Get your own Digital Clock

piątek, 17 lipca 2009

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.25

Nastał ranek , na wąskim pojedynczym łóżku w mocnym
uścisku leżało dwoje zakochanych ludzi, w całym pokoju panował bałagan,
na lampie wisiała koszulka Marka, na klamce spoczywał biustonosz Uli.

Mężczyzna obudził się pierwszy odwrócił głową w stronę ukochanej i z uśmiechem przyglądał się jej, byłą piękna, brzoskwiniowa cera,
lekko zaróżowiona od snu i te usta, którym Marek nigdy nie mógł się oprzeć,
dziewczyna lekko je rozwarła, kiedy po chwili otworzyła oczy od razu Marek od razu ją pocałował,
gładząc swoje ciała leżeli jeszcze długo w swoich ramionach, gdy na zegarkach wybiła godzina 11 wstali.

Marek narzucił swoje ubrania po czym poszedł do swojego pokoju się przebrać i spakować. Dobrzański nie chcąc spotkać Piotra zamówił dla niego i Uli śniadanie do pokoju, po skonsumowaniu udali do holu zdać klucze

-Szkoda, że już wyjeżdżamy –powiedziała ze smutna miną Ula
-Mnie też jest szkoda- rzekł Marek po czym dodał szeptem
-Najbardziej mi szkoda, tych nocy-zaczął mruszeć jej do ucha czułe słówka po czym policzku Uli natychmiast się zaczerwieniły, a ona sama szturchnęła go w bok

Z ogromnymi uśmiechami na twarzach udali się do samochodu Marka

-Marek, może zadzwonisz do rodziców, pewnie się dalej o ciebie martwią
-Takk, dobry pomysł, to poczekaj tylko im powiem, że wszystko w porządku i ,że wracamy już do Warszawy-odrzekł i oddalił się kawałek Nagle do Uli ktoś podszedł
-Już wyjeżdżasz ???
-Ooo Piotr tak wyjeżdżamy-odpowiedziała
-Szkoda, myślałem, że powspominamy dawne czasy i w ogóle-rzekł i wyraźnie spochmurniał
-Masz mój numer telefonu, zawsze możemy się spotkać w Warszawie i pogadać
-Zadzwonie na pewno, wiesz dzisiaj mam konferencje , bardzo ciekawą – powiedział z sarkazmem

Od razu się zaśmiali, Uli brakowało jego poczucia humoru i śmiesznych min Marek odwrócił się i widok, który zobaczył niezbyt mu się spodobał,
był zirytowany, że ten Piotr traktuje Ule jakby była sama,
subtelnie kończąc rozmowę z matką, szybkim krokiem podszedł do ukochanej

-Skarbie, musimy już jechać
-Ahh no dobrze , Piotr to jak będziesz w przyszłym miesiącu w Warszawie do się odezwij koniecznie-powiedziała z uśmiechem
-Jasne- odrzekł Piotr

Gdy już się pożegnali, Marek z Piotrem wymienili między sobą groźne spojrzenia po czym Dobrzański odjechał. W samochodzie trwała cisza, Ula podpierała się na łokciu
i patrzyła jak znika piękny nadmorski krajobraz , bała się odezwać pierwsza,
nie wiedziała czy Marek się na nia obraził czy się dąsa czy po prostu potrzebuje ciszy.

Po godzinie już nie wytrzymywała, obróciła głowę w jego stronę, wyraz jego twarzy był bardzo tajemniczy,
był wyraźnie skupiony na prowadzeniu samochodu, po dłuższej chwili Ula poczuła na swojej dłoni,
która spoczywała na jej kolanie dłoń Marka, znów odwróciła głowę, nawet nie zauważyła, że zjechali na jakąs boczną drogę ,

-Przepraszam– usłyszała ciepły głos Marka, przez te kilkadziesiąt minut jazdy tego jej brakowało -Ale za co ??- zapytała zdezorientowana
-Nie odzywałem się, bo musiałem sobie coś przemyśleć- odpowiedział skruszony

Ula pogłaskała go po policzku i musnęła lekko jego usta , Markowi to nie wystarczało,
przytulił ją mocno do siebie i szepnął do ucha

-Nie wiem czemu, ale jestem cholernie zazdrosny o tego całego Piotra

Ula odsunęła się lekko

-O Piotra ??? Ale dlaczego ??- zapytała nie kryjąc zdziwiona
-On na ciebie tak patrzy i w ogóle odnodze wrażenie, jakby znów miał zamiar -Marek nie dokończył
-Marek to jest mój dawny , bardzo dawny kolega, nie masz powodów do zazdrości, wiesz jak bardzo cie kocham
-Ja ciebie też –odpowiedział z uśmiechem i namiętnie pocałował jej usta

Po chwilach czułości, samochód Marka ruszył w drogę, po kilku godzinnej podróży wreszcie dojechali do Warszawy

-Jest 20 , w Rysiowie bylibyśmy na 21 , pewnie już u ciebie śpią, to może
-Co może ??? – zapytała Ula z chytrym uśmiechem
-Coś ci pokażę-powiedział z tajemniczą miną

Po dwudziestu minutach dojechali na miejsce , Marek wyjął bagaże i biorąc Ulkę za rękę ruszyli w stronę nowoczesnego budynku. Wsiedli do windy i wyjeżdżając na 4 piętro , Marek nie pozwolił Uli otwierać oczu dopóki nie wysiedli z windy i Marek nie otworzył drzwi

-Już możesz otworzyć-szepnął do jej ucha

Dziewczyna otworzyła oczy i jej oczą ukazało się piękne mieszkanie,
w którym nie było jeszcze żadnych mebli

-Marek czyje jest to mieszkanie ???-zapytała
-Moje, znaczy nasze , jeżeli zgodzisz się ze mną zamieszkać, wiesz to narazie na taki początek - odrzekł Ula patrzyła na niego zdumiona , nie wiedziała co odpowiedzieć w końcu odważyła się
-Marek , ja.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz