Po wyjściu Marka, Ula postanowiła się ogarnąć,
wzięła długą kąpiel, nałożyła na twarz maseczkę, nastepnie nakremowała twarz, aby ukryć zaczerwieniona cere od płaczu ,
po pół godzinie wyszła z łazienki w czystej piżamie z zamiarem zjedzenia kolacji.
Około godziny 22 położyła się do łóżka, bała się zasnąć, gdyby wrócił ten sen,
rano by nie przeżyła takiego szoku, z zamyśleń wyrwał ją sygnał telefonu,
wstała i podniosła go z podłogi po czym znowu wskoczyła pod kołdrę,
treść wiadomości była następująca
[Jak się czujesz ? mam na nadzieję, że twoje samopoczucie jest o wiele lepsze , bez ciebie w firmie to nie to samo, więc nawet nie mysl o dłuższych wagarach. Czekam jutro rano w gabinecie z kawą na ciebie. Całuje Marek ]
Ula odczytała wiadomość i nie kryła zdziwienia , zadawała sobie pytania , on ma narzeczoną czemu się tak mna przejmuje ??? i do tego całuje ???
Kompletnie nic nie rozumiała z jego słow,
odstawiając telefon na szafkę, przymknęła powieki ,odpływając do krainy snów.
Pobudka nie należała do najlepszych , szybka poranna toaleta i śniadanie,
chciała być w pracy o równej 9, Marek pisał jej, aby była wcześniej,
ale Ula nie miała siły na ich zbyt częste spotkania sam na sam zwłaszcza teraz,
wyprasowała bluzeczkę i spódnice z lekko podwyższonym stanem i biorąc torebkę ruszyła do wyjścia.
Miała troszkę podpuchnięte oczy, więc jej twarz pokrywała nieliczna warstwa pudru.
Przy wejściu przywitała się w panem Władkiem i raźnym krokiem wsiadła do windy,
wysiadając na 5 pietrze wzięła od Ani pocztę i ruszyła w stronę swojego stanowiska.
Usiadła za biurkiem i biorąc głęboki wdech zaczeła przeglądać papiery znajdujące się blacie.
Nagle drzwi od gabinetu Marka otworzyły się i wyszedł z nich Marek
-Ooo Ula jesteś , yyy mógłbym, cie prosić na chwile do siebie-powiedział Marek uśmiechając się do Uli i tym samym pokazując dołeczki
-Ale tylko na chwilę, mam dużo pracy-rzekła stanowczym głosem, jednak nie był on zbyt przekonywujący
Weszła do gabinetu , siadając na kanapie czekała na ruch Marka
-Myślałem, że przyjdziesz wcześniej-powiedział Dobrzański z lekkim wyrzutem siadając blisko Uli
-Przyszłam tak jak wszyscy na 9-rzekła Ula starając nie zagłębiac wzroku w jego spojrzeniu
-Dostałaś tak w ogóle wczoraj mojego SMSa ???-zapytał lekko zdziwiony
-Dostałam , Marek przepraszam, ale mam zaległości i musze wracac do pracy-rzekła wstając z kanapy i udając się do drzwi Marek natychmiastowo się zerwał i przytrzymał jej dłoń na klamce
-Ula, dlaczego mnie unikasz ???Powiesz mi, proszę – zaczął zniecierpliwiony Marek
-Nie unikam po prostu te spotkania są bez sensu , masz narzeczoną , za kilka miesięcy ślub.. naprawdę nie widzę sensu na spotkania w innym sensie niż zawodowym-powiedziała przez łzy i udała się do swojego stanowiska pracy
Marek stał jak otumaniony, nie wiedział co powiedzieć co zrobić ,
przyglądał się jej przez chwilę po czym wyszedł z gabinetu.
Idąc korytarzem ktoś go zaczepił
-Ooo dzień dobry Marek Dobrzański jak się nie mylę – powiedział uśmiechnięty mężczyzna
-Tak, a my się znamy ???- zapytał zdziwiony Marek
-Można tak powiedzieć , nazywam się Piotr Zwodnicki,
jestem przyjacielem Uli, byłem z nią na tym przyjęciu -zaczął Piotr
-Aaa tak, pamiętam- rzekł Marek z rozgoryczoną miną
-Mam sprawę do Uli, w takim razie do zobaczenia-powiedział brunet pewnym głosem
i poszedł w kierunku stanowiska pracy Uli
Dobrzański, zdenerwowany udał się do gabinetu Seby
-Cześć Seba- powiedział siadając na krześle
-Co jest ???-zapytał
-Ulka powiedziała mi ,że nasze spotkania nie mają sensu,
że mam narzeczoną i ślub za pasem- zaczął wymieniać Marek z ironią
-No i mówi prawdę, ale wiesz ,że nie możesz sobie jej odpuścić, bo inaczej weksle -odrzekł Olszański
-Sebaaa, wiem, no ale kręci się koło niej ten lekarzyna -powiedział zdenerwowany i wstał, nerwowo chodząc po gabinecie
-Aaa ten, który z nią był na urodzinach Pshemko ???- zapytał
-Tak ten - powiedział zgniatając w dłoniach papierowa kulkę
-No ale chyba nie jesteś o niego zazdrosny- Seba zaśmiał się Markowi w twarz, jednak Dobrzańskiemu nie było do śmiechu. Uwagę Seby puścił mimo uszu
-Muszę działać tylko nie wiem jak, musze szybko coś wymyśleć- wyszeptał jakby do siebie i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu przyjaciela, zostawiając go w lekkim zdziwieniu, które przeplatane było zażenowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz