Get your own Digital Clock

czwartek, 23 lipca 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.14 wg Słonecznej

Dojechali do ich mieszkania.
Marek w pośpiechu pakował rzeczy, Ula także.
Marek ze smutnym głosem zapytał:

-Czy mogę liczyć choć na jednego buziaka?
-Na jednego tak-powiedziała, muskając go w policzek.
-Mmm-wymruczał cicho, choć zbytnio nie był zadowolony, pragnął czegoś innego. Ale każdy całus, nawet taki, sama obecność Uli była dla niego przyjemnością.
-Ula to jak, jedziemy?
-Jeszcze muszę spakować pamiętnik..
-Na krok się z nim nie rozstajesz.
-Bo to on mnie zawsze wysłuchuje, mogę w nim wszystko opisać..
-A ja to co?-powiedział z obrażoną miną.
-Ty też.-pocałowała go znowu, tym razem namiętniej.
Marek uśmiechnął się, ciesząc z całusa.
-Jedziemy?-zapytał.
-Tak, tak.

Pojechali, w drodze Marek spytał Ulę:

-Dlaczego wybrałaś właśnie Sopot?
-Wydaje mi się tam naprawdę pięknie-powiedziała, lecz tak naprawdę, nie tylko z tego powodu chciała tam jechać.
Sopot kojarzył jej się z pięknymi chwilami..Ula zasnęła. Obudził ją Marek.

-Ula, już jesteśmy.
-Hmm, miałam taki piękny sen, wiesz?
-O czym? …
-Hmm, tajemnica.

Doszli do wielkiego budynku, był to hotel, w którego jednym z pokoi mieli zamieszkać.

-Dzień dobry, mieliśmy tu rezerwację-Marek odezwał się do recepcionistki.
-Oczywiście, proszę za mną.

Pokój mieli na najwyższym piętrze, z najpiękniejszym widokiem na plażę.

-Marek, jak tu pięknie, nieprawdaż?
-Pięknie. Zamówmy kolację.. Jestem głodny.
-Ja też.
-Na co masz ochotę?
-Hmm..wybierz Ty.
-Ja zjadłabym nasze ulubione danie - pizzę.
-Hm, miałem to samo na myśli ! : )
-Zamawiaj ; )

Ula w tym czasie wzięła prysznic, włosy rozpuściła,
a gdy wyszła z łazienki, poczuła piękny zapach pizzy.

-Burczy mi w brzuchu, ile można siedzieć w łazience, Ula?
-No już już. Smacznego! Ale mogłeś zacząć przecież beze mnie..
-Ale nie chciałem. Ula..
-Tak?
-Co się stało?
-Nic..
-Widzę. Sama mówiłaś że wszystko mi możesz powiedzieć, ja też tak twierdzę. Pozatym odkąd wróciłaś, widzę że jesteś smutna.
-Jest trudno..
-Ale co?
-To wszystko jest takie skomplikowane..Bo wiesz, przyjechałam tu, niby jest ok, ale nie umiem się jakoś pozbierać..Marek wstał, przytulił ją.
-Zobaczysz, wszystko się ułoży. Masz ochotę na spacer po plaży?
-Z przyjemnością.

Spacerowali brzegiem morza, o zachodzie słońca.

-Ula, nie zimno Ci?
-Trochę..Marek zdjął swoją koszulę, otulił nią Ulę, i przytulił.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem, wiesz?
-Nie było mnie zaledwie dwa dni.
-Ja po minucie rozłąki z Tobą, tęsknię..
-Wracajmy, robi się zimno, a Ty stoisz bez koszuli.

Wracali przez plażę.

-Marek, spójrz, jakie piękne fale.Chciałabym tu zostać na zawsze.Przyjedziemy tu kiedyś?
-Tak.

Ula uśmiechnęła się.

-Kocham Cię-powiedziała, i wtuliła się w niego.
Błądziła dloniami po jego plecach, aby go choć trochę rozgrzać.

-Cieplej?-zapytała czule.
-Tak-pocałował ją w czoło.
-Teraz już naprawdę wracajmy.

Wrócili do hotelu.
Marek na chwilę wyszedł, Ula stała na balkonie,
wpatrując się w morze, słuchając szumu fal.
Przy blasku księżyca wyglądało to pięknie.
Nagle poczuła opuszki palców na szyi.
To był Marek.

4 komentarze:

  1. Jezu jakie fajne opo.. Przeczytałam najpierw pierwsza czesc ale mnie zainteresowalo co bylo wczesniej ;].
    SUPERRR..
    jak chcesz to wpadnij do mnie i powiedz jak ci sie podoba moja tworczosc.. Pozdro od Paty xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadania są po prostu świetne!
    Czekam na dalsze części :))

    OdpowiedzUsuń
  3. beznadzieja;( ale z braku laku i kit dobry

    OdpowiedzUsuń