Jak wrócił Paula już spała.
Pierwszy raz nie chciał być obok niej położył sie na kanapie.
Rano Ula i Marek wstali o tej samej porze.
Marek zjadł pośpiesznie śniadanie , zabrał walizki, obudził Paule.
M-Muszę jechać. Pamietaj o 10 przyjedzie po Ciebie Sebastian i zawiezie na lotnisko.
P-Papa kochanie uważaj na siebie, tak nie mogę sie doczekac tego lotu, chce zobaczyc Aleksa.
M-taa.. Pa.-już miał wychodzić, ale przypomniał sobie najgorsze.
Dziś miał zerwać z Paulą, obiecał Uli.
I co on teraz zrobi?
Pomyślał ‘mam walizke,reszte potem zabiore, moze sie udać’
Wrócił do niej i zaczął ’sąd ostateczny’:
M-Paul..ina
P- Tak Marco? zapomniałeś się pożegnać.?
M-Tak -Paulina zbliżała się do niego, lecz ten odunął się i dopowiedział:
M- Tak.. ale już na zawsze pożegnać.
P- Słucham? Ty chyba żartujesz?
M- Paulina ten cały ślub to fikcja ,zrozum. Ani ja ani ty się nie kochamy. Chcesz po prostu mieć idealny związek, a takich nie ma. Przynajmiej ja takiego udawać nie będe.
P- Marek! Co ty wygadujesz? Piłeś coś? Masz kochanke? tak, to od dawna wiedziałam.
M- Nie piłem, a co do kochanki, to nie kochanka tylko miłość. Władczyni mego serca.
P- Od kiedy ty taki poetycki się zrobiłeś?- rzekła z ironią.
Widać było łzy w jej oczać.
Ale Paula, Paula nigdy się nie rozpłacze przy nim, to jej godność.
M- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz. A więc do sedna. To koniec rozumiesz? Żegnaj.....
nawet jej nie pocałował po prostu wyszedł.
Paulina opadła na łóżko, ale nie szlochała.
‘Pojadę do Aleksa, wyżalę się, a Marco zrozumie swój błąd’ pomyślała, nawet nie wiedziała jak bardzo się myli.
Marek za to wsiadł w samochód i jak najszybciej chciał się znaleźć w Rysiowie.
Jednak postanowił zawiadomić Ule ze juz po nia jedzie- tego wymagala kultura.
U-Słucham?
M-Cześć kochanie. Tu Marek.
U- No przecież wiem głuptasie. Coś sie stało?
M- Nie ale poprostu chcialem cie zawidomic ze zaraz bede.-nie chciał mówić o Paulinie przez telefon. Z resztą Ula miała taki świetny humor.
U- Ok dżentelmenie
M- Twój dżentelmenie
U- Tak, mój..
M- Do zobaczenia . kocham cię
U- Paa. Ja ciebie też.
Nie chciał sie pierwszy rozłączyć ,a kultura uczyła Ulę że zawsze rozmowe konczy ten kto zaczął więc dodała:
U- Odłóż już ta słuchawkę.
M- Nie chcę.Ty odłóż.
U- Nie mogę. Kto rozpoczyna ten kończy.
M- No to trudno nie rozłącze sie.
Ula postawiła na lekki szantażyk :
U- Jak sie nie rozłączysz to…
M- Ok ok tylko nie działaj pochopnie.
Rozłaczył sie.
A zaraz potem zadzwonił ponownie:
U- Co tak dzwonisz co 5 minut?
M- Tęsknie. A poza tym już czekam pod twoim domem.
U- Już idę.
Rozłaczyłą sie by nie przedłużać.
Ucałowała Beti i tatę i wybiegła z domu jak z procy.
Zapomniała z tego wszystkiego walizki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz