Get your own Digital Clock

środa, 22 lipca 2009

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.35

Po wyjściu Marka, Ula postanowiła się ogarnąć,
wzięła długą kąpiel, nałożyła na twarz maseczkę, nastepnie nakremowała twarz, aby ukryć zaczerwieniona cere od płaczu ,
po pół godzinie wyszła z łazienki w czystej piżamie z zamiarem zjedzenia kolacji.

Około godziny 22 położyła się do łóżka, bała się zasnąć, gdyby wrócił ten sen,
rano by nie przeżyła takiego szoku, z zamyśleń wyrwał ją sygnał telefonu,
wstała i podniosła go z podłogi po czym znowu wskoczyła pod kołdrę,
treść wiadomości była następująca

[Jak się czujesz ? mam na nadzieję, że twoje samopoczucie jest o wiele lepsze , bez ciebie w firmie to nie to samo, więc nawet nie mysl o dłuższych wagarach. Czekam jutro rano w gabinecie z kawą na ciebie. Całuje Marek ]

Ula odczytała wiadomość i nie kryła zdziwienia , zadawała sobie pytania , on ma narzeczoną czemu się tak mna przejmuje ??? i do tego całuje ???
Kompletnie nic nie rozumiała z jego słow,
odstawiając telefon na szafkę, przymknęła powieki ,odpływając do krainy snów.

Pobudka nie należała do najlepszych , szybka poranna toaleta i śniadanie,
chciała być w pracy o równej 9, Marek pisał jej, aby była wcześniej,
ale Ula nie miała siły na ich zbyt częste spotkania sam na sam zwłaszcza teraz,
wyprasowała bluzeczkę i spódnice z lekko podwyższonym stanem i biorąc torebkę ruszyła do wyjścia.
Miała troszkę podpuchnięte oczy, więc jej twarz pokrywała nieliczna warstwa pudru.

Przy wejściu przywitała się w panem Władkiem i raźnym krokiem wsiadła do windy,
wysiadając na 5 pietrze wzięła od Ani pocztę i ruszyła w stronę swojego stanowiska.
Usiadła za biurkiem i biorąc głęboki wdech zaczeła przeglądać papiery znajdujące się blacie.

Nagle drzwi od gabinetu Marka otworzyły się i wyszedł z nich Marek

-Ooo Ula jesteś , yyy mógłbym, cie prosić na chwile do siebie-powiedział Marek uśmiechając się do Uli i tym samym pokazując dołeczki
-Ale tylko na chwilę, mam dużo pracy-rzekła stanowczym głosem, jednak nie był on zbyt przekonywujący

Weszła do gabinetu , siadając na kanapie czekała na ruch Marka

-Myślałem, że przyjdziesz wcześniej-powiedział Dobrzański z lekkim wyrzutem siadając blisko Uli
-Przyszłam tak jak wszyscy na 9-rzekła Ula starając nie zagłębiac wzroku w jego spojrzeniu
-Dostałaś tak w ogóle wczoraj mojego SMSa ???-zapytał lekko zdziwiony
-Dostałam , Marek przepraszam, ale mam zaległości i musze wracac do pracy-rzekła wstając z kanapy i udając się do drzwi Marek natychmiastowo się zerwał i przytrzymał jej dłoń na klamce
-Ula, dlaczego mnie unikasz ???Powiesz mi, proszę – zaczął zniecierpliwiony Marek
-Nie unikam po prostu te spotkania są bez sensu , masz narzeczoną , za kilka miesięcy ślub.. naprawdę nie widzę sensu na spotkania w innym sensie niż zawodowym-powiedziała przez łzy i udała się do swojego stanowiska pracy

Marek stał jak otumaniony, nie wiedział co powiedzieć co zrobić ,
przyglądał się jej przez chwilę po czym wyszedł z gabinetu.
Idąc korytarzem ktoś go zaczepił

-Ooo dzień dobry Marek Dobrzański jak się nie mylę – powiedział uśmiechnięty mężczyzna
-Tak, a my się znamy ???- zapytał zdziwiony Marek
-Można tak powiedzieć , nazywam się Piotr Zwodnicki,
jestem przyjacielem Uli, byłem z nią na tym przyjęciu -zaczął Piotr
-Aaa tak, pamiętam- rzekł Marek z rozgoryczoną miną
-Mam sprawę do Uli, w takim razie do zobaczenia-powiedział brunet pewnym głosem
i poszedł w kierunku stanowiska pracy Uli

Dobrzański, zdenerwowany udał się do gabinetu Seby

-Cześć Seba- powiedział siadając na krześle
-Co jest ???-zapytał
-Ulka powiedziała mi ,że nasze spotkania nie mają sensu,
że mam narzeczoną i ślub za pasem- zaczął wymieniać Marek z ironią
-No i mówi prawdę, ale wiesz ,że nie możesz sobie jej odpuścić, bo inaczej weksle -odrzekł Olszański
-Sebaaa, wiem, no ale kręci się koło niej ten lekarzyna -powiedział zdenerwowany i wstał, nerwowo chodząc po gabinecie
-Aaa ten, który z nią był na urodzinach Pshemko ???- zapytał
-Tak ten - powiedział zgniatając w dłoniach papierowa kulkę
-No ale chyba nie jesteś o niego zazdrosny- Seba zaśmiał się Markowi w twarz, jednak Dobrzańskiemu nie było do śmiechu. Uwagę Seby puścił mimo uszu
-Muszę działać tylko nie wiem jak, musze szybko coś wymyśleć- wyszeptał jakby do siebie i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu przyjaciela, zostawiając go w lekkim zdziwieniu, które przeplatane było zażenowaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz