Get your own Digital Clock

piątek, 17 lipca 2009

Twórczoiść loose 'przelana na klawiaturę' cz.19

Było już grubo po północy, jednak nikomu nie chciało się spać,
Ula stała na balkonie i spoglądała na morze.
Marek dotarł cicho do jej pokoju, zapukał, jednak nikt mu nie odpowiadał, nacisnął na klamkę,
wszedł do pokoju i zobaczył Ulę stojącą na balkonie.

Obchodząc cały pokój, podążył w stronę ukochanej i przytulił się do jej pleców, zatapiając twarz w jej włosach. Ula przez chwile drgnęła,
jednak później wtuliła się w ramiona Marka.
Po pewnym czasie Dobrzański odwrócił Ulke w swoją strone i delikatnie pocałował.

W świetle księżyca wyglądała jeszcze pięknej, miała ubrane proste rurki, bluzke na ramiączkach ramiączkach i miękki bawełniany jasny sweterek.
Włosy kręcone, niedbale spięte tylko dodawały jej uroku, pierwszy odezwał się Marek

-Strasznie tęskniłem-powiedział po czym zaczął czule głaskac ją po plecach
-A co ja mam powiedzieć- odrzekła skruszonym głosem zarzucając mu ręce na szyje i przejeżdżając ustami po jego policzku.

Marek przymknął oczy i rozkoszował się chwilą,
lekko wsuwając swoje dłonie pod jej sweter, a później pod bluzke, delektował się jej głądka skórą,
te chwile czułości przerwał im deszcz i niespodziewana burza.

Szybkim krokiem weszli do środka, mężczyzna usiadł na łóżku i dynamicznym ruchem pociągnął za sobą Ulę,
tym sposobem leżeli razem na łóżku. Po chwili podsunęli się pod górną krawędź,
dziewczyna trzymała głowę na poduszce, a Marek tuląc twarz do jej klatki piersiowej , zalotnie pomrukiwał,
wdychając cudowny zapach jego ukochanej.
Przez dłuższy czas leżeli tak , obdarowując się wzajemnie pieszczotami.

Marek powoli zasypiał, miękki sweterek Uli był gładki niczym poduszka,
a cudowny zapach perfum tylko dodawał uroku.
Ula wzięła z nakastlika telefon i zobaczyła,że jest już 2:00.
Zaczęła lekko potrząsać Marka w ramię aby się wybudził

-Marek ! Skarbie, jest 2 chyba musisz do siebie wracać-powiedziała cichym głosem
-Ula !!! Cii , tu mi tak dobrze- po czym jeszcze mocniej przytulił Ule

Ta zaśmiała się i zwinnym ruchem wyswobodziła się
z jego uścisku, tym sposobem Marek padł na materac.

-Musisz wracać, bo inaczej Paula będzie podejrzliwa i w ogóle- rzekła smutnym głosem
-Masz racje, skoro uciekamy z przyjęcia, to musze do jutrzejszego,
a właściwie do dzisiejszego popołudnia uśpić jej czujność-powiedział po czym poprawiając włosy i ubranie ,
podszedł do Uli i całując ją z wielką pasją ,przytulił ją

-To my jutro uciekamy z przyjęcia-zapytała zdziwiona
-No jasne, mówiłem ci, że mam niespodziankę- odpowiedział z uśmiechem

Jeszcze raz kierując swoje usta na szyje szeptał cicho między pocałunkami

-Porywam cie i lepiej, żebys się nie.. sprzeciwiała

Ula zaśmiała się, biorąc twarz w swoje delikatne dłonie powiedziała

-Nie mam najmniejszego zamiaru ,a teraz już zmykaj-powiedziała po czym całując go w policzek ,pożegnali się.

Marek gdy doszedł do pokoju, zdejmując ubrania, szybko wślizgnął się do łóżka.

Po chwili, Paula włączyła lampkę

-Może, były byś tak łaskawy i powiedziałbyś mi gdzie podziewałeś się przez 2 godziny ???- wysyczała przez zęby Paulina
-Paula jest 2 w nocy, jestem padnięty
-Najpierw mi powiedz gdzie byłeś-nalegała Febo
-Spacerowałem i wspominałem czasy kiedy tu przyjeżdżałem jako dziecko,
aż zdrzemnął się ze zmęczenia na ławce-powiedział zaspanym i skruszonym głosem Marek
-Masz szczęście- rzekła Febo po czym głaszcząc Marka po policzku zagasiła lampkę i odwróciła się do niego plecami.

Dobrzański odetchnął z ulgą i zasnął z myślą jakie cudowne i przełomowe chwile czekają jego i Ule.

Około godziny 9 wszyscy zaczęli się przebudzać.
Paula już wstała nie czekając na Marka, na którego wciąż się dąsała poszła na śniadanie.
Dobrzański wstał przed 10, wziął długi prysznic, następnie ubrał ciemne dżinsy, trampki i czarną koszulkę i wyszedł na śniadanie.
Poprosił, aby posiłek kelnerki podały mu na taras,
który ukryty był między pięknymi drzewami.
Następnie siedział tak jeszcze kolejne 15 minut pijąc kawe i rozmyślając.
Nagle poczuł dłonie na swoich oczach ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz