Get your own Digital Clock

czwartek, 9 lipca 2009

BrzydUlowe listy Iwony cz.6 - 15.02.2008

15.02.2008


„Ula
Mój syn skończył niedawno pół roku. Przesyłam ci nasze zdjęcie. Mam nadzieję, że nie będziesz taka i przyślesz mi w zamian swoje, niekoniecznie z Adamem, chyba że chcesz.
Filip to cudowne dziecko, jest to oczywiście obiektywna opinia :)) kochającego taty. Umie już siadać. Rzuca wszystkimi zabawkami i cieszy się jak podnoszę i znowu rzuca, śmieje się przy tym słodko. Ma już cztery zęby. Paulina kocha go ale na swój sposób. Często wyjeżdża do Włoch, odwiedza tam Aleksa. My wtedy zostajemy sami i szalejemy na całego. Pilnuje nas Niania, prawie McPhee, ostra ale o wielkim sercu. Ma na imię Pani Ania. Filip ją uwielbia, a ja się jej boję.
W firmie jest dobrze, jestem tam codziennie, ale na szczęście mój asystent Artur jest świetnie zorganizowany i nie muszę tam przesiadywać. Pracuję też dużo w domu. Zmienił mi się styl pracy. Kiedyś, szczególnie po twoim odejściu, spędzałem w biurze prawie cały czas, uciekałem od Pauliny i domu, teraz chcę spędzać z Filipem jak najwięcej czasu, a Paulina nas unika. Nie wiem o co jej chodzi i nie pytam. Pewnie dowiem się w najmniej oczekiwanym momencie.
Ubiegły rok był dla FD, bardzo udany. FD Spotrivo i inne kolekcje sprzedawały się bardzo dobrze. Nawet Aleks nie miał się do czego przyczepić. Ojciec wreszcie jest ze mnie dumny. Rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że się nam z Pauliną nie układa.
Czekam na wiadomości od ciebie
CałujęWciąż Twój Marek”



Ula skończyła czytać list i oglądała przysłane zdjęcie. Uśmiechali się do niej Marek i Filip. Obaj mieli czarne zmierzwione czupryny, oczy jak lodowiec w górach i dołeczki na twarzach. Marek miał miłość i dumę w oczach, patrzył prosto na nią, Filip siedział mu na barana i śmiał się pokazując cztery zęby. Gdyby spotkała to dziecko pośród setki innych to wiedziałaby od razu, że to Dobrzański junior. Szkoda, że nie jest też jej. Widok Marka, nawet tylko na zdjęciu, to była ciężka próba
Rozpłakała się. Nie oszuka siebie, kocha go wciąż tak samo jak kiedyś. Może sobie wmawiać że „to” minęło ale to nieprawda. Nic nie pomaga, ani odległość, ani szaleńcza praca, ani bliskość z Adamem. To przez Marka i strach przed spotkaniem z nim, nie jeździ do Rysiowa, woli gdy odwiedzają ją tu w Monachium. Praca daje satysfakcję i pieniądze, ale tylko chwilowe zapomnienie. Adam, jej Adam, oddany i kochający, on pomaga. Czy ona go krzywdzi? Tak głęboko ukrywa swoją miłość do Marka, że wszyscy z Adamem na czele myślą, że go kocha. Ale ona przecież go kocha, ale inaczej niż Marka.Tamta miłość to szaleństwo, ciągły niepokój, huśtawka nastrojów, gorączka, namiętność, pożądanie, zatracenie siebie, niezaspokojenie, rozpacz, ból i tęsknota.A z Adamem to spokój, bliskość, bezpieczeństwo, radość z seksu, oparcie, zrozumienie, szacunek, wiara w lepsze czasy, planowanie życia, domu, dzieci. Czy to jest szczęście? Była by głupia gdyby z tego zrezygnowała. Rozum kazał jej powiedzieć tak, choć serce bije dla Marka. Wiedziała, że to beznadziejna sprawa. Marek wybrał, ma rodzinę, syna. Pisze, że nie jest szczęśliwy w małżeństwie. Potrafiła odczytać z jego listów, że wciąż nie jest mu obojętna, ale to niczego nie zmienia. Co by było gdyby napisała do niego – kocham Cię, przyjedź do mnie i zabierz daleko. Pewnie by przyjechał, byłoby im razem cudnie. A potem musiałby znów wybierać tym razem między nią a Filipem. Nie ona nigdy do tego nie dopuści, nie wolno budować szczęścia na nieszczęściu.Otarła łzy.



„Drogi Marku
Jesteście razem śliczni, tacy bardzo, bardzo Dobrzańscy. Mniam… :* :* :* . Nie dziwię ci się, że szalejesz za Filipem. Gdyby był mój ubóstwiałabym go na pewno. To zdjęcie, ty na nim, budzi tyle wspomnień. Świetnie wyglądasz, jak zawsze, widać po twoich oczach, że kochasz synka.
Znam nianię McPhee, pani Ania musi być niezwykłą osobą, wreszcie ktoś się za was weźmie, przyda się wam trochę dyscypliny, wy niesforne chłopaki z dołeczkami na buziach :)) Przesyłam ci moje zdjęcie, nie jestem „taka”, tylko taka jak na nim.
Gratuluję wyników FD. Cieszy mnie to bardzo, mimo, że już dla ciebie nie pracuję.
Mam jeszcze jedną wiadomość, ważną dla mnie.Adam oświadczył mi się. Myślałam kilka dni, nie obyło się bez wątpliwości, ale zgodziłam się i 5 kwietnia wychodzę za mąż. Ślub odbędzie się w kościele w Rysiowie, tata już wszystko załatwił. Będzie biała sukienka, wspólny dom, dzieci. Życz mi bym znalazła szczęście z Adamem. Sama też tego sobie życzę.
Ula”



Marek siedział nieruchomo, wbity w fotel. Ula wychodzi za mąż. To ostatni gwóźdź do trumny w której schowali swoją miłość. Już jej nie odzyska. Chciało mu się wyć. Od dawna jej o tym nie pisał, bo mu nie pozwalała, listy które wysyłał były takie ułożone, grzeczne. Wiedział, że inne trudno byłoby jej czytać, ale w niewysłanych miał mnóstwo innych listów, w których wylewał całą swoją miłość do niej. Jedynej kobiety którą kiedykolwiek naprawdę kochał, kocha i będzie kochał zawsze. Jedynej której pragnął. Była w jego głowie i sercu ciągle. Nawet nie próbował jej stamtąd wyrzucać. Pielęgnował w sobie wszystkie wspomnienia związane z nią. Uwielbiał pogrążać się w nich. Pocałunki, spojrzenia, rozmowy, trudne pytania. Ich jedyny wyjazd do SPA. To co sobie tam nawzajem dali, miłość, swoje ciała, bez żadnych granic i wstydu. Wyobrażał ją sobie w swoich ramionach, jak ją całuje, pieści, kocha. Jak mówi jej o miłości, a ona oddaje mu każdy pocałunek, pieszczotę, jak go rozpala do granic świadomości. Nie chciał pamiętać krzywdy jaką jej wyrządził, okłamał i odrzucił. Ale pamięć była jedna i dlatego pamiętał wszystko. Wybaczyła mu, ale cóż szklane było stłukło się.
Wiedział, że nie jest jej obojętny, że może nadal go kocha. Wyczytywał to z jej pojedynczych słów, spomiędzy wierszy. Przecież nigdy nie napisała, że go nie kocha, albo, że kocha innego – Adama, nienawidził go i zazdrościł mu. Gdyby tylko napisała mu choć raz kocham cię, przyjedź, rzuciłby wszystko, Paulinę, firmę….Czy naprawdę wszystko, wszystkich? Co by zrobił gdyby musiał znowu wybierać pomiędzy nią a … synem? Na to pytanie nie znał odpowiedzi. Znał natomiast Ulę i wiedział, że nigdy go nie zada. A on już nie będzie musiał wybierać. Bolało i już zawsze będzie bolało.
Otworzył zdjęcie i utonął w jej ogromnych, niebieskich jak najgłębszy ocean, oczach. Powoli dostrzegał resztę, uśmiech - piękny, bez okropnego aparatu, szczery, włosy – dużo krótsze, wyprostowane, podkreślające niezwykłą, oryginalna urodę twarzy. Nie miała okularów. Stała oparta o skałę na tle łąki, chyba w górach. Ubrana była w szorty, cienką koszulkę i traperki, strój odsłaniał piękno opalonego ciała: długich nóg, okrągłych bioder i piersi. Sycił oczy tym widokiem, była piękna. Zmieniła się. Wesoło patrzyła na niego, a właściwie na tego kto robił to zdjęcie, pewnie Adama. Długo studiował każdy centymetr zdjęcia, Aż nauczył się go na pamięć.



„Ula
Nie wiem co ci napisać. Życzę Ci abyś znalazła to czego szukasz, to wszystko czego Ci nie dałem i będę żałował do końca życia. Szczęścia z kochanym mężczyzną, mimo iż nie jestem to ja. Dzieci, mimo, że nie będą moje. Przepraszam za wszystko.
Jesteś piękna, doskonała, zawsze byłaś. Chciałbym być skałą, którą zabierzesz do domu z górskiej wycieczki i chciałbym żebyś uśmiechnęła się tak kiedyś do mnie.
Zawsze Twój Marek”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz