Get your own Digital Clock

czwartek, 4 czerwca 2009

OPOWIADANKO cz.2 wg Pauliny

Marek wiedział, że nie może dłużej siedzieć bezczynnie. Nie chciał wracać do domu, do Pauliny, która od dłuższego czasu była mu obca, do jej krzyków i pretensji. Zadziwiające, dopiero przyjaźń z Uląuświadomiła mu, jak pusty związek tworzy z Paulą. Brakowało mu rozmowy i zrozumienia, tego optymizmu, ciepła i bezinteresowności, które posiadała Ula. Interesowały ją wyższe wartości, Paulinę obchodziło tylko to co myślą o niej inni, stważanie pozorów było najważniejsze. Zdał sobie sprawę, że to nie jest już tylko przyjaźń. Poczuł jednak wszechogarniający go smutek, bo wiedział, że podjęcie pewnych decyzji nie jest wcale takie proste. Tylko czym było jego życie? Zrozumiał, że przestał żyć dla siebie a zaczął dla innych: rodziców, przyjaciół,znajomych, czy nawet obcych mu ludzi. Ciągle był na świeczniku, każdy kontrolował jego ruch. Nie mógł nikogo zawieść, wszytsko musiało być takjak należy. Tylko nic nie było tak jak należy.
Mamy prawo popełniać błędy. Oprócz jednego: tego, który niszczy nas samych.
Wiedział, że niszczy sam siebie przez trwanie w związku, który nie dajemu szczęścia. Ale jak z tego wybrnąć? Ta myśl dręczyła go od kilku dni.Nie miał jednak siły dłużej o tym myśleć. Spojrzał na zegarek: była 17:30, pewnie wszyscy już poszli.
Trzeba się zbierać, przypomniała mu się Paulina i na samą myśl twarz przybrała wyraz cierpienia i niechęci. Wziął płaszcz, teczkę i skierował się do wyjścia.
Automatycznie zatrzymał się przy biurku Uli , długo patrzył w to miejsce, czyżby tęsknił? Szybko odrzucił tę myśl. Już miał odchodzić, gdy kątem oka spostrzegł czerwony zeszyt.
Nie było wątpliwości, to był ten sam pamiętnik, który podarował niegdyś Uli. Rozejrzał się wokół w dobrze nam znany sposób. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale nie mógł się powstrzymać. Ula była dla niego tajemnicą, nigdy tak naprawdę niewiedział co ona myśli.
Wziął pamiętnik do ręki, przez chwilę delikatnie gładził miękką okładkę, otworzył i zaczął czytać. Na jego twarzy można było spostrzec skupienie, jednak z każdą kolejną stronąuczucia stawały się coraz bardziej wyraziste. Oczy te jego oczy stały się teraz niczym otwarta księga, czytaliśmy w niej jak bardzo siebie nienawidzi, jak cierpi, bo skrzywidził jedyną istotę, która go naprawdę rozumiałą i troszczyła się o niego.
Pomyślał: jej nawet nigdy do głowy nie przyszło,by mogła wykorzystać te weksle i przejąć połowę firmy. Zaśmiał się szyderczo, przeklinając moment, w którym po raz pierwszy postanowił zaufać Sebastianowi i rozpocząć tę idiotyczną grę. Nie chciał jednak szukać winy w innych, wiedział, że to on sam zakpił z najbliższej muosoby. Jak on ją potraktował jako kobietę, przyjaciela a przede wszytskim jako człowieka?
Był zły, cholernie zły, przestał panować nad swoimi emocjami. Bolesny krzyk wyrwał mu się z piersi, jednym zręcznym ruchem zrzucił wszystko, co było na biurku Uli. Chciał zapomnieć, ale nie potrafił, w przypływie bezsilności osunął się na kolana i trawał wtej pozycji przez chwilę. Jednak coś przykuło jego uwagę. Spośródporozrzucanych rzeczy wyróżniało się coś małego, białego, lekkopołyskującego. Sięgnął po to. Doskonale wiedział co to jest: kamień,amulet miłości, który dostał od Uli. Nie chciał dłużej skrywać w sobie nagromadzonych uczuć. Kilka kropel spłynęło po jego policzkach, próbował się opanować tylko po co? Po co ma udawać, chce być sobą, chce poczućsię wolny. Przestał się hamować i rozpłakał się jak małe dziecko, ale nie miał kto go przytulić. Myśli wciąż kotłowały się w jego głowie, ale dziwne uczucie, poczuł jakąś pewność, już wiedział czego chce.
Wiedział,ze musi zrobić coś ze sowim życiem. Człowiek kocha albo nie kocha, i żadna siła na świecie nie ma na towpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu,założyć rodzinę, kochać się każdej nocy i każdej nocy mieć orgazm, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć, że czegoś ważnego brakuje.
Tak, Marek podjął decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz