Get your own Digital Clock

sobota, 18 lipca 2009

Opowiadanie Mei cz.7 - " 'OSTATNIE' STARCIE"

Po… wydarzeniach ,tak wydarzeniach… trudno dobrać odpowiedni przymiotnik,a więc po wydarzeniach w restauracji Ula zjawiła się w firmie dwa dni później. Bała się reakcji pracowników,nie mniej niż zachowania Marka. Nawet nie włączyła telefonu,zapowiedziała tylko tacie,Maćkowi i Jaśkowi,że chce im coś wyjaśnić,ale dopiero po powrocie z pracy,gdzie nie zabawi zbyt długo. Józef ucieszył się na tę wieść,bo nie mogł znieść zachowania córki po bankiecie. 2 dni była cicha i spędzała czas sama. Mama Maćka miała zająć się Betty,bo to co dziewczyna chciała im przekazać nie nadawało się dla uszu małej.
Ula stanęła pod drzwiami F&D. Wzięła głęboki oddech i policzyła do 3. Weszła. Uśmiechnęła się nieśmiało do Władka i wsiadła do windy. W ręce kurczowo ściskała teczkę. TĘ teczkę. Wysiadła na 5. Ania szepnęła do niej: POWODZENIA… co nie dodało Ulce otuchy,bo wiedziała,że wszyscy już wiedzą. Na moment straciła odwagę,gdyż usłyszała głos Pauliny w gabinecie Marka: CO SIĘ DO CHOLERY STAŁO NA TYM BANKIECIE,ŻE WSZYSCY PLOTKUJĄ?! MAAAAREK CZY TY MNIE W OGÓLE SŁUCHAAASZ?!….
Pomyślała jednak,że to bardzo dobra okazja do zostawienia mu tego co najbardziej chciał mieć zwrócone. Paulina jednak wybiegła potrącając Ulę i zostawiła uchylone drzwi. Ula zaczęła iść dziarskim krokiem w ich stronę,gdy nagle usłyszała głos Sebastiana:
- Stary,nie przejmuj się nią,jak widzisz nikt nie sypnął co się stało,załatw sprawy z Brzydulą! Ona ma twoje weksle i teraz może ci narobić kłopotów!
- Ula! To nie w jej stylu,nie po tym co między nami zaszło. Wyjaśnię jej wszystko,nie chcę dłużej kłamać,na pewno mnie zrozumie. W dodatku Joaśka napastuje mnie telefonami.. szantażuje mnie,że powie wszystko Paulinie,dlatego muszę to skończyć.
- JA TO COŚ KOŃCZĘ! - wbiegła do gabinetu.
Marek i Sebastian zamarli.
- Jesteś wreszcie,Ula.. tak skończmy to,porozmawiajmy.. mam już dość,nareszcie będziemy mieli spokój Ula… - powiedział ze lekkim uśmiechem.
- Jesteś bezczelny Marek! - wolnym krokiem,pełnym gracji podeszła do biurka i cisnęła na nie teczkę.
- Masz swój skarb i mnie wreszcie z głowy. Nigdy się nie zmienisz,choć w ciebie wierzyłam,teraz wiem,że wiarą nie można gór przenosić. Zmarnowałam czas,dużo czasu. ZBYT WIELE! Nie jesteś wart tego wszystkiego! Oszczędzę ci siebie. TWOJEGO BRZYDKIEGO KŁOPOTU!
- Ula,ale o czym Ty mówisz dziewczyno!
- Ulka,wysłuchaj go!
- Sebastian! Sam nie jesteś lepszy! Jesteście.. jesteście…. ..szkoda słów. Żegnam. Przejrzyj zawartość teczki.
Tym zajął się Sebastian,widząc oprócz weksli wypowiedzenie,Marek pobiegł za Ulą,nie zwracając uwagi na zachowanie pracowników. Zdążył wejść za nią do windy.
- Ula,nie rozumiesz nic?
- Zrozumiałam wystarczająco dużo. Szkoda czasu. Mojego rzecz jasna.
- Ale to nie tak! Rozmowa z Sebastianem dotyczyła wyjaśnienia spraw z rodzicami,Pauliną,przecież obiecałem,że im powiem! Ula jesteś dla mnie najważniejsza!
- Jak śmiesz nadal kłamać?! Żal mi ciebie,jesteś beznadziejny.. - nie mogła już hamować łez.
- CHOLERA ! CZY TY MYŚLISZ ŻE PO TYM CO PRZEŻYLIŚMY RAZEM MÓGŁBYM CI ZROBIĆ COŚ TAKIEGO? KOCHAM CIĘ !!!
W tym momencie drzwi windy się otworzyły,a tej scenie z wielkim zdziwieniem przyglądała się Paulina i… jej brat.
- No,no szwagrze… a może już nie szwagrze? - spojrzał pytająco na siostrę.
Ula wybiegła z windy,Marek chciał biec za nią,ale powstrzymała go Paulina.
- Czegoś tu nie rozumiem… - powiedziała cicho i najmocniej jak umiała,z pasją wymierzyła narzeczonemu policzek…
Marek pobiegł schodami na 5 piętro,by rozładować złość. powiedział Ani,że za 1,5 godziny ma zwołać kilka osób do konferencyjnej: rodziców,Paulę,Aleksa,Sebastiana,Violettę,Pshemko,Izę,Elę oraz Alę. Sama również ma przyjść.
Ula zdązyła w ciągu 1,5 godziny dotrzeć do domu i zastała czekających na nią trzech mężczyzn: ojca,brata i przyjaciela..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz