- Gratuluję pani dyrektor… wyglądasz wspaniale! - szepnął.
- Dziękuję - zarumieniła się.
- Ale za co? Za komplement czy gratulacje?
- Ty flirciarzu!
- Chodź,zatańczymy.
- Myślisz,że powinniśmy?
- Mam prawo zatańczyć ostatni raz ze swoją asystentką!
- OSTATNI?! - pierwsze przerażenie od czasów sprzed ich wyjazdu.
- Ale pierwszy z dyrektor finansową. Moją. - pociągnął ją za rękę na środek parkietu.
Nikogo to nie zdziwiło,tutaj w wynajętej restauracji na bankiet znajdowali się sami pracownicy firmy bez swoich drugich połówek. Niestety,a może i stety dla niektórych zabrakło Pauli oraz Aleksa,którzy polecieli na pogrzeb swojego wuja z Włoch……
Zespół wynajęty specjalnie na tę okazję wykonał ze swoją wokalistką utwór OCEANY - CRY,CRY…
( musiałam,wybaczcie,ale to idealny utwór… )
- Znów jesteś tak blisko…
- Mogłabym być tak zawsze gdybyś tylko naprawdę tego chciał.
- Ula…
- Marek,ćśśś,proszę,ćśśś…
- Jesteś za daleko,przytul się bardziej….
Ula jednak nie chciała się tak bardzo szybko poddać. Przecież ludzie mają oczy i mogliby zobaczyć o jeden gest za dużo. W tej firmie nie brakowało spostrzegawczych osóbek. Z każdym taktem tej cudownej piosenki rozluźniała się coraz bardziej,tymczasem Marek pozwalał sobie na coraz śmielsze ruchy. Zaczął od obrotów i zamaszystych ruchów swoją partnerką,Ula przestała widzieć co się dookoła dzieje. On zaś sycił się jej zapachem,bliskością i wyobrażał ją sobie bez sukni kuszącej śmiałym dekoltem. Tak bardzo jej pragnął. Tak bardzo tęsknił za jej dotykiem. Wyszeptał jej KOCHAM CIĘ… po czym oboje poddali się namiętności w tańcu. Nie uszło to uwadze coraz to kolejnym osobom. Każdy widział ich grę spojrzeń,dotyków,emanowali intymnością,a ich ruchy były bardzo dobrane,zupełnie jakby tańczyli ze sobą od dawna,żadne z nich się nie myliło i mieli do siebie zaufanie. Kiedy zespół przestał grać Ula i Marek nie zauważyli tego. Tańczyli przytuleni kiwając się na boki. Ręce Marka były na biodrach Uli,jej prawa ręka była zanurzona w jego włosach przy szyi,druga zaś delikatnie muskała i głaskała plecy… Nikt nie przeczuwał zaskakujących wydarzeń tego wieczoru… i o dziwo nie był to ich magiczny taniec…………..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz