Spędzili razem noc, ta myśl przez cały czas kołowała się w głowie Marka
Czuł się dziwnie, był niespokojny i rozkojarzony. Bardzo dobrze wiedział, że robi to, by uratować własny tyłek , no właśnie, wiedział,bo teraz nie wie już niczego.
Całkowiecie się pogubił. Siedział w swoim gabinecie i wspominał wszystkie chwile spędzone z Ulą od momentu kiedy się poznali. Urywki rozmów, obrazów i zdarzeń przebiegały przez jego umysł coraz szybciej i szybciej niczym na przyspieszonym filmie.
Skronie zaczęły mu pulsować od bólu, spuścił głowę i zakrył dłońmi oczy. Bardzo długo trwał w tym bezruchu. Nagle do gabinetu wparował rozradowanySebastian, rozemocjonowany kompletnie zapomniał zamknąć za sobą drzwi.
S:I jak było? Bardzo źle? Słuchaj stary spokojnie, na szczęścię masz tojuż za sobą, teraz Brzydula będzie jadła Ci z ręki, dla Ciebie zrobi wszystko. Nie ma co, świetnie to rozegrałeś. Teraz weksle są bezpieczne,firma i Twój tyłek. Świetna robota.
Roześmiany poklepał kumpla poramieniu. Marek nawet nie drgnął, był pogrążony we własnych myślach. Całkowicie rozdwojony między kontynuowaniem dotychczasowego życia, a zmierzeniem się z czymś zupełnie nowym, co stanęło na jego drodze, nie miał nawet siły na skomentowanie słów przyjaciela.
Nie chciał udawać przed Sebastianem czy stwarzać pozorów, nie miał też ochoty się uzewnętrzniać. Seba szybko dostrzegł jego zdenerwowanie, myśląc, że chodzi o problemy z Pauliną, czym prędzej wycofał się, zostawiając Marka samego.
O tak, tego właśnie najbardziej potrzebował, samotności. Obaj nawet się nie domyślali, że był ktoś, kto słyszał wywód Sebastiana ,tak, była to Ula.
Chciała porozmawaić z Markiem o ostatnich problemach w firmie. Kochała go.
Całym swoim ciałem, całym jestestwem czuła, że serce Marka również należy do niej.
Była szczęśliwa, nie myślała o tym, że jest brzydka, że nosi okulary, aparat, że nie jest atrakcyjna i wzbudza śmiech wśród ludzi, którzy spotykają ją po raz pierwszy.
Wiedziała o tym jak wygląda, ale świadomość, że mężczyzna, którego pokochała daży ją tym samym uczuciem, pozwoliła jej zapomnieć o kompleksach. Była pełna nadzieii, optymizmu i naiwnośći, że będzie miała możliwość stworzyć ztym człowiekiem szczęśliwą rodzinę.
Wiedziała, ze ta bajka nie ma happyendu, ale nie chciała teraz o tym myśleć. Udając się do gabinetu Marka,wspominała swoją matkę, która tak wiele mówiła jej o miłości, o jej sile, o tym, że potrafi pokonać wszystkie przeciwności.
A nawet jeśli tak jest, jeśli już go straciłam, zyskałam jeden dzień szczęścia. Świat jest, jaki jest, i każdy dzień szczęścia graniczy niemal z cudem. Jak często przypominała sobie te słowa.
Zbliżała się do gabinetu Marka, spostrzegła go, był tam również Sebastian, ale to nie miało wówczas znaczenia. Widziała jak zmartwiony jest Marek, coś nie dawało mu spokoju.
Jej serce było przepełnione czułością i troską, tak bardzo chciała mu pomóc, przytulić go, pokazać mu, że jest blisko.
Nagle usłyszała słowa Sebastiana. Nie mogła uwierzyć własnym uszom, czuła, że pęka jej serce, głowa zaczęła pulsować, teraz słyszała już tylko pojedyńcze słowa, ale to nie miało już znaczenia, wiedziała wszystko.
Łzy napłynęły do oczu, ale nie chciała płakać. Wzięła głęboki oddech i jej ciało wracało do normalnego stanu. Wiedziała, że za chwilę opuści to miejsce na zawsze.
Potrzebowała zaledwie kilku sekund, by upewnić się osłusznosci tej decyzji.
Już miała wychodzić, ale stanęła nagle nie mogła się ruszyć z miejsca, odwróciła się i ostatni raz spojrzała na Marka , nie miała do niego żalu, miała żal do siebie, za to, że straciła zdrowy rozsądek i pozwoliła sobie na marzenia. Cały czas jaki spędziła z Markiem, był jak sen, w końcu zrozumiała, że po prostu nie chciała się obudzić....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz