem jak to było. Bo wiesz. Byłam na zakupach w centrum handlowym z Sebulkiem. Kupiłam tam piękną zieloną bluzeczkę. No mówię ci cudeńko. Później ci pokażę... - Viola!- przerwała jej Paula zaciskając zęby. - No ale mniejsza z tym. Sebuś tylko mi potwierdził, że Marek będzie tamtej nocy w biurze. - To Seba też wie o tym romansie? - Nieme- powiedziała Viola z pewnością w głosie – On po prostu powiedział, że siedzi w biurze. No i gdy szłam do gabinetu Marka to zatrzymał mnie pan Waldek. Na początku nie chciał mnie wpuścić, ale go przekonałam. Bo wkońcu kto ma większy urok personalny odemnie? - Osobisty! – poprawiła ją zfrustrowana panna Febo. - No tak. A co ja powiedziałam. - Viola, do rzeczy! No wiec byłam cicho jak miś pod miotłą, szłam cichutko na paluszkach. Stałam już pod drzwiami jego gabinetu i wiesz co? - Co? – pytała zainteresowana Paula opierając palce na biurku i nachylając się nad koleżanką. - Pstro. Marek otworzył drzwi i okazało się, że on i Ula siedzą przy jakimś raporcie. Udało mi się tylko nagrać pana Waldka: No to jjjak szef jest to i ppani może. Ale co było dziwne, podczas mojej rozmowy z Markiem Brzydula nagle wybiegła z gabinetu. Może ma problem z pęcherzem. No, ale jej pomoc nie mogłam, Storepanu ze sobą w torebce nie noszę. – mówiła jak najęta. - Jaka ja byłam głupia, że dałam się na to nabrać - NO ja też nie wiem jak ja mogłam się w to wciągnąć – potakiwała jej Kubasińska. - Marek jest uczciwy. Jak ja mogłam w to kiedykolwiek wątpić? Viola, mi więcej nie będziesz potrzebna. Jak ja mogłam być tak naiwna by się ci dać zmanipulować. – dodała mówiąc jej wszystko prosto w twarz i odeszła. - Że co? Jak to? Paulina?! Nie możesz mnie tak zostawić! Potrzebujesz mnie. – wołała za nią zrozpaczona Violetta. W tym samym momencie w sali trwały ostre wymiany zań pomiędzy prezesem a byłym dyrektorem finansowym F&D. Ala i Iza przyglądały się temu z firmowego korytarza. - I jak idzie? – spytała Iza podchodząc do Ali i podając jej gorącą filiżankę kawy.
- A trudno cokolwiek się dowiedzieć jak się nie słyszy ich rozmów. – odpowiedziała Ala. - Ale widać, że Marek i Aleks są mocno na siebie cięci. – odparła krawcowa. - Od zawsze tak było i to się chyba nigdy nie zmieni. – rzekła księgowa. - No wiec muszę przyznać, że wasi kandydaci świetnie się przygotowali. – mówił Krzysztof- Na pewno każde z nich wspaniale by sobie poradziło na nowym stanowisku. – w tym momencie Aleks i Marek uśmiechnęli się do siebie szyderczo. - Muszę przyznać, że jedna osoba zaimponowała mi bardzo swoją pomysłowością i Świerzym spojrzeniem. – tu wstał i wyciągnął rękę w stronę Uli. – Pani Urszulo, gratuluję. Od dziś zostaje pani nowym dyrektorem finansowym Febo&Dobrzański. Ula była zdumiona. Wstała, podziękowała i szeroko się uśmiechnęła przekręcając głowę w stronę Marka. Marek był przeszczęśliwy. Zagryzał zębami wargę. Mina Adama była nie do opisania. Wyglądał jak małe dziecko, któremu odmówiono słodkiego lizaka. Siedział załamany. Aleks za to przeszywał Marka swoim wzrokiem. Był wściekły, lecz nie chciał okazywać tego przy Krzysztofie. Wszyscy wyszli z sali konferencyjnej prócz Uli. Marek stanął przed drzwiami i czekał aż wyjdzie jego była asystentka. Ula gdy zobaczyła swojego szefa uradowała się ogromnie i rzuciła się mu na szyję. Ten ją złapał w ramiona i obkręcił dookoła siebie, niczym w jej śnie gdy zasnęła czekając na rozmowę kwalifikacyjną do F&D. - Udało się. – krzyknęła rozradowana panna Cieplak. - Nie mogło być inaczej, Wiedziałem, że wygramy. – powiedział Marek. - No. Widzę, że zostałaś nowym dyrektorem. Gratuluję. – odparła Viola wstając od biurka. - Finansowym. – poprawiła ją Ula. - No przecież, że nie całej firmy. – dodała Viola. Wszyscy wrócili do swoich obowiązków. Paula przed swoim wyjściem z biura postanowiła wstąpić na chwilę do Marka by się go o coś spytać. - Marek. Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać. - Słucham – odpowiedział narzeczony. - Wiesz, że Pshemko jutro wybiera się na Fashion Week do Mediolanu. - Tak. No bo wiesz, może byśmy się też wybrali. Wiesz jak dawno nie byłam w Mediolanie, a to takie wspaniałe miejsce. - Paula kochanie. Wiesz, że nie mogę. Mam dużo pracy. Wkońcu stanowisko prezesa do czegoś zobowiązuje. - No kochanie – mówiła błagalnym głosem głaszcząc go po twarzy. – Nie możesz zrobić sobie chociaż kilka dni wolnego? - Nie mogę. Ale jak ci tak bardzo zależy do jedź z Pshemko. On na pewno będzie zachwycony twoim towarzystwem. - No dobrze. Skoro nie możesz. Na pewno go zapytam. Dozobaczenia w domu. Nie siedź za dużo nad tymi papierami. – dała mu całusa i wyszła. Violetta z powodu ponurego nastroju wyszła szybciej z pracy, za to Ula dalej kombinowała nad raportem Terleckiego. Nagle zadowolony pan prezes otworzył szeroko drzwi i zwrócił się do panny Cieplak. - Ula. Mogę cię prosić na moment? - Jasne – odparła. - Wpadłem na taki pomysł. Bo widzisz dużo ostatnio pracujemy i należy nam się porządny odpoczynek. Więc mam taką propozycję. Może wybierzemy się gdzieś w ten weekend. Dostałem dwa wstępy na weekend do Hotelu SPA nad Zalewem Zegrzyńskim. – zachęcał zachwycony pomysłem szef. - A Paulina? – spytała zdziwiona Ula. - Paulina wyjeżdża na weekend do Mediolanu razem z Pshemko. - No nie wiem.
- Ula. Ale no wiesz trzeba pomyśleć co zrobić z tą sprzedaż Sportivo. Liczę na twoją pomoc. - Więc służbowo? – spytała spokojniejsza. - Służbowo- odpowiedział prezes – Taka praca w połączeniu z przyjemnością. - A mówią że nie należy łączyć pracy z życiem prywatnym – pomyślała. - To co, zgadzasz się? Spytał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz