Dedykuję to opowiadanko Mai,Martus1 i Martham.Napisałam to dziś specjalnie dla Was :*******
21.06.2009
Noc poślubna
Goście bawili się prawie do białego rana a Ula i Marek cichutko zniknęli.Byli już bardzo zmęczeni.Roześmiani,trzymając się za ręce pobiegli do samochodu.Cała drogę do domu zerkali na siebie,nie mówiąc ani słowa.Tylko ich oczy lśniły pragnieniem.Potem był już parking,winda i drzwi do mieszkania.Marek nawet przez chwilę nie wypuszczał jej dłoni.Przekręcił klucz.Zgrzyt zamka sprawił że zadrżeli oboje w oczekiwaniu.
-Pani Dobrzańska…-Marek skłonił się nisko
Ula zachichotała cicho z jego rycerskich manier.
Poderwał ją na ręce i wniósł do mieszkania,ruszył w kierunku sypialni.Postawił ją obok łóżka.Kiedy już chciała coś powiedzieć uciszył ją pocałunkiem.Oderwał się od niej z niechęcią ale musiał przecież coś jeszcze zrobić.
-Zostań tu-wyszeptał ledwie słyszalnym głosem
Ula stała jak jej nakazał,obserwując poczynania Marka.
Zapalał świecę za świecą sprawiając,że cienie drżących płomyków rozświetlały sypialnię tworząc bajkowy nastrój.Nastrojowa muzyka popłynęła z głośników.Ula czuła jak krew krąży w jej żyłach coraz szybciej.Oddech też przyspieszał.Czekała…drżąca i gotowa na miłość,na jego miłość.
Podszedł do niej z uśmiechem zdobywcy.Nie spuściła wzroku,odpowiadała na wyzwanie.Na słodkie wyzwanie.Wsunął w jej włosy dłonie pozbywając się szpilek,kaskadą opadły na ramiona.Marek westchnął widząc jej piękno.Patrzyła na niego lekko zarumieniona.Zsuwał z jej ramion delikatne ramiączka sukienki pieszcząc ją dotykiem palców.Ula oddychała coraz szybciej co nie uszło uwagi Marka.Wciąż milczeli.Sukienka opadła na ziemię.Jego spojrzenie przeszywało ją na wskroś.Chciała go dotknąć lecz on jeszcze jej na to nie pozwalał.Jego dłonie zaczęły wędrówkę w kierunku bielizny która podzieliła los sukni.Ula stał naga,drżąca jak liść na wietrze.Oddech prawie rozrywał jej piersi.
-Marek… -wyszeptała
-Jeszcze chwilę mój skarbie…jeszcze chwilę
Sycił oczy jej widokiem.Była jego żoną,na zawsze jego.Pośpiesznie rozbierał się nie spuszczając wzroku z twarzy ukochanej.Widział jej pragnienie,usta drżały,oczy lśniły namiętnym blaskiem.Uniósł ją na rękach i niosąc do ich wielkiego łoża,całował usta dając próbkę tego co miało nadejść.Ułożył ją delikatnie i pozwolił swym dłoniom na wędrówkę zakamarkami jej ślicznego ciała.Płomyki świec rzucały na nich magiczna poświatę.Obrysowała dłońmi kształt jego twarzy.Jakże ona go kochała,jego śmiech,dotyk a nawet nadąsane miny.Wyszła mu na przeciw oddając swe ciało.Pragnienie i namiętność mogły się wreszcie spełnić.Kochali się czule i delikatnie.Tempo ich ciał było wolne a rozkosz tym większa.Na ramiona Marka opadła fala jej włosów potęgując jego doznania.Gdyby zapragnęła gwiazdy dałby jej całe niebo.Była jego życiem i jej bliskość stawała się rajem.Chłonął jej zapach tak słodki jak słodka była ona sama.Kropelki jej potu spływały po jego ciele.Ula odchyliła głowę do tyłu w ekstazie a on czuł,że oszaleje.Jak ona na niego działała!Ich tempo wzrosło by skończyć się wybuchem tak wielkim jakiego jeszcze nie czuli.Opadli na poduszki spoceni i spełnieni.Odgarnął jej włosy z policzka
-Dałaś mi raj najdroższa
Uśmiechała się i z trudnością wyszeptała
-Miłość daje raj ,ja tylko dałam ci siebie
Nie mógł oderwać od niej oczu.Była czasem jak dziecko w ciele kobiety.Dziś było inaczej była namiętną kobietą a on znowu stracił dla niej głowę.Nie miał dosyć…wiedział że już od teraz będzie pragnął tylko więcej i więcej.
Świt budził się do życia malując niebo pastelowymi barwami.
Kiedy zajrzał do sypialni oboje już spali spleceni nierozerwalnymi więzami ramion.Marek uśmiechał się przez sen,miał przecież swoje marzenie tak blisko siebie. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz