Get your own Digital Clock

poniedziałek, 20 lipca 2009

Opowiadanie Mei cz.11 - "ODWRÓCONE ROLE ?"

Dorota postanowiła pomóc Uli w przemianie. Wiedziała jednak,że zanim przystąpi do działania,musi ośmielić Ulę,obudzić w niej pewność siebie i odwagę. Bez tego Ula na pewno nie założy krótkich sukienek,spodenek,spódniczek,a już na pewno nie bluzki z dekoltem!
- Ula.. wiesz… tutaj niedaleko w ośrodku kultury potrzebują pomocy w przygotowaniu występów dla okolicznych mieszkańców,głównie dzieci. Pamiętam,że miałaś ogromne zdolności plastyczne… i wokalne!
- Ooo nie,dorota,w to mnie nie wpędzisz!
- Ale Ula,pomyśl,chciałaś zapomnieć… a jak się czymś zajmiesz,poświęcisz parę chwil innym to będzie Ci na pewno lżej!
- Dorota… to nie dla mnie.. jestem ekonomistką…
- A kto mówił mi,że ma dość?! Kto chciał wykorzystać czas na coś zupełnie innego?
- Wiesz.. sama nie wiem,może to nie byłoby takie głupie..
- To jest świetny pomysł! Szuflady i półki w twoim domu zapełnione były nagrodami,dyplomami,zdjęciami z odnoszenia sukcesów,zgódź się,błagam! Dla mnie to też jakaś rozrywka! Bedziesz w tym świetna,Beti zawsze jest zadowolona!
- Hmm.. no.. no dobra,ale na Twoją odpowiedzialność! A tak w ogóle kiedy Ty zdążyłaś się tu rozejrzeć i dowiedzieć o tej propozycji?
- Kiedy ty zamyslona patrzyłaś bzmyslnie w ekranik swojego telefonu….
” No tak,Marek i jego smsy… czas zapomnieć!” - pomyślała Ula.
- Dobrze,zgadzam się! Możemy od razu wszystko załatwić?
- Haha,jasne,wiedziałam,że na ciebie mozna liczyć! Chodźmy!
***
” Nie odpisuje… pewnie zapomina… zapomina o mnie.. ale jak to mozliwe,że ja nie zapominam,wciąż pamiętam,wciąż myślę,a ona nic… nic a nic… cisza.. dla niej tak jest lepiej… co ja narobiłem.. ” - podczas gdy Ula promieniała,Marek coraz bardziej załamywał się i pogrążał w bezsensie. Jego dni wyglądały zawsze tak samo,ale to noce były najgorsze. Od rana biegał,jadł śniadanie. Potem siedział na tarasie i wspominał,z mała przerwą na jedzenie i kąpiel,potem kładł się do łóżka i znowu myślał. Jeść nie mógł. Alkoholu nie ruszał. Tylko raz przeszedł się brzegiem morza. Nawet wziął ten sam pokój,w którym mieszkała Ula,bo liczył na jakis ślad,albo zapach.. niestety nie było nic takiego,był za to nieustannie towarzyszący mu ból.
***
- To cudowna propozycja! Aleks to mój brat,więc na pewno się zgodzi!
- Mam taką nadzieję,kochanie.
- Najlepiej od razu z nim porozmawiajmy!
- Może najpierw ty sama to zrobisz,ja poczekam na wasze,na jego decyzje.
- Dobrze. Jak sobie życzysz. Lew… kocham cię.
- Wiem,ja też tak czuję.
Lew czując,że fotel prezesa wkrótce obejmie Aleks,postanowił wejść z nim w spółkę. Choć Aleks był na tymczasowej pozycji,Krzysztof nie chciał robić zamieszania dpóki Marek nie wróci. Nie wiedzieli gdzie jest ani z kim. Przysyłał tylko zdawkowe sms-y matce. Adam pełnił funkcję dyrektora finansowego,ale zupełnie sobie z tym nie radził,więc dokształcał się. Lew pomyślał,że to świetna okazja,by wyjść z taką propozycją. Był przecież specjalistą,a nikt nie spodziewał się,jaki ma naprawdę cel… Marek w oczach Aleksa był skończony i dlatego Febo nie robił nic wbrew firmie.
***
Dni mijały Uli i Dorocie na obowiązkach w przyjemnościach. Świetnie się bawiły pomagając w przygotowywaniu rekwizytów na występy. Pomagały też w organizacji wszystkiego,imały się każdego zajęcia. Ula tworzyła nowe pomysły,scenariusze,a Dorota zajmowała się finansami. Młodzież,która występowała dla mieszkańców tej małej górskiej mieścinki była zachwycona talentem dziewczyn,zwłaszcza Uli. Nie tylko młodzież,ale i właściciele,dyrekcja,jak i mieszkańcy. Dorota była z niej bardzo dumna. O to jej chodziło. Nie wiedziały jak długo tu zabawią,ale czuły się potrzebne. A już na pewno panna Cieplak.
- ” Tyle słońca w całym mieście.. nie widziałeś tego jeszcze… popaaatrz… ” - Ula zaczęła nucić piosenkę płynącą z radia. Pod wpływem chwili zamknęła oczy i zaczęła śpiewać do pędzelka,którym malowała kartonowe drzewa na potrzeby inscenizacji bajki o Czerwonym Kapturku. Chcąc nie chcąc ktoś zauważył jej talent,ale nie plastyczny. Skończyła spiewać i już miała otworzyć oczy,gdy nagle usłyszała brawa. Natychmiast spoważniała i otworzyła swoje oczy,założyła zrzucone wczesniej okulary. Klaskał jej nie kto inny,jak menedżer zespołu PEARL.* Zespól ten robił karierę w całej Polsce.
- No,no ! Nie spodziewałem się,że w takiej myszce drzemie tyle ukrytych talentów!
- Ja tak.. tylko.. - Ula zawstydziła się.
- Tak tylko? Szkoda,że cię nie nagrałem! Masz niesamowitą barwę głosu.
- Ale ja..
- Ula ,tak?
- Ula.
- A więc Uleńko… widz w Tobie olbrzymi potencjał. Proponuję przyjść parę razy do studia,choćby dla przyjemności,a potem…
- Muszę to przemyśleć.
- Ale zgadzasz się chociaż przyjść zobaczyć jak to u nas jest?
Ula odpowiedziała tak,ale nieświadomie,bo poczuła jak zawibrował jej telefon,a na ekraniku odczytała:
” Przyjaźń jest jak drogocenny klejnot,o który trzeba dbać. Z całą szczerością przyznaję,że przestawałem czuć przyjaźń w momencie gdy spostrzegłem,że są dwa ciała,ale jedna dusza. A jedna dusza w dwóch ciałach to niewątpliwie miłość.
PS. Każdy dzień bez Ciebie jest dniem straconym. Tracę resztki,które mi pozostały,zgubiłem poczucie czasu,nadzieję,aptetyt… nie mam już nic,tak wygląda umieranie? M. “

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz